„Dopóki twoja mama będzie mieszkać z nami, nie będziemy mieli rodziny”: mąż postawił mi warunki i nie wiem, co robić

Jesteśmy z Igorem małżeństwem już od dziesięciu lat. Mamy syna, który ma siedem lat. W tym czasie było różnie: wzloty i upadki, kłótnie, jak u wszystkich.

Ale ogólnie uważałam nasze małżeństwo za stabilne. Nie idealnym, oczywiście, ale też nie katastrofalnym. Oboje pracujemy, mamy mieszkanie, raz w roku jedziemy nad morze, powoli odkładamy na przyszłość.

Z zewnątrz wyglądamy jak zwyczajna, normalna rodzina. Ale jest jedno „ale”, które coraz częściej staje się kamieniem obrazy – moja mama.

Kiedy zmarł mój tata, mama została sama we wsi. Dom stary, ogrzewanie piecowe, woda z studni. Ma ponad siedemdziesiąt lat. Na początku jeździłam do niej co tydzień: pomagałam, przywoziłam leki, prałam, kupowałam jedzenie.

Ale z każdym miesiącem było jej coraz trudniej. Aż pewnego dnia zadzwoniła i cicho powiedziała: „Nie dam już rady. Wybacz, córko, ale nie wytrzymam. Albo mnie zabierzesz, albo jestem skończona”.

Screen youtube

Przełknęłam łzy i postanowiłam: wystarczy, czas zabrać mamę do siebie. Igor początkowo nie był zachwycony. Ale nie sprzeciwiał się.

„Na kilka miesięcy – w porządku” – powiedział. Przemeblowaliśmy mieszkanie, urządziliśmy jej osobny pokój. Byłam wdzięczna mężowi, bo wiedziałam, że nie każdy się na to zgodziłby.

Ale mijały miesiące, a mama nie zamierzała wracać. I dokąd? Zima, zepsuta piec, chore nogi… Rozumiałam, że już nie wróci. Nie mogłam też powiedzieć „idź”, kiedy widziałam, jak kaszle w nocy lub budzi się z bólu w stawach.

Jednak cierpliwość Igora topniała z każdym dniem. Na początku po prostu milczał. Potem zaczął częściej zostawać po pracy.

Pewnego wieczoru wrócił do domu późno, zirytowany i oschły, i powiedział mi:

— Słuchaj, podejmij już jakąś decyzję. Bo dopóki twoja mama będzie z nami mieszkać, nie będziemy mieli rodziny.

Najpierw pomyślałam, że źle go zrozumiałam. Zapytałam ponownie. A on powtórzył jeszcze raz. Potem dodał:

– Nie mogę czuć się jak w domu, kiedy na każdym rogu jest ktoś obcy. Ona nie jest moją matką. Czuję się nieswojo chodząc po mieszkaniu w samych majtkach.

Wieczorem zamiast ciszy słyszę jej telewizor. Nie mogę się dobrze zrelaksować, gdy ktoś obok mnie ciągle marudzi.

Milczałam. Moja klatka piersiowa była pusta. Z jednej strony była moja matka, która mnie urodziła, wychowała, przeszła ze mną przez wszystkie moje kłopoty, dała mi wszystko, co miała.

A ja widziałam, jak się starzeje, jak topnieje, jak gubi się w cudzym mieszkaniu, jak stara się być niewidzialna.

Z drugiej strony jest mężczyzna, z którym dzielę życie, syna, codzienność, plany. Mężczyzna, z którym jestem na co dzień. Który przecież ma prawo do pocieszenia.

A teraz jestem między dwoma ogniami. Moja matka powiedziała: „Mogę iść, nie martw się”. Ale widzę, że nie może już znieść życia w samotności. Po prostu umrze w ciszy w tym domu, żeby nie być ciężarem. A Ihor… On nie żartował.

Czeka na decyzję. A ja znam jego charakter: jeśli powiem, że matka zostanie, nie zrobi sceny, nie trzaśnie drzwiami. Po prostu wyjdzie. Po cichu, ale w końcu.

Wstyd się przyznać, ale zastanawiam się, którą „wybrać”. Gdyby ktoś kilka lat temu powiedział mi, że stanę przed takim dylematem, nie uwierzyłabym. Jak można wybierać między mężem a matką? Ale teraz to nie retoryka. To rzeczywistość.

Zaczęłam szukać domów dla osób starszych. Spojrzałam na ceny – były niebotycznie wysokie. Rozmawiałam z bratem, ale mnie zbył:

„Jestem w innym mieście, to dla mnie trudne”. Szukałam możliwości wynajęcia opiekunki na wieś – ale kto by tam pojechał, trzy kilometry od cywilizacji?

Każdej nocy kładę się spać z niepokojem. I każdego ranka budzę się z tym samym pytaniem: co należy zrobić, aby nie cierpieć przez całe życie?

Co jest ważniejsze – moje małżeństwo, które może jeszcze długo potrwać, czy moja matka, która już nie żyje? Kto bardziej zasługuje na mój „pobyt”?

Na razie milczę. Zarówno on, jak i ona czekają na moje słowo. Ale nie jestem jeszcze gotowy, by je wypowiedzieć.

Moja córka przyzwyczaiła się, że ma wszystko, co chce, i teraz oczekuje, że zorganizujemy jej ślub tak, jak ona tego chce: „Wybrałam już restaurację i suknię, mamo”

Mój synu, ty i twoja narzeczona powinniście zająć się zbliżającym się ślubem, ponieważ nie jestem w stanie was karmić i myśleć o ceremonii

Jak konserwować ogórki, aby nie stały się miękkie: tak robiła moja babcia