Moja teściowa pomaga mi tam, gdzie nie jest proszona, a potem obraża się, że nie doceniam jej pracy. Cóż, nikt nie prosił jej o zbyt ciężką pracę.
Czasami muszę iść do pracy, kiedy mój mąż jest na zmianie, więc muszę poprosić teściową o opiekę nad dzieckiem.
Ale ona nie może po prostu siedzieć tam przez kilka godzin, musi zacząć prasować pranie, myć podłogę, gotować obiad, a zanim wrócę, siedzi i narzeka, że bolą ją plecy z powodu wszystkich prac domowych.
Nie powiedziałam nic raz, nie powiedziałam nic więcej, a potem powiedziałam, że jestem jej wdzięczna, ale nikt nie prosił jej o tak ciężką pracę.
Natychmiast zrobiła obrażoną minę, bo nie doceniam tego, jak bardzo się stara, co dla mnie robi. A ona rujnuje swoje zdrowie, żeby ułatwić mi życie, niewdzięcznikowi.
Nie doceniam tego, bo tego nie potrzebuję. Nie prasuję ubrań, po prostu wkładam je do szafy, a potem, jeśli to konieczne, używam parownicy przed założeniem.
W ogóle nie widzę sensu w prasowaniu tej samej pościeli. Jeśli starannie ją wysuszysz, a potem równie starannie złożysz, będzie w porządku.
Moja teściowa uparcie twierdzi, że trzeba prasować, bo wszelkiego rodzaju bakterie chorobotwórcze nie zginą i będziemy często chorować. Więc zawsze wszystko prasowała, nawet skarpetki.
Bardzo się z tego cieszę, ale kiedyś prasowaliśmy wszystko pod rząd, bo nie było dobrych pralek, więc graliśmy bezpiecznie.
Grałam też bezpiecznie: kiedy mój syn był niemowlęciem, prałam wszystkie jego ubrania, suszyłam je, a następnie starannie prasowałam na wszelki wypadek. Teraz nie ma takiej potrzeby.
Nie myję też codziennie podłogi. Codziennie mamy odkurzacz robot, więc nie grozi nam zarośnięcie brudem. A podłogę myję raz w tygodniu lub w razie potrzeby. Moja teściowa uważa, że powinnam myć podłogę codziennie, żeby ją zdezynfekować.
Nie zamierzam po raz kolejny używać środków chemicznych do dezynfekcji podłogi. Duża ilość chemikaliów jest zdecydowanie bardziej szkodliwa dla dziecka niż niemycie podłogi. Co więcej, jest teraz w wieku, w którym nie raczkuje po podłodze, nie wciąga wszystkiego do buzi. Jaki jest sens codziennego mycia?
Nie mam tyle czasu, pracuję, nawet z domu. Dziecko chodzi do przedszkola, choć jak tam chodzi, to można powiedzieć, że częściej jest w domu.
Ale dziecko ma pięć lat, więc nie można go zostawić samego w domu, więc jak muszę iść, to muszę prosić teściową, żeby z nim posiedziała.
I za każdym razem na końcu są nerwy – starała się, ale ja tego nie doceniałam, a ona znowu złamała kręgosłup czołgając się na czworakach albo stojąc i prasując pranie.
Staram się więc korzystać z jej usług przynajmniej w miarę możliwości, ale teraz chyba muszę poszukać zaufanej niani. Nie spowoduje to dziury finansowej w naszym budżecie, a moje nerwy będą w porządku.
Początkowo teściowa dała nowożeńcom znaczną sumę a kilka dni później poprosiła o jej zwrot
Początkowo teściowa dała nowożeńcom znaczną sumę a kilka dni później poprosiła o jej zwrot