Pewnego dnia Julia postanowiła, że chce odejść od męża i aby nie czuć się winna przed nim za taką decyzję, chciała zostawić mu cały wspólny majątek zgromadzony przez lata małżeństwa.
Wieczorem miała mu o tym powiedzieć i przekazać wszystko, co chciała mu zostawić. Naprawdę nie potrzebowała od niego niczego, chciała tylko zabrać dzieci, aby rozpocząć nowe życie z nimi, ale bez Marcina.
Przyjaciółka Julii słuchała jej uważnie, ponieważ przygotowywała przemowę dla męża. Ola, choć pracowała jako księgowa, 10 lat temu marzyła o karierze aktorki i nawet chodziła na jakieś kursy.
Kariera aktorki nie wypaliła. Rodzice przekonali Olę, aby studiowała ekonomię. Ale nawet teraz była uważana za najlepszą specjalistkę w dziedzinie sztuki teatralnej w gronie swoich przyjaciółek.
Przyjechała do Julii nie tylko po to, aby napić się kawy z ciastkiem, ale także po to, aby wysłuchać jej pożegnalnych słów do męża i pomóc jej dobrze zagrać rolę żony, która nie może już tak żyć, ponieważ straciła cierpliwość.
Minęła godzina od początku próby. Zjedzono już trzy eklerki, a ekspres zaparzył cztery filiżanki kawy, ale nie osiągnięto pożądanego rezultatu.
Chociaż coś już wychodziło. Na przykład słowa żony zmęczonej życiem, które Julia wymyśliła tej nocy, wypowiadała już bez zająknięć, głośno i wyraźnie. Ale ogólny obraz nie satysfakcjonował Oli.
Ola udzieliła Julii kilku wskazówek dotyczących intonacji i gestów podczas rozmowy z mężem. Julia chciała odejść od Marcina, ponieważ od roku nie pracował, ale martwiła się, z czego będzie żył. Dziwne, ale było jej go żal.
Ale Ola przerwała jej i przypomniała, że Marcin znika na 2-3 dni, a kiedy wraca, nie mówi, gdzie był i z kim.
Z takim entuzjazmem mógłby już znaleźć pracę. Julia zaproponowała, że wyjaśni Marcinowi, że to on jest winny tego, że ona od niego odchodzi, ale przyjaciółka wyjaśniła jej, że nieznajomość prawa nie zwalnia z odpowiedzialności.
Nie warto więc tracić cennego czasu na osobę, która nie chce nic zmienić w swoim życiu.
Następnie przyjaciółka wyjaśniła Julii, że nie warto zostawiać mu mieszkania, samochodu i domku letniskowego, ponieważ szybko to wszystko straci.
Uzgodniły, że Julia powie wszystko tak, jak powiedziała jej Ola. Jednak Marcin nie usłyszał tej przemowy w wykonaniu Julii.
Przeczytał ją, siedząc na podłodze przy zamkniętych drzwiach mieszkania, do którego nie mógł wejść z powodu zmiany zamków. Przez te trzy dni, kiedy nie było go w domu, bardzo się zmęczył.
Nogi nie trzymały go na nogach. Dlatego siedział i czytał znaleziony w drzwiach list od Julii.
„Marcin, nie kocham cię i dlatego odchodzę od ciebie! – czytał. – I zabieram ci wszystko: mieszkanie, domek letniskowy, samochód i garaż, które choć zostały kupione w trakcie małżeństwa, ale są zarejestrowane na mnie. Ale żebyś nie uważał mnie za chciwą i bezduszną kobietę, mogę zostawić ci najdroższe, co mamy – nasze dzieci. Zabierz je, jak chcesz! A ja zaczynam nowe życie! Bez ciebie.
Oczywiście możesz zaskarżyć moją decyzję w trybie ustawowym. Ale w takim przypadku zabiorę ci połowę mieszkania, dacznicę, samochód i garaż. A troje naszych dzieci zostawię tobie. W moim nowym życiu znajdę sobie innych. Twoje rzeczy jutro wyślę do twojej matki, u której jesteś zameldowany. Sam złożę wniosek o rozwód. Zdecyduj, co chcesz zrobić z dziećmi. Jeśli chcesz, możesz je zabrać już jutro. Wszystkie troje. Razem z ich rzeczami”.
Po przeczytaniu tego listu Marcin z trudem znalazł w sobie siłę, by wstać. Lekko chwiejąc się, na pół zgiętych nogach i opierając się rękami o drzwi, aby nie upaść, zaczął przeklinać, kopać drzwi i domagać się, aby wpuścili go do mieszkania, uzasadniając swoje żądanie tym, że jest mężczyzną i ojcem i ma prawo tu mieszkać.
Ale wyszli sąsiedzi i powiedzieli, że jeśli się nie uspokoi, wezwą policję. Marcin wyobraził sobie możliwą rozmowę z policją i zrobiło mu się smutno.
W milczeniu jeszcze raz przejrzał list od Julii i wyszedł, obiecując, że wróci. Wyszedł z klatki, wezwał taksówkę i pojechał do mamy. Mama przeczytała list od Julii i zamyśliła się.
„Już od roku nie pracuję, mamo – krzyczał Marcin – nie mam pieniędzy nawet na najtańszego adwokata. A nawet jeśli zabiorę jej połowę, co zrobimy z trójką dzieci? Mamo!”
Mama Marcina zapewniła go, że oczywiście nie zostawi mu dzieci, ale zmusi go do płacenia alimentów. A on nie ma pieniędzy. Nawet jeśli wywalczy u niej połowę, wszystko zostanie mu odebrane na poczet alimentów.
Poradziła mu, żeby nie kłócił się z żoną i zostawił jej wszystko. Ale Marcin powiedział, że nie jest pewien, czy mu się to uda, więc poprosił mamę, żeby to zrobiła, a ona się zgodziła.
Mama porozmawiała z Julią, a ona się zgodziła. Rozwód przebiegł spokojnie. Marcin był szczęśliwy. Mieszka z mamą i nie zamierza się więcej żenić. Nigdy!
Nie żyje babcia Aleksandra Barona. Słynna aktorka miała 93 lata