„Jesteśmy przyjaciółmi z przywilejami i co w tym wielkiego, jesteśmy razem od dzieciństwa”: powiedziała przyjaciółka mojego chłopaka i zaczęła wdawać się w szczegóły, o których chciałam zapomnieć jak o złym śnie

Z Michałem znamy się od ponad czterech lat, a od prawie roku jesteśmy w związku. Poznaliśmy się chyba w najbardziej banalny sposób – w pracy.

Właśnie dołączył do naszego prawie w całości żeńskiego zespołu i już pierwszego dnia podbił serca ponad połowy kobiet. Szarmancki, stylowy, miły. Marzenie, nie mężczyzna.

Michał jest jedną z tych osób, które otworzą drzwi i je przytrzymają, przepuszczą cię pierwszego, podniosą rzeczy, które upadły i wiele więcej, które można tylko wymienić.

Dla zespołu, w którym jedynym męskim członkiem był stróż Viktor, który często przychodził w „wesołym” stanie, Michał był czymś w rodzaju cudu.

Nasza przyjaźń nie zaczęła się od razu. Na początku byłam wobec niego nieufna i zawsze bacznie mu się przyglądałam, próbując znaleźć chociaż jakąś wadę lub wyciągnąć go na światło dzienne.

screen Youtube

Nie wierzyłam, że we wszystkim są tacy idealni ludzie. Ale Michał nie zamierzał nikomu niczego udowadniać. Jego czyny mówiły same za siebie.

Wkrótce kobiety z naszego zespołu zaczęły aktywnie proponować i zabiegać o niego, ponieważ spośród prawie dwóch tuzinów pracowników tylko on i ja byliśmy w tym samym wieku.

Na początku zarówno on, jak i ja śmialiśmy się z tego, obracając to w żart i zapewniając innych, że jesteśmy tylko kolegami. Ale później nasz związek naprawdę się rozwinął. Nie rozumieliśmy, jak to się stało.

Pewnie nie powiem, że moi rodzice od razu polubili Michała. Zwłaszcza moja mama, gdy tylko go zobaczyła. Powiedziała nawet, że w jakiś sposób przypomina jej mojego ojca.

I w zasadzie się z nią zgadzałam. Ze wszystkich moich poprzednich chłopaków Michał był jedynym takim. Nie żądał praktycznie niczego w zamian, a po prostu dawał mi swoją uwagę, troskę i uczucie.

Gdy tylko go o coś poprosiłam, natychmiast podejmował się zadania, zawsze doprowadzając je do końca. A gdy tylko zaczęłam myśleć o ewentualnej wspólnej przyszłości, na horyzoncie pojawiła się ona. Milana.

Tak przedstawiła mi się ta rudowłosa dziewczyna, stojąc na progu naszego wspólnego mieszkania, które wynajmowaliśmy od pół roku.

Pomimo tego, że Milana pojawiła się w naszych drzwiach bardzo niespodziewanie i bez ostrzeżenia, Michał nie był zaskoczony. Nie mogłam powiedzieć tego samego o sobie.

Mój chłopak chętnie się z nią spotkał, przytulił, potem wpuścił do mieszkania i dopiero w kuchni wszystko mi wyjaśnił. Milana to jego stara przyjaciółka, prawie od urodzenia. I nie ma dla niego nikogo bliższego.

Zawahał się jednak chwilę, po czym dodał, nie do końca pewny, że w sumie ja też jestem na liście.

Słysząc to, uśmiech na twarzy nieproszonego gościa natychmiast zniknął, a potem szybko pojawił się ponownie. Wszystko odbyło się tak profesjonalnie, że Michał nawet nie zauważył zmian w nastroju kolegi. Ale one nastąpiły.

Teraz ta Milana patrzyła na mnie z ledwo skrywaną agresją i niezadowoleniem, które starała się ukryć pod sztucznym i sarkastycznym uśmiechem.

I chociaż minęło zaledwie pół godziny od naszego spotkania, powiedział, że cieszy się, że zostaliśmy przyjaciółkami. I nie było mowy o żadnej przyjaźni.

Kilka minut później otrzymał telefon do pracy, poszedł do innego pokoju i zostawił nas samych. Czułam, że Milana natychmiast wykorzysta tę okazję.

I miałam rację. Zapytała mnie sarkastycznie, jak długo jesteśmy razem. Powiedziałam jej, że prawie rok, a Milana odparła, że Michał w ogóle jej o mnie nie mówił, gdy ją odwiedzał.

Oczywiście spodziewałam się wiele, ale nie tego. Ta kobieta najwyraźniej nie była ceremonialna. Znała swoje miejsce w życiu Michała i chętnie z niego korzystała.

Tylko teraz nie wiedziałam, jakie miejsce w nim zajmuję i czy w ogóle je zajmuję. Martwił mnie też fakt, że ukrywał przede mną tak bliską przyjaciółkę. Powiedziałam, że różne rzeczy się zdarzają i zapytałam, jak długo się przyjaźnią.

Milana powiedziała, że od dawna, że chodzili razem do przedszkola i do szkoły. Mieszkają obok siebie, to rodzaj wspólnego dzieciństwa.

Mają też wspólne wspomnienia. Mogłam tylko powiedzieć, że ma szczęście, że ma przyjaciółkę. A ona powiedziała, że to przyjaciel z przywilejami. Na początku nie zrozumiałam, ale dziewczyna szybko mi wszystko wyjaśniła.

Okazało się, że to z nią Michał pierwszy raz się całował. W końcu są przyjaciółmi. Doskonale się znają i rozumieją. Nie słyszałam, co Milana powiedziała dalej. Czułam, że jeszcze trochę, a po prostu rozpłakałabym się przed tym wężem, który tylko na to czekał.

W głowie ciągle słyszałam to zdanie: „przyjaciel z przywilejami” i dokładnie wiedziałam, co miała na myśli. Natychmiast powiedziałam, że nadszedł czas, aby jego przyjaciółka poszła do domu.

Kiedy wąż w końcu opuściła, natychmiast powiedziałam facetowi wszystko, co o tym myślałam. A potem, nie pozwalając mu nic powiedzieć w odpowiedzi, natychmiast postawiłam go przed wyborem: „Albo ja, albo ona”.

Mąż mojej siostry jest zajęty, ona nie chce rozmawiać z teściową, nie zaprosi znajomych, a ja muszę pomóc: „Jesteście najbliższymi ludźmi”

Moja matka ciągle narzeka, że jest jej ciężko mieszkać ze mną, a kiedy sugeruję, żeby pojechała do siebie, mówi, że nikt jej nie potrzebuje

Moja była żona nie pozwala mi widywać się z dzieckiem, ale ciągle dzwoni i prosi o to i tamto, a ja mam mnóstwo własnych spraw do załatwienia