„Jeśli chcesz mieszkać osobno, wyprowadź się”: Musiałam dzielić mieszkanie z byłym mężem i jego matką, a oni chcieli mnie wyrzucić

Dziesięć lat życia rodzinnego rozpadło się w jednej chwili, gdy odwiedziła nas teściowa. Przez pierwsze kilka lat ciężko pracowaliśmy z mężem, aby zaciągnąć kredyt hipoteczny na mieszkanie, a następnie go spłacić.

Byłam gotowa oszczędzać na wszystkim, pracować na dwóch etatach, aby przeprowadzić się do własnego mieszkania. Kiedy nadszedł ten moment, zaczęłam urządzać nasze nowe dwupokojowe mieszkanie.

W tym czasie moja teściowa została sama, jej najstarszy syn ożenił się i wyprowadził. Urodziła nam się córka, a ja poszłam na urlop macierzyński.

Teściowa Natalia nie zajmowała się wnuczką, odwiedzała ją często, ale dyskretnie. Kiedy dziecko podrosło, zaproponowała mi pomoc w opiece nad wnuczką, podczas gdy ja pracowałam na pół etatu. Tak minęło siedem lat szczęśliwego życia.

Pewnego dnia moja teściowa zadzwoniła do swojego męża i odbyli długą rozmowę telefoniczną. Okazało się, że jej najstarszy syn rozwodzi się z żoną i zamierza z nią zamieszkać.

screen Youtube

Poprosiła mojego męża o pożyczenie jej pieniędzy, rzekomo na nieprzewidziane wydatki związane z przeprowadzką. Nie miałam nic przeciwko, ponieważ nadal jesteśmy rodziną, a ona bardzo pomaga nam z dzieckiem.

Później takie telefony z prośbą o pieniądze stały się częstsze, a ja wyraziłam swoje niezadowolenie. Chcieliśmy zmienić samochód i właśnie oszczędzaliśmy pieniądze. Mój mąż powiedział, że nie będzie już pożyczał pieniędzy.

Po kilkukrotnym odmówieniu teściowej pieniędzy zauważyłam, że jej nastawienie znacznie się zmieniło. Nie przyjeżdżała już do nas w odwiedziny i mniej chętnie zabierała dziecko do siebie.

Postanowiłam pójść do niej i dowiedzieć się, dlaczego potrzebuje tak dużej sumy pieniędzy. Pomyślałam, że może ma jakieś problemy zdrowotne, o których nie chciała nam powiedzieć.

Kiedy zadzwoniłam do drzwi, otworzyła je z wyraźnie niezadowoloną miną. Zanim zdążyłam przekroczyć próg, Natalia zaczęła marudzić i nie częstując mnie nawet herbatą, powiedziała, że musi wyjść w interesach. Jakie interesy może mieć emerytka? Po prostu nie chcieli mnie widzieć.

W domu próbowałam porozmawiać z mężem, ale po prostu mnie zbył. Mówił, że jest zmęczony pracą, a moja matka po prostu brała pieniądze na drobne naprawy i wymianę hydrauliki.

Pół roku później mój mąż zaskoczył mnie nowym oświadczeniem, że jego matka i jego brat zostaną z nami na razie. Okazało się, że jego brat od lat był zapalonym hazardzistą i zdołał zgromadzić długi i pożyczki.

Z tego powodu żona wyrzuciła go z domu. Teściowa nie była w stanie spłacić wszystkich kredytów i sprzedała swoje mieszkanie, ale nawet to nie wystarczyło.

Kiedy zapytał, gdzie i jak wszyscy będziemy mieszkać w dwupokojowym mieszkaniu, wpadł w złość. „Nie mogę wyrzucić matki na ulicę!”.

Tak więc nasze mieszkanie stało się dla mnie prawdziwym piekłem i zaczęło przypominać akademik. Pokłóciłam się z mężem. Zamieszkałam w pokoju z dzieckiem, on i jego matka zajęli naszą sypialnię, a mój brat dostał małą kanapę w kuchni.

Szybko zmęczyłam się gotowaniem i praniem dla wszystkich. Dziecko poszło do pierwszej klasy, ja miałam pracę, a w domu panował kompletny bałagan. Wtedy powiedziałam mężowi, że skoro tak bardzo chcesz mieszkać z matką, to niech ona dla ciebie gotuje.

Dostaliśmy osobne półki w lodówce i przestaliśmy się nawet witać rano. Kuchnię automatycznie przejęła teściowa, a ja przestałam być szefową. Żal mi było dziecka, które było w centrum konfliktu.

Zaczęłam mówić o rozwodzie. Jego matka interweniowała. Powiedziała: „Jeśli chcesz mieszkać osobno, to się wyprowadź!”. To znaczy, że nadal muszę opuścić mieszkanie, w które zainwestowałam moje pieniądze. Od razu odrzuciłam pomysł zamiany naszego mieszkania na dwa.

Nie po to przez tyle lat odmawiałam sobie wszystkiego, żeby zamieniać wygodne mieszkanie w dobrej dzielnicy na komunalne na peryferiach. A żeby kupić normalne mieszkanie, trzeba dopłacić. Nie mam teraz potrzebnej kwoty.

Złożyłam pozew o rozwód i alimenty. To był ostatni punkt w naszym związku. Mieszkamy w tym samym mieszkaniu jak obcy ludzie. Mój mąż i jego brat mogą wyjść wieczorem do baru, a ja zostaję w swoim pokoju z córką.

Nie ma mowy o żadnym życiu osobistym czy randkach. A mam dopiero 34 lata. Nie wiem, jak długo jeszcze tak wytrzymam. Nie mam innego mieszkania, sprzedaliśmy dom rodziców na wsi, żeby kupić samochód. Jestem uwięziona w pułapce, którą budowałam tak długo.

„Nie zamierzam się z nią żenić. Kupmy samochód, zarejestrujmy go na mnie, a ja się z nią rozwiodę”: teraz rozumiem, dlaczego Wiktor zachowuje się w ten sposób

Mój mąż zamierzał przeprowadzić się do innego miasta i postawił mnie przed wyborem: „A co z moją rodziną i znajomymi, co ja będę robić”

Mój mąż oddał rzeczy, które dał mi swojej kochance, a następnie wrócił do swojej rodziny. Ale nie z miłości, zaakceptowałam to, ponieważ go kocham