Przeżyłam całe życie z moim mężem Wiktorem i dopiero po przejściu na emeryturę zdecydowałam się na rozwód. Nie było dnia bez kłótni.
Jednak mój mąż pasował do zwykłej formuły – nie pił, nie bił. Dlatego trzymałam się go przez te wszystkie lata.
Żyłabym dalej w błocie, które było namiastką szczęścia. Jednak przytrafiło mi się jedno wydarzenie, które zmieniło całe moje życie.
Tego dnia Wiktor od rana zawracał mi głowę. Szukał swojego swetra i powiedział, że nigdy nie może nic znaleźć w tym domu.
Podkreśliłam, że nie dotykam jego ubrań, a on musiał je gdzieś położyć. Viktor powiedział wtedy, że oczywiście nie dotykam jego rzeczy, ale to dlatego, że nie chcę zajmować się moim mężem i jego rzeczami, nawet nie robię prania.

Nadal starałam się nie okazywać emocji i powiedziałam mężowi, że jest dorosłą, niezależną osobą i jest w stanie zadbać o swoje ubrania.
Wiktor zapytał sarkastycznie i wyciągnął swój sweter ze sterty brudnego prania, po co mu w takim razie żona? Odpowiedziałam, że od dawna sugerowałam, żeby się ze mną rozwiódł.
W tym momencie WiKtor zawsze zaczynał starą piosenkę. Oboje jesteśmy emerytami, nie jesteśmy młodymi ludźmi, powinniśmy trzymać się razem.
Mój mąż marudził, że umrę z nudów, jeśli zostanę sama, najwyraźniej wierząc, że te słowa w jakiś sposób wpłyną na moją chęć rozwodu.
Ale prawdopodobnie miał rację. Naprawdę obawiałam się, że wiek emerytalny jest swego rodzaju kamieniem milowym. Linia, za którą można już tylko powoli czekać na swój koniec. Nic ciekawego nie mogło się tam wydarzyć.
Tego dnia Wiktor zepsuł mi humor trzykrotnie. Drugim było jego zachowanie przy śniadaniu. Wziął kęs omletu i zaczął pluć. Spróbowałam omletu i był pyszny.
Mężczyzna postanowił wyjść, zabrał moje klucze, a ja nie mogłam opuścić mieszkania. Musiałam zadzwonić do córki, żeby zamknęła drzwi i zrobiła duplikat.
Moja córka powiedziała mi, patrząc mi w oczy, że muszę zmienić swoje życie, że kocha swojego tatę, ale nie może tak dalej żyć.
Milczałam, przełykając łzy. „Więc odchodzę od Viktora i co potem? Nudna egzystencja emeryta? Moja córka wciąż powtarzała, że ma dla mnie niespodziankę, a ja musiałam obiecać, że zrobię to, co powiedziała i nie będę zadawać żadnych pytań.
Nie miałam siły się opierać, więc przytaknęłam. Ale nigdy nie mogłam sobie wyobrazić, co moja córka miała dla mnie w zanadrzu. Przyprowadziła mnie do instruktora spadochroniarstwa.
Dla mnie wybrali nie tylko spadochron do skoku z samolotu, ale także paralotnię. To system, który również ma czaszę spadochronu, ale lot jest kontrolowany przez instruktora. Strasznie się bałam, ale wiedziałam, że nie ma już odwrotu.
Tak bardzo chciałam odmówić. Kiedy instruktor włożył moje nogi do specjalnego urządzenia, pomyślałam o moim mężu. Może nie byłoby tak źle żyć z zrzędliwym, marudnym nudziarzem? To była ostatnia myśl, która przeszła mi przez głowę, gdy stałam na górze.
Zrobiliśmy krok, dwa… i po prostu zaparło mi dech w piersiach od tego, co zobaczyłam. Lecieliśmy nad naszym małym miasteczkiem, którego nigdy nie uważałam za piękne. Z lotu ptaka wydawało mi się piękne.
Chciałam krzyczeć i krzyczałam. Myślę, że instruktor śmiał się ze mnie, ale był to dobry, miły śmiech. Nikt na mnie nie narzekał, nie obwiniał mnie, nie dewaluował.
W tym momencie nagle zdałam sobie sprawę, że zaczyna się dla mnie nowe życie. Najlepsza część mojego życia! I będzie tylko moja.
Kiedy zeszłam na ziemię, zdałam sobie sprawę, że już nigdy nie będę żyć w ten sam sposób. Kiedy wróciłam do domu, powiedziałam mężowi, że się rozwodzę. Marudził coś o niechodzeniu do urzędu stanu cywilnego, więc wzruszyłam ramionami i złożyłam pozew w sądzie.
Odziedziczyłam po matce małe mieszkanie i tam się udałam. I próbować wszystkiego, czego kiedyś sobie odmawiałam – pieszych wycieczek, wyjazdów nad morze, kursów kroju i szycia, teatrów, muzeów i kina.
Instruktor też z jakiegoś powodu zaczął do mnie dzwonić. Zaproponował, że poleci jeszcze raz, ale za darmo. A kiedy odmówiłam, zaprosił mnie do restauracji.
Nie zgodziłam się na randkę. A wszystko dlatego, że w końcu zrozumiałam, że życie na emeryturze jest ciekawe i przyjemne nawet bez mężczyzny!