.
Wakacje, a raczej krótki urlop na Mazurach, Agnieszka Woźniak-Starak wraz z mężem miała spędzić w ciszy i spokoju ciesząc się pięknem przyrody na posiadłości swojego męża. Niestety, wydarzenia przybrały smutny obrót. Jej mąż znalazł się w koszmarnej pułapce, z której nie było ucieczki.
Krótkie wakacje na Mazurach przerodziły się w rodzinny koszmar. Piotr Woźniak-Starak po wypadku, do którego doszło w nocy z soboty na niedzielę, nadal nie został odnaleziony.
Jego bliscy poruszyli niebo i ziemię, by sprowadzić w okolice jeziora Kisajno najlepszych ekspertów od poszukiwań. Rezultat jest na razie zerowy. Co gorsza wiadomo, co mogło dziać się na wodzie w momencie wypadku.
Wakacje na Mazurach stały się koszmarem przez brak dopilnowania kwestii bezpieczeństwa
Piotr Woźniak-Starak wybrał się na nocny krótki rejs po kolacji w towarzystwie żony i rodziców. Agnieszka Woźniak-Starak wróciła do Warszawy, a jej mąż udał się łodzią do swojej posiadłości. Wiadomo, że na pokładzie znajdowała się 27-letnia kelnerka.
Gdy wraz z ochroniarzami Starak zbliżał się w okolice domu, odesłał ich informując, że niedługo wróci. Wtedy zaczął się istny koszmar.
Zwracając uwagę na media społecznościowe Piotra Woźniaka-Staraka oraz jego żony można odnieść wrażenie, że Piotr nie dbał o bezpieczeństwo swoje oraz towarzyszy. W sieci krąży zdjęcie, na którym z kieliszkiem w ręku odchyla się na siedzeniu sternika, a ani on, ani reszta osób nie ma założonych kapoków.
W miejscu, w którym miał zdarzyć się wypadek również nie znaleziono pływających pod wpływem wyporu wody kamizelek ratunkowych – jednoznacznie nie było ich na pokładzie. Syn Jerzego Staraka zamieścił także filmik, gdzie płynie z dużą prędkością w godzinach nocnych po jednym z jezior. Głównie to mogło doprowadzić do tragedii.
Piotr Woźniak-Starak zniknął pod wodą. Z dużym prawdopodobieństwem został uderzony śrubą
Na mazurskich jeziorach panuje zasada, że po zmroku się nie pływa. To skrajnie niebezpieczne. Piotr Woźniak-Starak pływał w nocy (wypadek zdarzył się o 3:00), w dodatku na silniku spalinowym, który robił duży hałas i zwrócił uwagę świadka oddalonego o sporą odległość. Łódź nie miała również włączonych świateł. Z relacji dziennikarzy tabloidów można uporządkować kolejność wydarzeń.
Piotr Woźniak-Starak zabrał na pokład 27-latkę pasjonującą się żeglarstwem. Dobry humor i charyzma sprawiły, że być może chciał się popisać swoimi umiejętnościami, które przecenił. W momencie mocnego skrętu, który spowodował wypadnięcie z łodzi obu osób.
Kobieta miała umiejętności żeglarskie i pływackie, więc dotarła do brzegu o własnych siłach. Piotr Woźniak-Starak zniknął pod wodą. To tu wydarzył się koszmar – próbując się ratować z dużym prawdopodobieństwem otrzymał cios w głowę nadal obracającą się śrubą motorówki.
W maszynie bowiem nie zadziałała tzw. zrywka – plastik, który przyczepia się do manetki oraz ręki sternika – w przypadku opuszczenia pokładu np. przez wypadnięcie, zrywka automatycznie wyłącza silnik.
Taka wersja wydarzeń znajduje coraz mocniejsze potwierdzenie w szczątkowych informacjach przedstawianych przez odpowiednie służby czuwające nad przebiegiem poszukiwań.
To była sobota, mój pięćdziesiąty urodzinowy poranek. Wstałam wcześniej niż zwykle, choć nie spałam prawie…
Zawsze wierzyłam, że prawdziwa miłość to wtedy, gdy dwoje ludzi idzie przez życie razem, wspiera…
Kiedyś myślałam, że po sześćdziesiątce życie powoli się kończy. Że człowiek ma już tylko wspomnienia,…
Z pozoru to była zwykła sobota. Żona krzątała się po kuchni, w powietrzu unosił się…
Kiedy podpisywałam papiery rozwodowe, ręce mi drżały, ale w głowie panował dziwny spokój. Jakby wszystko…
Nie wiem, jakim cudem życie potrafi tak przewrotnie igrać z człowiekiem. Rok temu byłam szczęśliwą…