Screen freepik
Żyłam dla tych chwil, kiedy na podwórku rozbrzmiewały okrzyki „Babciu, zobacz, co potrafię!”, a w kuchni panował bałagan z porozrzucanych łyżek i kubków, ponieważ wszyscy w pośpiechu chcieli opowiedzieć nowości.
Pamiętam, jak kiedyś moja córka powiedziała:
— Mamo, nie masz pojęcia, jak czekam na lato. Już czuję zapach twojego barszczu.
Ona wtedy się śmiała, a ja po cichu ocierałam łzę. Bo wiedziałam: dla mnie te wizyty są jak oddech życia.
Przygotowywałam się z wyprzedzeniem: kupowałam ulubione cukierki wnuków, prałam i prasowałam pościel, wyjmowałam ze szafy stare albumy ze zdjęciami, aby wieczorami, kiedy dzieci zasną, mogłyśmy z córką usiąść i wspominać przeszłość.
Ale wszystko zmieniło się niepostrzeżenie. Najpierw zaczęli przyjeżdżać na krótko, „bo mają dużo pracy”. Potem — tylko na kilka dni.
A teraz… teraz boję się nawet zapytać, czy w ogóle przyjadą.
Dzwonię do córki.
— Cześć, córeczko. Jak się masz? — staram się mówić radośnie.
— Mamo, jestem zajęta. Oddzwonię, dobrze? — odpowiada szybko.
— No… dobrze — odpowiadam cicho, choć serce mi się ściska.
Ona prawie nigdy nie oddzwania. I już przestałam jej przypominać.
Wiem: ma swoją rodzinę, pracę, troski. Rozumiem to. Ale czy można tak szybko zapomnieć te lata, kiedy razem zbierałyśmy truskawki w lesie, kiedy dzieliła się ze mną swoimi sekretami, kiedy śmiałyśmy się do łez, opowiadając zabawne historie z dzieciństwa?
Mam wrażenie, że stałam się dla niej tylko wpisem w książce telefonicznej. Chociaż dla mnie ona jest całym światem.
Czasami siedzę wieczorem przy oknie, patrzę na drogę i wyobrażam sobie, że za chwilę za zakrętem pojawi się jej samochód, wysiądą wnuki z plecakami i ten dom znów wypełni się życiem. Obliczam nawet, ile pierogów upiec, żeby wszystkim starczyło.
Ale w rzeczywistości słyszę tylko krótki sygnał w słuchawce: „Abonent rozmawia lub jest zajęty”. I cicho mówię do siebie:
— No cóż, może następnym razem…
Może. A może nie.
Nie mogłam uwierzyć własnym uszom, gdy zadzwoniła do mnie córka. Jej głos brzmiał radośnie, podekscytowanie…
Myślałam, że urodziny męża będą po prostu kolejną rodzinną okazją, żeby się spotkać, posiedzieć razem,…
Od samego początku wiedziałam, że wchodzę w niełatwy układ. Nie dlatego, że mój mąż był…
Nigdy nie uważałam się za zazdrosną kobietę. Zawsze powtarzałam sobie, że zaufanie to fundament małżeństwa,…
Nigdy nie myślałem o tym, kto dostanie mieszkanie moich rodziców. Przez długie lata nawet nie…
Nigdy nie planowałam mieszkać na dworcu. A właśnie tak czasem czuję się we własnym mieszkaniu…