screen Youtube
Ola i Marta uważają się za najważniejsze osoby w budynku, ponieważ mieszkają tu od momentu jego wybudowania.
Obie są na emeryturze, więc wzięły na siebie funkcję utrzymywania porządku. Zachowują się jak dwa Cerbery.
Nie zdziwiłabym się, gdyby każdy z nich miał lornetkę, by mieć oko na sąsiadów i kontrolować powierzony im teren.
Krzysztof i ja mamy podwójne szczęście – mieszkamy w jednym przedsionku z oboma emerytami.
Wcześniej nie przeszkadzało nam to zbytnio. Od czasu do czasu spełnialiśmy ich prośby: zdejmowaliśmy zasłony w wejściu, podlewaliśmy kwiaty, bieliliśmy granice.
Normalne dobrosąsiedzkie stosunki, jakich wiele. Ale stosunki zaczęły się psuć, gdy zaczęliśmy remontować nasze mieszkanie.
Wszystkie hałaśliwe prace były wykonywane ściśle w dozwolonych godzinach i nie byliśmy zbyt bezczelni. Ale naszym sąsiadom nadal się to nie podobało.
Mój mąż i ja regularnie dyżurowaliśmy przy drzwiach, aby trzymać nasze babcie z dala od mieszkania. Chociaż odłupanie ścian zajęło tylko kilka dni. Ale otrzymaliśmy wystarczająco dużo wyrzutów na kilka następnych żyć.
Nagle pojawiła się nasza sąsiadka Ola i powiedziała, że nasz remont im przeszkadza, a ona jest na emeryturze, a poza tym to oznaka braku szacunku.
Przyszła też Marta, która usłyszała jej krzyki i oskarżyła nas o hałasowanie. Zapytała nas, czy pytaliśmy sąsiadów o zgodę na remont.
Cierpliwie wyjaśniliśmy im, że skończymy szybciej, jeśli nie będą nam przeszkadzać. Mężczyzna po prostu zamknął im drzwi przed nosem, zmęczony wysłuchiwaniem ich narzekań.
Ale horror zaczął się, gdy wymieniliśmy drzwi wejściowe. Marzyliśmy o tym od dawna. Piękne czarne drzwi z matową powierzchnią i nagraniem wideo sprawiły, że nasi sąsiedzi byli zaniepokojeni.
Na początku przychodzili do nas razem, aby wyrazić swoje oburzenie zmianami. Ola i Marta zaczęły histeryzować, ponieważ ich drzwi są drewniane, a nasze metalowe, a to wykracza poza styl.
Spojrzeliśmy na naszych sąsiadów w szoku, myśląc, że żartują. Ale tak nie było! Całkiem poważnie domagali się, abyśmy z powrotem zamontowali stare drzwi. A przynajmniej chcieli, abyśmy zamontowali takie same na ich koszt.
Zaproponowali, że zamontują im takie drzwi, żeby było sprawiedliwie. I marzycielsko złożyli dłonie. Wszyscy są oburzeni i domagają się natychmiastowego rozwiązania problemu. „Marta zagroziła mi, że złoży skargę do firmy zarządzającej naszym budynkiem.
A Ola dodała, że pójdą też do urzędu skarbowego sprawdzić, skąd mamy pieniądze na tak drogie drzwi.
Nie mogliśmy z mężem nawet słowa wtrącić w ten potok bezpodstawnych roszczeń. I to było przerażające, kiedy sąsiedzi zaczęli nas atakować, domagając się tych samych pięknych drzwi dla siebie.
Kiedyś myślałam, że takie rzeczy zdarzają się tylko w snach. Prawie dostałam ataku paniki, gdy usłyszałam ich groźby. Chwyciłam mojego męża mocno, żeby te dwa Cerbery mnie nie odciągnęły.
Wtedy mój mąż w końcu się odezwał i powiedział, że nie jesteśmy im nic winni. Uczciwie zarobiliśmy pieniądze na drzwi. To nasza własność. Jeśli chcemy, możemy nawet wstawić różowe drzwi z zielonymi plamkami.
Marta próbowała mu przerwać, ale Krzysztof kontynuował, że jeśli nie są z czegoś zadowoleni, mogą złożyć skargę. Jesteśmy praworządnymi ludźmi i niczego nie złamaliśmy.
Teraz nikt nas nie wita przy wejściu – sąsiedzi emeryci je ustawili, nie ma innej możliwości. Ale jest super! Jest jeszcze lepiej, chociaż trochę niewygodnie jest być obserwowanym z tyłu.
To była sobota, mój pięćdziesiąty urodzinowy poranek. Wstałam wcześniej niż zwykle, choć nie spałam prawie…
Zawsze wierzyłam, że prawdziwa miłość to wtedy, gdy dwoje ludzi idzie przez życie razem, wspiera…
Kiedyś myślałam, że po sześćdziesiątce życie powoli się kończy. Że człowiek ma już tylko wspomnienia,…
Z pozoru to była zwykła sobota. Żona krzątała się po kuchni, w powietrzu unosił się…
Kiedy podpisywałam papiery rozwodowe, ręce mi drżały, ale w głowie panował dziwny spokój. Jakby wszystko…
Nie wiem, jakim cudem życie potrafi tak przewrotnie igrać z człowiekiem. Rok temu byłam szczęśliwą…