Kiedy przyłapałam męża na zdradzie, nie wahał się i powiedział, że ma do tego prawo, jeśli nie spełniam jego oczekiwań i ciągle zajmuję się domem: „Nie potrzebuję gospodyni domowej, potrzebuję kochanki”

Kiedy przyłapałam męża na zdradzie, nawet się nie zmieszał. Nie było w nim ani krzty wstydu, ani cienia żalu. Spojrzał mi prosto w oczy i spokojnie, niemal obojętnie powiedział:

— Mam do tego prawo. Skoro nie spełniłaś moich oczekiwań, to nie dziw się. Potrzebuję gospodyni, ale potrzebuję też kochanki.

W tej chwili świat się zatrzymał. W głowie szumiało, w uszach dzwoniło, jakby ktoś zamknął mnie w pustym pokoju bez powietrza.

Stałam przed nim z telefonem w ręku, na ekranie wiadomości, które wszystko wyjaśniały. I nie mogłam wydusić z siebie ani słowa.

Przeżyliśmy razem piętnaście lat. Wspólnie budowaliśmy życie, dom, wychowywaliśmy dziecko. Wierzyłam, że jesteśmy drużyną, że nasz związek jest silny, bo oparty na wzajemnym szacunku.

Screen freepik

Okazało się, że żyłam w iluzji, w której jedna osoba dawała wszystko, a druga tylko brała.

Zawsze był pewny siebie. Typ mężczyzny, który lubi, gdy wszystko kręci się wokół niego. Jego praca, jego znajomi, jego sukcesy. A ja
wybrałam rodzinę. Gdy urodził się syn, zrezygnowałam z pracy, bo powiedział:

— Nie musisz pracować, ja wszystko zapewnię. Bądź tylko blisko.

Byłam blisko. Poranki z owsianką, prasowanie koszul, kolacje, troska. Wracał do domu, opowiadał o pracy, o kolegach, o sukcesach — a ja słuchałam, wspierałam, wierzyłam. Potem zaczęło się coś zmieniać: coraz późniejsze powroty, coraz więcej milczenia, coraz częstsze zerkanie w telefon.

Tamtego dnia poczułam, że coś jest nie tak. Zostawił laptop na stole, nie wyłączył komunikatora. I nie szukałam. Po prostu zobaczyłam. Zobaczyłam obce wiadomości, obce słowa, które brzmiały znajomo — bo kiedyś pisał je do mnie.

Nie krzyczałam. Nie robiłam scen. Po prostu zapytałam:

— Kim ona jest?

Wzruszył ramionami.

— To nie ma znaczenia.

— Jak to nie ma? — ledwo oddychałam. — Przecież jesteśmy rodziną, mamy dziecko…

Screen YT

— Rodziną? — uśmiechnął się gorzko. — A kiedy ostatni raz myślałaś o nas jak o mężczyźnie i kobiecie, a nie tylko o tacie i mamie?

Żyjesz domem, garami, obowiązkami. Wracam, a ty w szlafroku. Nawet nie patrzysz w lustro.

Jego słowa cięły jak nóż.

— Staram się dla ciebie, dla nas. Wszystko, co robię, robię dla rodziny! — powiedziałam.

— A ja cię o to nie prosiłem. Chciałem kobietę, a dostałem gospodynię — odpowiedział chłodno. — Nie rób ze mnie potwora. Potrzebuję bliskości, emocji.

Stałam, patrząc na niego, i nie mogłam poznać człowieka, którego kiedyś kochałam. Jakby ktoś go podmienił. Jego oczy, kiedyś ciepłe, teraz były obce, zimne, pełne pogardy.

Tamtej nocy nie spałam. Myśli plątały się w głowie. „Może ma rację?” — ta myśl nie dawała spokoju. Przyzwyczaiłam się brać wszystko na siebie: winę, troskę, odpowiedzialność. Ale co, jeśli tym razem to nie ja jestem winna?

Następnego ranka zrobiłam śniadanie jak zawsze. Usiadł do stołu, nawet nie spojrzał. Wtedy po raz pierwszy powiedziałam spokojnie:

— Jeśli potrzebujesz kochanki, szukaj jej. Ale nie pod tym dachem.

Podniósł głowę, spojrzał zdziwiony.

— Chcesz, żebym odszedł?

— Chcę, żebyś mnie szanował. A jeśli tego nie potrafisz — odejdź.

Screen YT

Odszedł tego samego dnia. Bez kłótni, bez tłumaczeń. Po prostu wziął rzeczy i wyszedł.

Pierwsze dni były trudne. Domowa cisza przygniatała. Płakałam po nocach, w dzień udawałam silną. Ale potem stało się lżej.

Zrozumiałam, że jego obecność była ciężarem, który dźwigałam latami, myśląc, że to miłość.

Po kilku tygodniach zadzwonił.

— Jak się macie?

— Dobrze — odpowiedziałam krótko.

— Myślałem… może porozmawiamy?

— Nie ma o czym — powiedziałam spokojnie. — Już wszystko usłyszałam.

Teraz żyję dla siebie. Pracuję, uśmiecham się, czasem maluję usta — tak po prostu, bo chcę. I gdy patrzę w lustro, widzę nie
gospodynię, jaką mnie nazywał, lecz kobietę, która przetrwała zdradę i nauczyła się siebie cenić.

Bo kobieta nie musi usprawiedliwiać cudzej słabości. Jeśli mężczyźnie brakuje namiętności, powinien rozpalić ją w sercu swojej żony, a nie szukać w cudzym łóżku.

A jeśli mówi, że ma prawo do zdrady — to ja mam prawo do wolności.

Żona uważa, że za mało zarabiam, więc powinienem znaleźć sobie drugą pracę, ale tata mówi, że powinienem znaleźć sobie inną żonę: „Jeśli jej nie wystarcza, niech sobie znajdzie godnego księcia”

Mój mąż w niczym mi nie pomaga, a ja pracuję i opiekuję się dzieckiem, a on regularnie odpoczywa z przyjaciółmi. Mama mówi, że lepiej się z nim rozstać: „Jeśli będziesz z nim dalej mieszkać, zacznie cię zdradzać”

Mama zadzwoniła i poprosiła, żebym ją do siebie zabrała, ponieważ jej emerytura nie wystarcza na cały miesiąc, a dodatkowo musi jeszcze pomagać bratu. Mąż powiedział, żeby zadzwoniła do brata: nie wiem, co jej powiedzieć