Po ślubie rodzice marzyli o synu, ale najpierw urodziłam się ja, a potem moja siostra. Dopiero później ich marzenie się spełniło i moja mama urodziła małego Adama.
Między nami wszystkimi jest dwa lata różnicy. Moi rodzice byli wniebowzięci, starając się dać Adamowi wszystko, co najlepsze, podczas gdy ja i moja siostra zawsze byliśmy w jakiś sposób pozbawieni.
Cały świat kręcił się wokół Adama. A teraz mój najmłodszy syn przyprowadził do domu swoją synową.
Nigdy w życiu nie zrobiłabym tego swoim synowym, wciąż nie mogę sobie tego wszystkiego poukładać w głowie.
Matka była zszokowana, gdy dowiedziała się, że jej najmłodszy syn się zakochał, podczas gdy jej miłość do Adama rosła z każdym dniem i nie chciała się nią z nikim dzielić.
Nie mogła pogodzić się z tym, że jej syn będzie teraz należał do obcej osoby.
W tym czasie moja siostra i ja byłyśmy już mężatkami i miałyśmy własne dzieci, ale pozostałyśmy w naszej rodzinnej wiosce.
Tam wszyscy wiedzą o sobie nawzajem, więc razem z siostrą obserwowałyśmy, co dzieje się w rodzinie mojego brata.
Adam mieszkał z żoną naprzeciwko swojej matki, więc teściowa prawie codziennie krzyczała na Joannę.
Cała wieś to widziała. Ludzie zaczęli współczuć dziewczynie, bo była dobrą gospodynią, dobrą matką, ale jej teściowa już nie.
Już wtedy kłóciłam się z matką, mówiąc jej: „No, jak jej nie lubisz, to się odwróć, nie zwracaj uwagi, dobrze im się żyje, po co się wtrącać”.
Odpowiedziała: „Zobaczymy, jak to będzie u ciebie, kiedy twoi synowie się ożenią”.
Niestety, matka nie pozwoliła synowi żyć w spokoju ze swoją kochanką. Joanna nie mogła znieść tego losu i złożyła pozew o rozwód.
Teraz ona i jej dzieci mieszkają z matką.
Jego brat zaczął pić z żalu, a matka nie mogła zaakceptować złego nawyku syna i zaczęła się od niego oddalać. Przystojny, silny mężczyzna stał się bezużyteczny.
Moi synowie również się ożenili, a ja miałam dobre wykształcenie. Nie wtrącam się w ich życie, pozwalam im żyć swoim życiem, dzwonię do nich często, bo tęsknię za wnukami. Zapraszam ich do nas w każdy weekend.
Do dziś pamiętam słowa mojej mamy: „Zobaczymy jak sobie poradzisz”, które zapamiętałam do końca życia.
Zrobię wszystko, aby nigdy mnie to nie spotkało. Mam naprawdę wspaniałych dwóch synów, którzy dokonali dobrych wyborów — a teraz mam jeszcze lepsze córki.
Najtrudniejszą rzeczą do zrozumienia dla matek jest to, że rodzina dorosłych dzieci nie jest ich rodziną. Musimy pomagać naszym dzieciom, ale nie wtykać nosa w nie swoje sprawy.
Jeśli chcesz, by twoje dzieci opiekowały się tobą na starość, uszanuj ich wybory teraz.
„Przyjechałam do córki z niezapowiedzianą wizytą. Była zaskoczona i niezbyt szczęśliwa”