Rozrywka

Kiedy rodzice mojego męża dowiedzieli się, że urodziłam dziewczynkę, rzadko nas odwiedzali, ale kiedy u brata męża urodził się syn, robią dla nich wszystko

Kiedy pobraliśmy się z Michałem, od razu powiedziałam mu, że marzę o dużej rodzinie i okazało się, że on też.

Rodzina mojego męża na początku wydawała się bardzo przyjazna, zaczęliśmy nawet rozmawiać z teściową na różne tematy.

To inteligentna kobieta z temperamentem, ale czy wszyscy jesteśmy idealni?

Więc przez jakiś czas nie zwracałam uwagi na to, co do mnie mówi, a potem ona i ojciec Michała zaproponowali nam, żebyśmy u nich zamieszkali.

Mąż nie miał nic przeciwko, ale ja miałam wrażenie, że lepiej nie.

screen Youtube

I miałam rację. Byłam już przyzwyczajona do tego, że moi teściowie są dziwni, ale nie byłam gotowa na to, żeby mój mąż słuchał ich we wszystkim.

Kiedy zaczęliśmy myśleć o dzieciach, teściowa zadzwoniła do mnie i powiedziała, że jesteśmy jeszcze dość młodzi, a jej syn robi karierę.

I generalnie w ich rodzinie rodzą się chłopcy, więc prędzej czy później spodziewa się wnuka. Nie było mowy, żebym urodziła wnuczkę.

Mój mąż też był zdenerwowany reakcją rodziców, ale jest grzecznym chłopcem, nie kłóci się z mamą i tatą, nawet jak gadają głupoty.

Moi rodzice spojrzeli na ten teatr absurdu i powiedzieli, że cieszą się, że będą mieli wnuczkę, najważniejsze, że zarówno mnie, jak i dziecku nic się nie stało.

A kiedy rok później w końcu urodziłam, okazało się, że to dziewczynka. Co wtedy zrobili? Zamiast mi pogratulować, zaczęli mnie oskarżać, że jestem do niczego niezdolna.

Tak się złożyło, że nasza córka ma tylko jednego dziadka – moich rodziców. A rodzice mojego męża wysyłają pozdrowienia i prezenty tylko na święta i łatwiej je wyrzucić niż wykorzystać. Nie chcieli wydawać pieniędzy.

Ale rok temu ciężarówka z marmoladą mojej teściowej przewróciła się na ulicy – jej najmłodszy syn ogłosił, że on i jego żona spodziewają się dziecka, a USG wykazało, że to chłopiec.

Teściowie przed porodem cieszyli się ostrożnie, bo USG nie daje stuprocentowej gwarancji, ale gdy młodsza synowa urodziła długo wyczekiwanego wnuka, ich radość była przeogromna.

Na rodzinę brata męża spadł deszcz prezentów. Kupili dziecku wszystko, czego potrzebowało, od ślizgaczy i smoczków po wózek. Szkoda, bo teściowie nie dali nam nawet śliniaczka dla dziecka. Ale ja to jakoś łatwiej zniosłam, było po wszystkim, ale mąż był wściekły.

Wtedy teściowie uznali, że ich długo wyczekiwany wnuk nie ma co się tulić w domu jakiejś podobnie myślącej kobiety. Namówili najmłodszego syna, żeby sprzedał mieszkanie i dołożyli do swoich oszczędności, żeby mogli kupić przestronne dwupokojowe mieszkanie.

Swoją drogą, kiedyś oszczędzaliśmy na kredyt hipoteczny, ale teściowie od razu wyparli się pomocy, twierdząc, że nie mają pieniędzy, a swoim dzieciom oddali wszystko, co im się należało.

Cóż, okazało się, że młodszemu musiało zabraknąć, skoro zdecydowali się zapłacić prawie połowę kosztów mieszkania. Od razu rzucają się w oczy bardzo obiektywni ludzie.

Po tym mój mąż zaczął chodzić ze zmarszczonym czołem. I ja go rozumiałam. Dla moich rodziców mój młodszy brat stał się bohaterem, który był w stanie kontynuować wspaniałą rodzinę, jest zaszczycony i szanowany.

Ale nie rozumiałam, dlaczego mój mąż postanowił obwiniać mnie za urodzenie dziewczynki. Nie zarzuca mi tego bezpośrednio, ale zbyt często słyszę rozmowy w stylu „gdybyśmy mieli syna, mielibyśmy pomoc”.

Ostatnio poszedł jeszcze dalej – powiedzmy, że będziemy mieć drugie dziecko. No tak, mamy wszystkie warunki do porodu – małe dziecko, ja więcej na zwolnieniu niż pracuję, no i kredyt hipoteczny. Dokładnie tak.

A teściowa raczej nie będzie zachwycona, bo mają już wnuka. A jeśli będziemy mieli dziewczynkę, to co mamy zrobić? Rodzić do czasu, aż będziemy mogli dać teściom wnuka?

Rozumiem męża, szkoda, że cała uwaga i pomoc ze strony rodziny idzie na młodszego brata, ale rozwiązywanie problemu przez urodzenie kolejnego dziecka jest dziwne.

Wierzę, że wszystko osiągniemy sami, nawet bez pomocy teściów. Po prostu od razu powiedziałam mężowi: to jemu teraz pomagają jak mogą, więc niech on pomaga im na starość. Ulubiony syn i ulubiony wnuk.

Moja mama w ogóle nie interesuje się swoimi wnukami, ale mówi o dzieciach swojej przyjaciółki, jakby były jej własnymi: „Nie warto z nią rozmawiać, skoro taka jest”

Elżbieta Jarosik, słynna aktorka z Barw Szczęścia, stała się ulubienicą Polaków. Ale niewiele osób wie o jej córce, która również jest bardzo znana

Diana zostawiła swojego małego syna z matką i wyjechała w poszukiwaniu lepszego życia: „Mamo, nie chcę mieszkać na wsi, a mój syn może poczekać, dasz radę”

Roman Tkach

Życiorys: 2018 - 2021 - redaktor naczelny i dziennikarz portali Dzisiaj (do 2018) i Kraj (do 2021). 2022 i do chwili obecnej - redaktor portalu internetowego Koleżanka. Edukacja: Narodowy Uniwersytet Biozasobów i Zarządzania Przyrodą w Kijowie. Specjalność: Wydział Agrobiologii. Poziom wykształcenia: specjalista. Zainteresowania: wędkarstwo, sport, czytanie książek, podróże.

Recent Posts