screen Youtube
Same były stare, miały ponad pięćdziesiąt lat. Ale czuły się jak sieroty. Chociaż ich matka nie troszczyła się o nich tak bardzo, nie pielęgnowała ich tak bardzo.
Początkowo ona i jej ojciec wychowywali je najlepiej jak potrafili. Oboje pracowali jako lekarze, więc nie mieli zbyt wiele czasu: żłobek, przedszkole, szkoła z kontynuacją…
Karmili, ubierali, komentowali. Co roku wyjeżdżali na wakacje nad morze. Na dwa tygodnie. A w ogrodzie wspólnie uprawiali rośliny.
Potem dzieci poszły też na medycynę. Studiowały same, rodzice im pomagali i karmili. Potem założyli własne rodziny i mieli własne dzieci. A potem mieli wnuki.
To było normalne życie. Ojciec zmarł po sześćdziesiątce — ciężko pracował i serce mu pękło. A matka dożyła osiemdziesiątki…
I nie była zbyt czuła. Była zbyt troskliwa. Kochała dzieci. Wychowywała je. Pomagała. Ale dorosłe dzieci płakały jak małe dzieci, tak bardzo tęskniły za matką.
I przyszedł czas na podział spadku: mieszkanie, garaż, ogród, pieniądze, kosztowności. Nawet drogą biżuterię. Bo ta matka była doktorem nauk, profesorem i dobrze zarabiała.
I dzieci zaczęły to dzielić tak: „Weź to, Adam, dla siebie. Tobie się bardziej przyda. Jesteś mężczyzną!” A siwy Adam, też profesor, odpowiedział: „Nie, Natalia, dajmy wszystko Katarzynie.
Ona jest najmłodsza wśród nas. Niech ma wszystko!” A Katarzyna, ciotka w wieku pięćdziesięciu dwóch lat, powiedziała: ”Trzeba wam to wziąć. Ja mam wszystko. Wezmę tylko zdjęcia mamy, zdigitalizuję je i zrobię album, żebyśmy wszyscy pamiętali!”
W ten sposób dzieci podzieliły się swoim spadkiem. I nagle ich dusze przestały boleć. Poczuły się lekkie. I tak ciepło, jakby ich matka przytuliła ich, jak w dzieciństwie. I nie płakały już gorzkimi łzami, ale lekkimi łzami, które dawały im ulgę.
Czuli obecność matki. A ze starego zdjęcia młoda matka uśmiechała się do nich — tak wydawało się całej trójce…
To dusza matki się cieszyła — powiedzieli, choć byli lekarzami. Ale oni wierzą w duszę. I w życie po śmierci. Chociaż jakoś o tym nie mówią. Ale tego dnia zdecydowanie czuli miłość i akceptację matki. Kobiety, która była surowa, niezbyt słodka i delikatna. Ale prawdziwie kochająca.
Była szczęśliwa, że tak wychowała swoje dzieci. A ta rozmowa o dziedzictwie pocieszyła i uspokoiła jej duszę.
…I podzielili to po równo: między swoje dzieci. Wnuki mamy. Małe dzieci, one tego bardziej potrzebują. Wszystko po równo, co do grosza. Dla siebie nic nie wzięli.
Katarzyna zrobiła tylko zdjęcia i album: młody tata i mama. Siedzą przy stole, surowo ubrani w garnitury. I patrzą poważnie i spokojnie na swoje ukochane dzieci, które tak dobrze wychowali.
Jest tak dobrze, że moja dusza się raduje. A jeśli się raduje, to znaczy, że istnieje, dusza.
To była sobota, mój pięćdziesiąty urodzinowy poranek. Wstałam wcześniej niż zwykle, choć nie spałam prawie…
Zawsze wierzyłam, że prawdziwa miłość to wtedy, gdy dwoje ludzi idzie przez życie razem, wspiera…
Kiedyś myślałam, że po sześćdziesiątce życie powoli się kończy. Że człowiek ma już tylko wspomnienia,…
Z pozoru to była zwykła sobota. Żona krzątała się po kuchni, w powietrzu unosił się…
Kiedy podpisywałam papiery rozwodowe, ręce mi drżały, ale w głowie panował dziwny spokój. Jakby wszystko…
Nie wiem, jakim cudem życie potrafi tak przewrotnie igrać z człowiekiem. Rok temu byłam szczęśliwą…