Żona przywitała Kaсpra ładnie ubraną, z uśmiechem na ustach i błyszczącymi oczami. W pierwszej chwili był nawet zdezorientowany i chciał opuścić mieszkanie, aby sprawdzić, czy trafił we właściwe miejsce.
Ale nie, mieszkanie było to samo, a on rozpoznał swoją żonę, choć w tak nietypowej formie.
Faustyna rzadko dbała o siebie w ten sposób, więc wyglądała nietypowo, ale bardzo pięknie. Nie wiadomo, co ją tak uszczęśliwiło.
Żona wirowała wokół Kacpra, obsypując go zapachem cierpkich perfum i pieczonego mięsa. Mężczyzna nie mógł się zdecydować, który zapach bardziej go pociągał.
Kacpra, który wciąż ledwo się ruszał, włożono w kapcie i wysłano do mycia rąk, a Faustyna z całej siły poszła do kuchni, kręcąc biodrami.
Mąż nie mógł uwierzyć własnym oczom, bo wyglądało na to, że żona z nim flirtuje. Byli małżeństwem od piętnastu lat i minęło sporo czasu, odkąd jego żona z nim flirtowała.
Chyba, że za flirt uznać rzucanie w Kacpra jego własnymi skarpetkami, które Faustyna wyciągała spod łóżka po tym, jak marudził „skończyły mi się skarpetki”.
Coś się działo. Może to były jego urodziny? Nie, to było jeszcze za dwa miesiące, a jego matka już dawno zadzwoniłaby z gratulacjami.
Czy to urodziny jego żony? Kacper natychmiast oblał się zimnym, lepkim potem, ale dał sobie z tym spokój, bo gdyby to były urodziny jego żony, a on nie dałby jej nic do świętowania, zostałby przywitany w zupełnie inny sposób. Kacper wie, że był taki przypadek.
Z kuchni dobiegł głos Faustyny, głos, którego nie słyszał od tak dawna. Z jakiegoś powodu Kacper poczuł się nieswojo.
Przechodząc przez własne mieszkanie, jakby to było terytorium wroga, Kacper wszedł do kuchni. Jego żona krzątała się przy stole, odstawiając naczynia i ustawiając talerze z sałatkami. Stół był nakryty dla dwóch osób.
Gdy już miał zapytać Faustynę, gdzie jest ich syn, przerwała mu słowami: „Zostaje dziś u babci” i mrugnęła okiem.
Kacper był kompletnie zdezorientowany, więc wolał usiąść przy stole. Kiedy już usiadł, zaczął przyglądać się temu, co Bóg im dzisiaj przysłał, a przysłał im wiele.
Sałatki, gorące dania, kanapki… Cóż, to było jak Nowy Rok! A co kryje się za bukietem? Co jest w butelce? Tak… Stop. Za czym? Za bukietem?
Na środku stołu leżał przepiękny bukiet róż, a spod kwiatów wystawała karteczka, którą Kacper natychmiast wyciągnął. Brzmiał: „Najpiękniejszej, ukochanej i pożądanej kobiecie. Twój K.”. Tylko Katzper nie miał nic wspólnego z tym K.
Jego żona odpowiedziała, że myślała, że zapomniał, przytuliła go od tyłu i pocałowała w łysinę, która była już widoczna z tyłu jego głowy. Kacper chciał wyjaśnić, o czym dokładnie nie zapomniał, ale w porę ugryzł się w język.
Jeśli zada to pytanie teraz, to pojawi się pytanie o bukiet, a pytań na ten temat jest już sporo, przynajmniej dla samego Kacpra.
Możemy więc mieć tylko nadzieję, że teraz Faustyna powie mu, co świętują. Głos Faustyny urwał się i nie czekając na męża, pomachała kieliszkiem, po czym podeszła i mocno pocałowała męża. Świętowali rocznicę, o której Kacper skutecznie zapomniał.
Ten wieczór nie przypominał niczego, czego Kacper doświadczył od ponad dekady.
Teraz Faustyna spała, a on siedział w kuchni i patrzył na mały prostokąt listu, dziękując w myślach nieznanemu „K” i kurierowi, który pomylił adres.