screen Youtube
A bez błogosławieństwa nie będzie szczęścia w małżeństwie. Pomyśleć tylko, ona jest masażystką!
Czyli wychodzi na to, że będzie ugniatać mężczyzn innych mężczyzn, poza moim synem?
Ok, lekarz leczy ludzi, nauczyciel uczy, księgowy liczy. Ale masażystka? Wiem, jacy oni są! Ręce na innych mężczyznach!
A jeśli ktoś się w niej zakocha? A jeśli ona sama? Bartosz się zapalił i powiedział, że to normalny zawód!
Ale dla mnie to nie jest normalny zawód – i zaproponował, żeby sam poszedł na masaż, ale nie do niej, niech go ugniata inna kobieta.
Bartosz się zarumienił. Próbował tłumaczyć, że się mylę, że jego narzeczona pracuje w normalnym salonie, ma klientów – kobiety, sportowców, zupełnie innych ludzi. To masaż leczniczy!
Machnęłam ręką i powiedziałam synowi, że kto wie, co się dzieje w tych „salonach”. Rodzice panny młodej milczeli. Widziałam, że czuli się nieswojo, ale musiałam powiedzieć prawdę.
Marta siedziała uśmiechnięta. Uderzyło mnie to, że nawet nie próbowała się usprawiedliwiać.
Marta zwróciła się do matki swojego wybranka i powiedziała, że kocha swojego syna, a on kocha ją.
Marta zapewniła mnie, że nie zamierza zmieniać zawodu, bo dla mnie to nie była tylko praca, ale praca mojego życia.
Marta zbyła to i nie widziała, o co chodzi. Potem zapytała, czy przyszła teściowa ma problemy z kręgosłupem i czy kiedykolwiek je miała?
Zacisnęłam usta. A kto nie miał? Wtedy Marta kontynuowała i powiedziała, że właśnie dlatego pomaga ludziom, przywraca im siłę. Tak, wśród jej klientów są zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Ale to tylko praca.
Spojrzałam na nią i nie wiedziałam, co powiedzieć. W jej spojrzeniu nie było wstydu ani irytacji, tylko pewność siebie.
Teraz mam dwa uczucia. Z jednej strony zawsze wierzyłam, że nie można błogosławić czegoś, w co się wątpi. Z drugiej strony, mój syn jest szczęśliwy. Kocha ją.
Nie mogłam uwierzyć własnym uszom, gdy zadzwoniła do mnie córka. Jej głos brzmiał radośnie, podekscytowanie…
Myślałam, że urodziny męża będą po prostu kolejną rodzinną okazją, żeby się spotkać, posiedzieć razem,…
Od samego początku wiedziałam, że wchodzę w niełatwy układ. Nie dlatego, że mój mąż był…
Nigdy nie uważałam się za zazdrosną kobietę. Zawsze powtarzałam sobie, że zaufanie to fundament małżeństwa,…
Nigdy nie myślałem o tym, kto dostanie mieszkanie moich rodziców. Przez długie lata nawet nie…
Nigdy nie planowałam mieszkać na dworcu. A właśnie tak czasem czuję się we własnym mieszkaniu…