Anna German była znaną w latach 60. i 70. polską piosenkarką, dla której piosenki pisali Jan Frenkel, Aleksandra Pachmutowa, Włodzimierz Szaiński i inni znani kompozytorzy.
Od połowy lat 70. artystka występowała coraz rzadziej, a 26 sierpnia 1982 roku jej życie zostało przerwane.
Po raz pierwszy między życiem a śmiercią Anna znalazła się w sierpniu 1967 roku. Na autostradzie między włoskimi miastami Forli i Mediolanem Anna uległa strasznemu wypadkowi: przy dużej prędkości jej samochód Fiat uderzył w betonową barierę.
Kierowca doznał złamania nogi i ręki, podczas gdy piosenkarka miała mniej szczęścia, gdy samochód uderzył w przednią szybę i przeleciał 20 metrów od samochodu.
U artystki zdiagnozowano obrażenia wewnętrzne, wstrząs mózgu, liczne złamania ciała — kręgosłupa, rąk i nóg, żeber.
Anna przeszła kilka skomplikowanych operacji i została umieszczona w gipsie. Przez kilka miesięcy leżała bez ruchu: lekarze zabronili jej się ruszać.
Dopiero sześć miesięcy po zdjęciu gipsu zaczęła wracać do normalnego życia: nauczyła się stać w pozycji wyprostowanej, nauczyła się siedzieć, stać i chodzić. Wszystko to działo się przez długi czas, przez wiele miesięcy.
Kiedy artystka zaczęła wracać do zdrowia fizycznego, postanowiła napisać książkę o wszystkim, co jej się przydarzyło. „Wróć do Sorrento?” została wydana w nakładzie 30 000 egzemplarzy i błyskawicznie się sprzedała. W tym samym czasie Anna wybierała i podkładała muzykę do gotowych wierszy. Zanim piosenkarka była w stanie prowadzić względnie normalne życie, niemal natychmiast została nagrodzona „Złotą Płytą” za płytę „Ludzkie przeznaczenie”.
Życie osobiste
Podczas gdy Anna leżała przykuta do łóżka, z pietyzmem i czułością opiekował się nią jej konkubent, inżynier z Wydziału Metalurgii Instytutu Politechnicznego, Zbigniew Tucholski. 23 marca 1972 r. młodzi małżonkowie związali się węzłem małżeńskim. W tym czasie para znała się już od 12 lat i przeszła wszystkie możliwe testy.
27 listopada 1975 roku para została rodzicami wspaniałego chłopca, któremu nadano imię Zbigniew (po ojcu). Nawiasem mówiąc, Anna zaszła w ciążę w wieku 39 lat, a lekarze nalegali na aborcję. Poród w tym wieku był bardzo niebezpieczny, nawet przy tak słabym zdrowiu. Ale Anna nie słuchała nikogo, marząc o tym, by choć raz zostać matką.
Choroba i śmierć
Jednak Anna nigdy nie miała czasu, aby cieszyć się macierzyństwem: w 1980 roku, kiedy jej syn miał zaledwie 5 lat, zdiagnozowano u niej strasznego mięsaka kości. Anna przeszła wiele operacji, kilka cykli chemioterapii, znosiła straszliwy ból. Przez cały ten czas artystka nie rezygnowała ze swojej ulubionej pracy: występowała, jeździła w trasy koncertowe, nagrywała nowe piosenki.
Pomimo wszelkich starań, zdrowie piosenkarki stawało się coraz słabsze i nadszedł czas, kiedy koncerty zostały odwołane. Anna trafiła do szpitala, przeszła 3 kolejne operacje, ale nie przyniosły one pozytywnego rezultatu. Dokładnie 15 lat po strasznym wypadku, 26 sierpnia 1982 roku, Herman zmarła w szpitalu wojskowym w Warszawie. Została pochowana w stolicy Polski, na cmentarzu kalwińskim.
Jak żyli ojciec i syn po stracie bliskiej osoby
W chwili śmierci Anny jej syn Zbigniew miał 6 lat. Chłopiec wyrastał na spokojne, ciche, wycofane dziecko. Początkowo jego bliscy nie rozumieli, co się z nim dzieje, uznając to za szok po stracie matki. Później zdiagnozowano u niego autyzm, najprawdopodobniej w łagodnej postaci, gdyż choroba nie wpływała na jego zdolności umysłowe. Zbigniew unikał hałaśliwych miejsc i nieznanych ludzi, nie lubił komunikować się z nieznajomymi.
Specyfika rozwoju nie przeszkodziła dziecku w nauce i zdobyciu wyższego wykształcenia. W 2008 roku obronił pracę magisterską i został historykiem. Obecnie pracuje w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Oprócz głównego zawodu Zbigniew ma hobby, z których najbardziej ulubionym są pociągi. Swego czasu syn artysty pełnił nawet funkcję prezesa Polskiego Towarzystwa Kolei Wąskotorowej, ale obecnie ta pasja została zredukowana do hobby — Zbigniew bada nowe informacje, pisze książki i artykuły.
W listopadzie 2023 roku syn piosenkarza skończył 48 lat. Nigdy nie znalazł bratniej duszy, nie ożenił się i nie ma dzieci. Jest jednak na to wytłumaczenie — Zbigniew niechętnie nawiązuje nowe znajomości i trudno dogaduje się z ludźmi.
Obecnie Zbigniew mieszka z ojcem, który ma ponad 90 lat. Nie zmienili miejsca zamieszkania — ich dom w Warszawie od kilkudziesięciu lat jest ich jedynym azylem.
Kiedy rodzice Andrzeja odeszli, jego babcia wysłała wnuka do sierocińca, ale szybko tego pożałowała


