Och, minęły złote czasy, kiedy trzy przyjaciółki dyskutowały na temat: Dlaczego mężczyzna nie dzwoni ani nie pisze?
Dlaczego nie prosi o rękę? Teraz problemy są inne, ale pytań nie mniej. Wydaje mi się, że to one są winne swoim problemom. Ale kto ma to oceniać?
Marta, 35 lat, narzeka, że jej syn 90% czasu spędza przy telefonie. Nic go nie interesuje. Szybko odrabia lekcje i nie lubi nigdzie wychodzić.
Maria, 43 lata, narzeka, że jej 23-letni syn, który był świetnym uczniem w szkole i na studiach, całymi dniami siedzi w domu. Mówi, że nie chce znaleźć pracy, bo mało płacą, a dużo wymagają.
Ale najbardziej uderzająca jest sytuacja 47-letniej Kamili, która mieszka w trzypokojowym mieszkaniu z bezrobotnym mężem, córką uczącą się w liceum, synem i jego bezrobotną dziewczyną.
Po ciężkim dniu w pracy Kamila wraca do domu, zmywa górę naczyń, odkurza i myje podłogę, myje zlew i toaletę, przygotowuje kolację i decyduje, co rodzina zje na śniadanie. Ładuje pralkę i prasuje pranie.
Jej przyjaciółki nie rozumieją, dlaczego tak się zachowuje, uważają, że to nienormalne. Jedna z koleżanek powiedziała, że przyszła synowa Kamili jest bardzo pewna siebie, bo cały dzień czeka, aż przyszła teściowa przyjdzie i posprząta dom.
Maria uważa, że nie wynika to z pewności siebie, ale z braku sumienia. Zasugerowała Kamili, że nie powinna zmywać sterty naczyń, sprzątać ani gotować, a może to sprawi, że się zmienią.
Kamila odpowiedziała, że już tego próbowała. Ale młodzi ludzie zamówili pizzę i przekąski, a w mieszkaniu leżały pudełka i plastikowe kubki.
I było bardzo mało prawdopodobne, aby dzieci spieszyły się, aby posprzątać bałagan.
Koleżanki doradzają Kamili, jak pozbyć się darmozjadów. Pobierać od nich opłaty za zakwaterowanie i utrzymanie. Ale ona uważa, że to jej wina.
Na początku nie krępowała się brać pieniędzy od męża, nie została nawet na urlopie macierzyńskim, dogadała się z matką i pobiegła do pracy.
Potem przyszedł kryzys – pracowała na trzy etaty. Uważała się za niezależną, odnoszącą sukcesy kobietę. Doskonaliła swoje umiejętności biznesowe i dobrze zarabiała. W międzyczasie jej mąż zakorzenił się w kanapie. Teraz dzieci też nie pomagają.
Pewnego razu doszło do incydentu. Wróciła do domu i to było jak tornado. Dzieci wzięły pieniądze ze swojej skrytki, poszły do najbliższego sklepu z narzędziami i kupiły tapetę.
Postanowiły przykleić ją ponownie, kiedy ona była w pracy, żeby zrobić jej niespodziankę. I oczywiście im się nie udało – tapeta zwisała ze ścian.
Kiedy Kamila pomyślała o tym, jak długo będzie musiała doprowadzać wszystko do porządku, zaczęła na nich krzyczeć grzecznymi słowami: żeby nigdy nie ważyli się niczego dotykać.
Płakali i przepraszali. Od tamtej pory jest zwyczaj, że tylko ona decyduje, gdzie będą stały kubki i gdzie będą wisiały ręczniki.
Siostra Kamili nalega, by jej syn i dziewczyna wprowadzili się do wynajętego mieszkania. Niech sami za nie płacą i dbają o czystość. Ale Kamila najwyraźniej nie jest jeszcze gotowa na taką decyzję. Na razie ma dość siły dla wszystkich.