Kiedy odeszłam od męża z małym dzieckiem na ręku, moja matka mi nie pomogła, ale kiedy moja siostra się rozwiodła, była gotowa zrobić wszystko: „Ma dziecko i nie ma gdzie mieszkać”.
Mam siostrę i matkę. Zawsze opiekowałyśmy się sobą nawzajem, bo nie miałyśmy nikogo bliższego. A potem wyszłam za mąż za wspaniałego mężczyznę, Macieja.
To była miłość od pierwszego wejrzenia, szybko się pobraliśmy i zaczęliśmy mieszkać w jego mieszkaniu, które sam kupił.
Byłam z niego dumna, bo w bardzo młodym wieku uniezależnił się od rodziców i mężczyźni mogli brać z niego przykład.
Kiedy poszłam do pracy, a miałam dobrze płatną posadę, było nerwowo.

Maciej zasugerował, żebym rzuciła tę pracę i znalazła gorzej płatną, ale taką, która będzie sprawiała mi przyjemność, a ja go posłuchałam.
Nie mogę powiedzieć, że nie mogłam sama podjąć decyzji, on po prostu wyraził to, co leżało mi na sercu.
Później zaszłam w ciążę, był tak szczęśliwy, że nie wierzyłam, że mężczyźni mogą tacy być, przynosił mi kwiaty i lody, a kiedy urodziła się moja córka, zmienił się.
Nie każdy może przyzwyczaić się do ciągłego płaczu dziecka, ale jest to proces, przez który przechodzi każda rodzina.
Więc Maciej nie wytrzymał tej próby i zaczął szukać pocieszenia w ramionach Martyny, sąsiadki, która mieszkała sama i była młodsza ode mnie o cztery lata.
Oczywiście nie wytrzymałam i złożyłam pozew o rozwód, a potem zadzwoniłam do mamy i opowiedziałam jej o wszystkim, ale zamiast współczucia, wsparcia i pomocy, powiedziała, że jestem głupia, że trzymam się z takim mężczyzną, że wszyscy zdradzają.
Oczywiście byłam oburzona, bo ja się na to nie zgadzam, lepiej żyć samemu, ale z szacunkiem.
Moja mama powiedziała też, że nie powinnam oczekiwać, że będę z nią mieszkać, bo boli ją głowa od płaczu dzieci.
Zaczęłam więc mieszkać w pokoju w mieszkaniu komunalnym. Rok później wynajęliśmy mieszkanie, a ja ciężko pracowałam, żeby dostać kredyt hipoteczny na własne lokum.
I wtedy zadzwoniła moja mama i powiedziała mi, że moja siostra została porzucona przez męża, że to taki łajdak, bo wyrzucił ją i dziecko na ulicę, a ona jest taka biedna i nieszczęśliwa.
Powiedziała też, że ona i dziecko będą teraz mieszkać z nią i że zacznie pracować na pół etatu, bo jej emerytura nie wystarcza dla całej trójki.
Byłam zła, ponieważ kilka lat temu miałam podobną sytuację i moja matka zachowała się inaczej.
Powiedziałam mamie, że nie mogą na mnie liczyć, bo sama miałam dziecko i nikt mi nie pomógł. A matka się rozłączyła i powiedziała, że wychowała niewdzięczną córkę.