.
Aleksandra Dulkiewicz padła ofiarą nagonki. Niektórym ludziom z prawicowego środowiska po prostu nie spodobał się fakt, że prezydent Gdańska jest samotnie wychowującą matką. – Jak daleko możemy się posunąć w nieczułości do drugiego człowieka – zapytała polityk w wywiadzie dla „Wprost”.
Dulkiwicz wspomniała w rozmowie z tygodnikiem sytuację sprzed paru lat. – Gdy pan prezydent Adamowicz zaproponował mi w grudniu 2016 r., bym weszła do drużyny jako zastępczyni prezydenta, (…) zapytałam, czy to, że jestem samodzielną matką, nie stanie się dodatkowym powodem do atakowania jego i miasta – przytoczyła prezydent Gdańska. Usłyszała wówczas od Pawła Adamowicza, iż bycie samotnym rodzicem to jej „wielki atut”.
Dulkiewicz „musi powiedzieć”?
– To był jedyny moment, w którym przyszło mi do głowy, że moje macierzyństwo może być powodem do ataków. Później o tym nie myślałam.
Aż do kampanii wyborczej, kiedy na ulicy zaczepiła mnie jakaś pani i powiedziała, że jeśli chcę być prezydentem, muszę powiedzieć, kto jest ojcem mojego dziecka – wspomniała.
O ojcu jej dziecka rozpisywały się też różne media. – To jest moja prywatna sprawa. Czasem sobie myślę, kiedy ludzie anonimowo piszą różne rzeczy, czy oni pamiętają, że piszą o drugim człowieku? Czy uważają, że ja nie mam uczuć? Że moje dziecko nie ma uczuć? – zaznaczyła.
Atak Wyszkowskiego
Prezydent miasta skomentowała również sprawę związaną z Krzysztofem Wyszkowskim, który napisał na Twitterze: „Dulkiewicz nie była prostytutką i wiedziała kto był ojcem”. Wówczas polityk odpowiedziała mu, aby ten trzymał się z dala od jej córki.
– Po wpisie Wyszkowskiego przeczytałam jej moją odpowiedź. I warto było to zrobić, by zobaczyć reakcję w jej oczach. I usłyszeć, co powiedziała: „mama ja teraz wiem, że ty stoisz po mojej stronie” – dodała.
źródło: wprost.pl
Znałyśmy się jeszcze z uniwersytetu. Pisałyśmy razem notatki, razem zdawałyśmy egzaminy, razem śmiałyśmy się z…
Mam sześćdziesiąt pięć lat. Kiedy to mówię, ludzie zwykle się uśmiechają, mówiąc: „Eee tam, jeszcze…
Kiedy rodzice mojego męża powiedzieli, że chcą „rozdać wszystko za życia”, nawet się ucieszyłam. Pomyślałam,…
Mama przyjechała do nas w odwiedziny — nie po raz pierwszy, ale tym razem w…
My z Janem jedliśmy kolację — zwykła środa, po pracy, on opowiadał o drobiazgach, ja…
To była zwykła sobota. Ja prałam firanki, Adam mył podłogę w kuchni — wszystko jak…