Słyszałam wiele skarg na złe synowe, a moi znajomi opowiadali mi o wielu sytuacjach życiowych, z których niektóre wydawały mi się absurdalne, a inne poważne.
Nigdy jednak nie wtrącałam się ze swoimi radami i pozostawałam neutralna.
Czasami wydawało mi się, że to teściowe są winne temu, że nie potrafią znaleźć wspólnego języka z żonami swoich synów, bo przecież starsza kobieta powinna kierować się rozumem, a nie emocjami. Tak jednak myślałam, dopóki los nie obdarzył mnie „piękną” synową.
Szczerze mówiąc, nie raz nadepnęłam sobie na gardło, żeby przypodobać się żonie syna, ale ona i tak wszystko przekręca, żeby wyglądało, że to moja wina.
Nigdy nie chciałem niczego złego dla ich rodziny, ale ta dziewczyna w ogóle nie dba o uczucia innych ludzi.
Jej słowa nie raz zraniły moje serce, ale jej synowa w ogóle się tym nie przejmuje. Nigdy nie odważyłabym się zrobić czegoś takiego mojej teściowej, ale albo ona jest taka krnąbrna, albo młodzi ludzie są dziś tak rozpieszczeni.
Gotuję w weekendy, więc postanowiłam zabrać to do dzieci, bo tęskniłam za nimi i nie musiałabym gotować obiadu dla synowej. Byli szczęśliwi — jedli barszcz i placki. Dziękowały mi, a ja tylko podziwiałam, jak bardzo wszystko zjadły.
Od tamtej pory często przychodzę do nich przynosić jedzenie. W środę syn jeszcze nie wrócił z pracy, a synowa zaprosiła mnie na herbatę. Wszystko wydawało się być w porządku, ale dziewczyna była jakoś zła. Potem powiedziała, że nie muszę tak często do nich przychodzić i że mój syn sam do mnie przyjdzie.
Po tej rozmowie naturalnie przestałam w ogóle odwiedzać syna. Odwiedzał nas regularnie, ale zawsze sam, a jego żona nigdy z nim nie przychodziła.
Czułam się trochę zawstydzona, bo nie rozumiałam, co zrobiłam źle. Jest bardzo samolubna i z tego powodu relacje mojego syna z krewnymi znacznie się pogorszyły. Nic już ode mnie nie zależało.
Niedawno urodziła wnuka i byłem bardzo szczęśliwy. To maleństwo znów nadało mi sens życia. Nie chciałam niepokoić dzieci, więc powiedziałam synowej, żeby przyjeżdżała do nas z synem, a my z mężem rzadko ich odwiedzaliśmy, wystarczyło, że zabieraliśmy dziecko na spacer.
Ale ostatnio moja synowa sama do mnie zadzwoniła i zaproponowała, że zaopiekuje się moim wnukiem u nich w domu, podczas gdy sama wyjedzie.
To było dziwne, a nawet obraźliwe, że powiedziała to takim tonem, jakby robiła nam przysługę. Nie potrafi komunikować się z nami jak człowiek, nie potrafi przezwyciężyć swojej dumy i poprosić. Czy nie zasługuję na trochę zwykłego szacunku?
Wtedy powiedziałam, że mogę posiedzieć z wnukiem, ale pod warunkiem, że go do mnie przyprowadzi. Ona sama zabroniła mi ich odwiedzać. Roześmiała się i zgodziła przyprowadzić wnuka. Potem bawiłam się z wnukiem do woli, ale nie wiem już, jak porozumieć się z synową.
Anna nie lubiła nowej żony ojca, bo nie przypominała jej matki: „Jak mam ją teraz nazywać”
Nie mogłam uwierzyć własnym uszom, gdy zadzwoniła do mnie córka. Jej głos brzmiał radośnie, podekscytowanie…
Myślałam, że urodziny męża będą po prostu kolejną rodzinną okazją, żeby się spotkać, posiedzieć razem,…
Od samego początku wiedziałam, że wchodzę w niełatwy układ. Nie dlatego, że mój mąż był…
Nigdy nie uważałam się za zazdrosną kobietę. Zawsze powtarzałam sobie, że zaufanie to fundament małżeństwa,…
Nigdy nie myślałem o tym, kto dostanie mieszkanie moich rodziców. Przez długie lata nawet nie…
Nigdy nie planowałam mieszkać na dworcu. A właśnie tak czasem czuję się we własnym mieszkaniu…