„Kiedy odwiedza nas teściowa, potrafimy się kłócić tygodniami: dlaczego mój syn zmywa naczynia, kiedy powinien odpoczywać”

Dopóki matka mojego męża pozostaje w domu i nie wtrąca się do naszego życia, mój mąż i ja świetnie sobie radzimy, żyjąc obok siebie.

Gdy tylko jego mama przyjeżdża w odwiedziny, przez następne kilka tygodni jesteśmy jak pies z kotem, zawsze na wysokich obrotach, skandale znikąd.

Dopóki jego mama odwiedzała nas raz w roku, było jeszcze znośnie. Teraz moja teściowa przeszła na emeryturę i zamierzała przeprowadzić się bliżej nas.

Po pięciu latach małżeństwa rozpoznałam już pewien schemat — moja teściowa przyjeżdżała w odwiedziny, co oznaczało, że naszą rodzinę czekają trudne czasy.

Nigdy nie zdarzyło się, żebyśmy z mężem nie pokłócili się po jej wizycie. Zdarzało się to za każdym razem.

screen Youtube

Magda jest bardzo dumna ze swojego wizerunku idealnej żony i gospodyni domowej. Od ośmiu lat jest wdową, ale to nie przeszkadza jej wspominać, jak doskonale żyła z mężem. Oczywiście w niczym nie przypomina to życia z Adamem.

Moja teściowa zawsze ma mnóstwo powodów do przerażenia. Kiedy po raz pierwszy zobaczyła Adama zmywającego naczynia, prawie zemdlała.

Skandowała, że jej syn faktycznie jest po pracy i musi odpocząć. W porządku, ja też jestem po pracy, ale poszłam do sklepu i ugotowałam obiad.

A Adam pozmywał naczynia, taki podział obowiązków. Zdziwienie teściowej wydało mi się dzikie. A co tu jest do zmywania? Patelnia, trzy talerze i trzy widelce?

Zaczęła mi mówić, że jestem gospodynią, że jej mąż nigdy nie sprzątał ani nie mył naczyń. Kiedy Adam wziął do ręki odkurzacz, teściowa złapała się za serce.

Zacisnęłam zęby i milczałam. Miałam wrażenie, że mój mąż powinien jeść i spać tylko w moim mieszkaniu, a wszystko inne mogłoby zaszkodzić jego delikatnemu zdrowiu.

Ponieważ matka mojego męża zazwyczaj zostawała u nas na około tydzień, miałam czas, aby wiele wysłuchać. A ona sama zaczęła pomagać w pracach domowych dopiero wtedy, gdy zobaczyła, że jej chłopak jest bliski przepracowania.

Raz musiałam zostać do późna w pracy, a mój mąż musiał ugotować obiad. Nie jest Białorusinem, jest bardzo dobry w przygotowywaniu prostych potraw. Musiałam ugotować makaron, wyjąć kotlety z zamrażarki i usmażyć je, pokroić ogórki i pomidory na sałatkę. Bez fanaberii i nadmiernego wysiłku.

Kiedy wróciłam do domu, teściowa czekała na mnie z obiadem. Spojrzała na mnie z wyrzutem. Podczas kolacji rzucała pełne politowania spojrzenia na syna, wzdychała i kręciła głową.

Chociaż matka mojego męża cały dzień siedziała w domu i oglądała telewizję, nie wstawała, żeby gotować. Musiałam więc gotować obiad po pracy.

Nie chcę gotować w cudzej kuchni, sama tego nie lubię. Dlatego nie wchodzę do kuchni bez gospodyni, zwłaszcza gdy jestem w odwiedzinach.

A ja po pracy nie miałam czasu zaskoczyć teściowej kulinarnymi przysmakami. Raz przyjechała, gdy przygotowywałam raporty, a ja już byłam na autopilocie. O jakim gotowaniu mogłyśmy rozmawiać? Próbowałam przez kilka dni, coś ugotowałam, a pewnego dnia po prostu kupiłam pierogi.

Teściowa spojrzała na paczkę pierogów ze świętym przerażeniem i zapytała, co to jest.

Odpowiedziałam ze to nasz dzisiejszy obiad.

U nas teściowa nie jadła pierogów, ograniczając się do sałatki i herbaty z herbatnikami. Na Adama, który zajadał się pierogami, patrzyła z takim politowaniem, jakby był małym głodnym kotkiem na deszczu.

I tak zachowywała się moja teściowa przez cały czas. Wszystko sprowadzało się do tego, że nigdy nie pozwalała mężowi robić czegokolwiek w domu, zawsze gotowała trzydaniowy obiad i generalnie zdmuchiwała kurz z męża. W przeciwieństwie do mnie.

Wychodziła, a Adam po usłyszeniu słów matki włączał coś w swoim mózgu i zaczynał domagać się prawa jazdy. Dlaczego muszę robić to, dlaczego muszę robić tamto, dlaczego obiad jest taki prosty, gdzie jest moja koszula, dlaczego jeszcze jej nie wyprasowałam? Ogólnie rzecz biorąc, obnosił się ze swoim władczym zachowaniem.

Po wizytach teściowej nie miałam już nerwów, od razu wybuchałam, bo nie miałam siły siedzieć cicho. I tak ni stąd, ni zowąd wybuchł skandal.

Potem, po tygodniu czy dwóch, mężowi spadła korona z głowy, ja nabrałam sił psychicznych do prowadzenia dialogu i życie wróciło do normy. Aż do następnej wizyty jego matki.

Przez tyle lat małżeństwa nauczyłam się już znosić to nieuniknione zło. Wcześniej nie atakowało nas tak często. Ale teraz moja teściowa przeszła na emeryturę. Jest znudzona pobytem w swoim mieście, więc zamierza sprzedać swoje mieszkanie i wprowadzić się do nas.

Teściowa powiedziała, że jak będę miała wnuki, to mi pomoże, żebym nie musiała biegać na zwolnienie lekarskie.

Ale myślę, że nie będziemy mieć wnuków. Mój mąż i ja szybciej się rozwiedziemy, bo moja teściowa będzie cały czas w pobliżu.

„Rodzice panny młodej popędzali nas do ślubu. Wszystko byłoby w porządku, ale kupiliśmy już mieszkanie i byli tym faktem zdenerwowani”

„Jakie to ma znaczenie, na kogo jest zarejestrowany, jesteśmy rodziną: mój mąż zapisał nasz samochód swojemu ojcu bez pytania mnie”

„Na prośbę córki przeszłam na emeryturę, by opiekować się wnukiem. Na początku obiecała pomóc finansowo, ale potem zmieniła zdanie”