Godzinę po zarejestrowaniu małżeństwa Filip zdał sobie sprawę, że się pospieszył i postanowił jak najszybciej się rozwieść

Kiedy Maria powiedziała Filipowi, że spodziewa się dziecka, on, będąc uczciwym człowiekiem, śmiało powiedział, że jest gotowy się ożenić.

Filip nawet nie zastanawiał się nad tym, kiedy to powiedział. Nie miał się nad czym zastanawiać, ponieważ już dawno zdecydował, że jeśli do tego dojdzie, będzie mu lepiej z Marią i dzieckiem w jej dwupokojowym mieszkaniu niż bez nich, na łóżku w fabrycznym akademiku.

Wkrótce odbył się ślub. I nic nie wróżyło źle, ale… Niestety. Życie dokonało pewnych zmian w przyszłych planach Filipa i Marii.

Tydzień temu Filip miał szczęście kupić los na loterię przy kasie w sklepie, który wygrał główną nagrodę. I tak musiało się stać, Filip dowiedział się godzinę po zarejestrowaniu małżeństwa.

Filip stanął przed wyborem. Albo powiedzieć o wszystkim Marii i razem z nią cieszyć się sukcesem. Albo wziąć całą wygraną dla siebie. Co robić? Weselny nastrój został zrujnowany.

screen Youtube

Po rozważeniu wszystkich argumentów, rozpatrzeniu sprawy ze wszystkich stron, Filip wybrał drugą opcję. I można go zrozumieć. Ogromne pieniądze, a wraz z nimi znaczące możliwości, sprawią, że każdemu zakręci się w głowie i zmąci umysł.

Filip sam zdecydował, że nie jest niczemu winien, po prostu tak się sprawy potoczyły. A te okoliczności były o wiele bardziej znaczące, niż Filip był w stanie przezwyciężyć.

Trzeba jednak uczciwie przyznać, że Filip nie od razu doszedł do takiego wniosku. Po pierwsze, Filip odbył bardzo poważną (wewnętrzną) rozmowę z samym sobą. Filip nie bał się zadawać sobie nieprzyjemnych pytań. Głównym z nich była tylko myśl. Po co mu teraz Maria, skoro ma wszystko bez niej?

Filip udzielił sobie prostej odpowiedzi na swoje pytanie. A Maria okazała się niepotrzebna. Co więcej, Maria miała wkrótce urodzić dziecko!

Czy Filip myślał o podzieleniu się wygraną z Marią? Oczywiście, że tak. Nie jest jakimś zwierzęciem. Jest człowiekiem! Pomyślał o tym i zdecydował, że gdyby Maria była jego żoną, kiedy kupił bilet, to oczywiście podzieliłby się z nią wygraną.

W końcu nadal była dla niego nikim. Tak więc, zdaniem Filipa, to ogromne bogactwo można bezpiecznie przypisać bogactwu nabytemu przed ślubem! I należy do niego i nikogo innego. A

Maria nie ma z tym nic wspólnego. Filip dał sobie jasno do zrozumienia, że nie podzieli się nim z Marią. Należy tu przypomnieć, że wszystkie te myśli chodziły Filipowi po głowie podczas ślubu.

Im więcej Filip myślał o tym, co się stało, tym bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że spieszył się z poślubieniem Marii. Spieszył się. Powinien był poczekać.

Siedział przy świątecznym stole, patrząc na Marię ponurym wzrokiem, i zdał sobie sprawę, że nie chodziło tylko o pieniądze, za które można by kupić kilka apartamentów w centrum miasta. Najważniejsze było to, że po tym wszystkim, co się wydarzyło, wiedział już na pewno, że nie kocha Marii. A nawet więcej! I nigdy jej nie kochał.

Nie ma więc nic dziwnego w tym, że Filip, jak na uczciwego człowieka przystało, już następnego dnia po ślubie oznajmił Marii, że ją opuszcza. Do akademika. Na wszystkie pytania Marii odpowiedział, że jej nie kocha i nigdy nie kochał, ale ożenił się z litości, aby dziecko urodziło się w legalnym małżeństwie. Filip wyszedł. Spakował wszystkie swoje rzeczy do plecaka i wyszedł.

Ale minęło kilka dni i Filip chciał wrócić do Marii. Co się stało? Co sprawiło, że Filip zmienił zdanie? Odpowiedź jest bardzo prosta.

Faktem jest, że plecak (ten sam, z którym Filip zostawił Marię), w którym (między innymi) znajdował się zwycięski kupon, zaginął. Został skradziony z akademika. Pierwszej nocy Filip wrócił do dormitorium.

Po odkryciu straty Filip zdał sobie sprawę, że ma tylko jedno wyjście — udać się do żony (zanim będzie za późno) i błagać o wybaczenie. Tak też zrobił. Przyszedł do Marii, błagał o przebaczenie, obiecał, że więcej tego nie zrobi.

Ale Maryja nie wybaczyła mu, nie uwierzyła w jego obietnice i nie wpuściła go z powrotem. W rzeczywistości nie wpuściła go z powrotem. Powiedziała, że kiedy urodzi się dziecko, wniesie pozew o rozwód przy pierwszej nadarzającej się okazji.

Minęły trzy miesiące. Maria urodziła syna. Wkrótce otrzymała telefon od kobiety, która powiedziała, że znaleziono jej plecak. Ten sam, który został skradziony z akademika Filipa.

Dlaczego zadzwonili do Marii? Odpowiedź jest prosta. Faktem jest, że plecak, z którym wyszedł Filip, należał do Marii. Było na nim jej imię i numer telefonu. A osoba, która zabrała Filipowi plecak w akademiku, wyjęła z niego wszystkie potrzebne rzeczy i wyrzuciła.

Kobieta, która zadzwoniła do Marii, przeprosiła, że nie zgłosiła odkrycia wcześniej. Wyjaśniła, że ma problemy zdrowotne. Maria myślała, że to sam Filip wyrzucił plecak, ponieważ nie był mu już potrzebny.

W rzeczywistości ona również nie potrzebowała plecaka i chętnie by go oddała. Ale Maria nie chciała sprawiać przykrości uczciwej kobiecie, która poświęciła czas, by odebrać plecak i zadzwonić do niej.

Maria poprosiła matkę, aby usiadła z dzieckiem, a sama wzięła taksówkę i pojechała po plecak. Kiedy wróciła do domu z plecakiem i chciała go wyprać, odkryła, że coś jest nie tak z wewnętrzną kieszenią. Była jakoś źle przyszyta. Maria stała się zaciekawiona. Otworzyła kieszeń i… wyciągnęła kupon loteryjny zawinięty w folię. Sprawdziła go i… wszystko zrozumiała.

Maria nikomu nie powiedziała o wygranej. Chciała od razu podzielić się wygraną z Filipem, ale… Postanowiła się nie spieszyć, poczekać i zobaczyć, jak się zachowa.

A kiedy podczas rozwodu Filip odmówił oddania dziecka, mówiąc, że to nie jego dziecko i nie zamierza płacić alimentów, Maria zdała sobie sprawę, że nie podzieli się z nim wygraną.

W rezultacie Filip i Maria są teraz rozwiedzeni. Filip nadal mieszka w akademiku fabrycznym i płaci alimenty na syna. Maria bezlitośnie wydaje ogromne sumy pieniędzy na siebie, syna i matkę, cieszy się życiem, studiuje, by zostać reżyserem filmowym i marzy o kręceniu oper mydlanych.

Mój mąż rzadko dawał mi prezenty. Ale potem dowiedziałam się, gdzie wydał prawie cały nasz budżet

Dowiedziałam się o niewierności mojego narzeczonego przed ślubem, ale najbardziej nie podobała mi się reakcja moich rodziców

Moi rodzice nie pochwalają mojego zawodu, ale nie zapominają o wykorzystywaniu moich dochodów do własnych celów: „Mogłabyś osiągnąć jeszcze więcej”