Mam teraz 55 lat. Od dłuższego czasu pracuję jako budowlaniec za granicą. Moja żona i ja mamy dobrą sytuację finansową. Wychowaliśmy syna, który niedawno skończył 30 lat.
Adam ożenił się zaraz po wojsku. Jego synowa jest od niego kilka lat starsza. Wsparcie finansowe młodego małżeństwa spadło na nasze barki. Żona uważa, że to normalne, ale ja się z tym nie zgadzam.
Na początku współczuliśmy młodej rodzinie. W końcu mój syn dopiero co dostał pracę, a jego wybranka poszła na urlop macierzyński. Nie było mi trudno pomagać dzieciom i nowo narodzonemu wnukowi.
Chociaż swatki od razu powiedziały, że para powinna być odpowiedzialna za siebie. Jednak rodzice mojej synowej nadal dawali młodym ludziom mieszkanie, które odziedziczyli po babci. Na tym skończyła się ich pomoc.
Ale prośby Adama o pieniądze stawały się coraz częstsze i bardziej natarczywe. O ile ja szybko miałem tego dość i potrafiłem odmówić, o tyle serce mojej mamy nie wiedziało, co to odmowa. Zawsze działał ten sam argument: „To dla twojego wnuka”.
Nawet gdy synowa poszła do pracy, nic się nie zmieniło. Nadal nie mieli wystarczająco dużo pieniędzy i musieli prosić nas, rodziców, o pieniądze.
Moja żona i ja również mamy plany, które wymagają inwestycji i wydatków. Na przykład, chcemy pojechać na wakacje i zrobić remont w domu.
Zamiast tego Adam „uszczęśliwił” nas wiadomością, że wkrótce po raz drugi zostaniemy dziadkami.
Nie mogłem tego znieść i powiedziałem mu wszystko, co myślałem. Czy mam tak ciężko pracować za granicą, by utrzymać na swoich barkach dwie rodziny i nie być w stanie nic zaoszczędzić? Wolałbym znaleźć pracę w kraju i zarabiać pieniądze wyłącznie na własne potrzeby. To koniec, gratisy się skończyły. Nadszedł czas, aby mój syn dorósł i sam się utrzymywał.
Postawiłem też moją żonę przed faktem dokonanym: żadnych pieniędzy dla Adama. Jeśli zobaczę, że robi to za moimi plecami, zacznę dawać jej określone kwoty na konkretne potrzeby.
Teraz kobieta nie chce ze mną rozmawiać. Mój syn też jest urażony.
Nie czuję się jednak winny. Rodzice nie mają obowiązku dbać o dobrobyt finansowy swoich dorosłych dzieci. Przynajmniej na starość można wreszcie pomyśleć o sobie!
