Mój mąż i ja od dawna jesteśmy na emeryturze. Całe życie ciężko pracowaliśmy, aby zbudować piękny dom i mieć oszczędności na starość.
Mój Kuba jest oszczędnym człowiekiem i zawsze robił co mógł dla rodziny. Mieliśmy samochód, kiedy inni mogli tylko o tym marzyć, a co roku jeździliśmy na wakacje do sanatorium.
Teraz nasze dzieci są już dorosłe. Syn mieszka z żoną, ich syn studiuje na uniwersytecie.
Nasza córka, Maja, jest rozwiedziona i samotnie wychowuje dwójkę dzieci. Mieszkają w małym mieszkaniu.
Tej wiosny postanowiliśmy przekazać Mai wszystkie nasze oszczędności. Nie dlatego, że jej życie jest gorsze niż Andrzeja, ale dlatego, że okazuje nam więcej troski i uwagi. Planujemy nawet przekazać jej nasz testament.
Mój syn pewnie się obrazi, ale to jego wina. Za każdym razem, gdy prosiliśmy go o pomoc, odmawiał. Jednak to nie była jego decyzja, tylko jego żony.
Niedawno poprosiłam Andrzeja ponownie: „Synu, chodź i pomóż ojcu pomalować dom na Wielkanoc”. Ale on powiedział, że musi to skonsultować z żoną, bo mają już plany na weekend.
A co tu konsultować? Rodzice potrzebują pomocy! W końcu odmówił. Ale Maja, gdy dowiedziała się, że ojciec maluje dom sam, przybiegła i pomagała mu do późnej nocy. Tak jest ze wszystkim.
Teraz naprawdę chcemy, żeby Maja kupiła ładne mieszkanie, więc postanowiliśmy dać jej nasze oszczędności. Aby uniknąć nieporozumień, postanowiliśmy powiedzieć Andrzejowi o naszej decyzji.
Postanowiliśmy pomóc Mai, to było słuszne. Wydawał się zgadzać, nie sprzeciwiał się. Ale pół godziny później jego żona oddzwoniła:
„Co wy sobie myślicie? Zawsze bardziej kochaliście Maję!” Powiedziałam synowej, żeby się nie wtrącała, powiedziałam też, że trzeba było pozwolić mężowi przyjechać i nam pomóc.
Teraz jest już za późno. Synowa powiedziała, że już nigdy nie zobaczymy ani ich, ani wnuków!
Po tej rozmowie na mojej duszy pozostał nieprzyjemny ślad. Może źle postąpiliśmy.
Teraz nie wiemy, co robić – może powinniśmy podzielić dom między nich. Chociaż nie chcemy, żeby bezczelna synowa cokolwiek dostała.