Powiedziała, że jej ojciec zostawił mi swój dom na wsi, a wczoraj zadzwonił sąsiad i powiedział, że mój dziadek zmarł i że muszę jechać na wieś.
Zapytałam mamę, dlaczego nie powiedziała mi wcześniej, że mam dziadka. Nie miałam pojęcia, że on wie o moim istnieniu.
Nawet na zdjęciach z dzieciństwa mojej mamy nigdzie go nie ma.
Moja mama powiedziała, że prawie nigdy z nim nie rozmawiała, opuścił ją, gdy miała dwa lata, więc ledwo go pamięta.
Przez te wszystkie lata nigdy nie wspomniał o mojej matce, nigdy nie zainicjował komunikacji, więc poczuła się urażona. Nie przyniósł jej nawet jednej tabliczki czekolady.
Kiedy się urodziłam, ludzie powiedzieli mu o jego wnuczce, przyszedł z zabawkami, poprosił mamę o wybaczenie, ale ona go nie wpuściła.
Mówi, że teraz bardzo wstydzi się tego czynu, bo porzucił ją i jej matkę, a mnie kochał. Nie powinnam decydować o czyimś losie, ale uraza zaślepiła moją matkę.
Uspokoiłem ją i powiedziałem, że w życiu wszystko się zdarza. Jutro pojedziemy razem. Jak się okazało, dotarcie do wioski mojego dziadka zajęło nie więcej niż 30 minut.
W pobliżu domu znajdował się stary płot, dom był również stary, a ławka przy drzwiach była pochylona do ziemi. Otworzyliśmy skrzypiące drzwi wejściowe i zobaczyliśmy, że dom nie był remontowany od dłuższego czasu.
W domu są tylko dwa pokoje, pokój gościnny i sypialnia, która jest mała, ale bardzo jasna i przytulna.
Na komodzie w sypialni była cała galeria moich zdjęć: miałam dwa lata, pięć, siedem, a potem zdjęcie z matury. Dostałam gęsiej skórki.
Potem natknąłem się na zdjęcie z moim dzieckiem. Wiedział, że jest już pradziadkiem.
W szufladzie komody znalazłem list z kopertą z napisem: „Dla mojej wnuczki”.
„Kochana wnuczko, Anno! Niestety, nigdy się nie spotkaliśmy. Ale to była moja wina. Nasze wspólne życie się nie ułożyło, a ja obraziłam ją przez własną głupotę i młodość. Nie obrażaj się na matkę, ona bardzo cię kocha. Chociaż mnie nie znałeś, zawsze byłeś w moim sercu. Stałeś się sensem mojego życia. Zbudowałem dla ciebie dom, abym miał czym cię wspominać. Nie ten dom, wnuczko, nie ten, w którym teraz jesteś, był tylko dla mnie, nie włożyłem w niego żadnego wysiłku. Twój dom jest na następnej ulicy, ma żelazne ogrodzenie, wysokie i brązowy dach. Nie jest taki jak inne domy, od razu go rozpoznasz. Proszę, przyjmij ten szczery prezent od dziadka. Bardzo cię kocham. Do widzenia, Anno. Twój dziadek Andrzej!”
W tym momencie do pokoju weszła moja mama, wręczyłam jej kopertę i list, była bardzo zdenerwowana, gdy go przeczytała. W tej samej szufladzie leżały klucze, z przywiązaną do nich wstążką i karteczką: „Dom dla Anny”.
Na kopercie był też adres, więc pojechaliśmy tam. Od razu rzucił mi się w oczy wygląd tego domu, ponieważ był naprawdę uroczy.
Był to dwupiętrowy budynek z witrażami na parterze. Z przodu znajdowała się ładna, duża weranda, a za domem prawdziwy plac zabaw.
Nie wiem skąd dziadek miał na to wszystko pieniądze, ale oczywiście bardzo się starał dla mnie i mojego syna.
Mój dziadek miał już 85 lat, nie miał przyjaciół ani krewnych, więc tylko nasza rodzina i sąsiad przyszli pożegnać się na pogrzebie.
Po ceremonii mój mąż i syn pojechali do domu, a ja zostałam w wiosce na noc. Dokładnie obejrzałam wszystkie rzeczy i płakałam, ponieważ żałowałam, że nigdy nie poznałam mojego dziadka.
Później przeprowadziliśmy się do tego domu. Każdego dnia dziękuję dziadkowi za tak wielki dar i bardzo żałuję, że nie miałam czasu go poznać.
Anna nie lubiła nowej żony ojca, bo nie przypominała jej matki: „Jak mam ją teraz nazywać”
Nie mogłam uwierzyć własnym uszom, gdy zadzwoniła do mnie córka. Jej głos brzmiał radośnie, podekscytowanie…
Myślałam, że urodziny męża będą po prostu kolejną rodzinną okazją, żeby się spotkać, posiedzieć razem,…
Od samego początku wiedziałam, że wchodzę w niełatwy układ. Nie dlatego, że mój mąż był…
Nigdy nie uważałam się za zazdrosną kobietę. Zawsze powtarzałam sobie, że zaufanie to fundament małżeństwa,…
Nigdy nie myślałem o tym, kto dostanie mieszkanie moich rodziców. Przez długie lata nawet nie…
Nigdy nie planowałam mieszkać na dworcu. A właśnie tak czasem czuję się we własnym mieszkaniu…