„Dobrze zarabiacie, kupicie sobie własne mieszkanie”: powiedziała moja matka i odebrała nam prezent ślubny

Na nasz ślub moja mama zrobiła wspaniały prezent w postaci mieszkania. Jak to zrobiła? Po prostu ogłosiła to w uroczystej atmosferze.

Oczywiście byliśmy z mężem bardzo szczęśliwi z tej wiadomości. W końcu myśleliśmy o dalszym wynajmowaniu, a tu mamy własne metry kwadratowe!

To jednopokojowe mieszkanie należało kiedyś do mojej babci, a moja mama była jego prawowitą właścicielką.

Wynajmowała je przez wiele lat, aż w końcu zdecydowała się przekazać je mnie.

Szczerze mówiąc, mieszkanie było w złym stanie. Mieszkała w nim moja babcia, a potem wynajmowali je różni studenci i przyjezdni. Więc nikt nawet nie pomyślał o remoncie.

screen Youtube

Ale, jak to mówią, dobrze, że je dostaliśmy i po ślubie wprowadziliśmy się z mężem do naszego mieszkania. Moja mama nie przygotowała dokumentów na mieszkanie, ale to było tylko tymczasowe. Co my, członkowie rodziny, nie potrafimy załatwić?

Pierwszą rzeczą, jaką zrobiliśmy, było rozpoczęcie remontu naszego nowego domu. Myśleliśmy, że będą to prace kosmetyczne, ale po bliższym przyjrzeniu się zdaliśmy sobie sprawę, że jest o wiele więcej do zrobienia.

Musieliśmy wymienić okablowanie, łazienkę i drzwi. W kuchni i łazience był grzyb, więc musieliśmy wszystko wyczyścić i zdezynfekować. Dopiero potem malowaliśmy, tapetowaliśmy itd.

A kiedy dostaliśmy to mieszkanie, położyliśmy również sufity i podłogi laminowane. Zarabialiśmy z mężem dobre pieniądze i prawie wszystkie zainwestowaliśmy w remont.

Mój mąż i tak musiał zaciągnąć niewielką pożyczkę, aby mieć pewność, że wystarczy nam na wszystko. Dlaczego? Robiliśmy to dla siebie.

Moja mama przychodziła do nas przez cały czas remontu, zachwycała się i chwaliła. Mieszkanie naprawdę wyglądało jak cukierek. Ale zajęło to około roku, a przez cały ten czas również wynajmowaliśmy. Ale to nic. Teraz mamy własny kąt!

Od tego czasu minęły trzy lata. W tym czasie zaktualizowaliśmy wszystkie meble i urządziliśmy mieszkanie w taki sposób, że uszczęśliwiło nasze dusze. Choć małe, jest całkiem przestronne. A potem zaszłam w ciążę i zaczęliśmy z mężem myśleć o powiększeniu naszego mieszkania. Chcieliśmy sprzedać to mieszkanie i kupić coś innego, zaciągając kredyt w banku.

Jak można sobie wyobrazić, przez te trzy lata moja mama nie była w stanie przerejestrować mieszkania na mnie. Oczywiście przypominałam jej o tym wiele razy, ale zawsze znajdowała powód, żeby tego nie robić: albo miała blokadę w pracy, albo problemy zdrowotne.

A potem zamierzała wyjść za mąż. No cóż, chyba jeszcze poczekamy. Mama też ma prawo do życia prywatnego. Zwłaszcza że od śmierci taty minęło już dziesięć lat, a ona zawsze była sama. I wtedy pojawił się taki przystojny mężczyzna. Mężczyzna mojej mamy, podobnie jak ona, ma nieco ponad pięćdziesiąt lat, jest wdowcem i niedawno dostał u nich pracę.

Miał też córkę, studentkę, która zamieszkała z nim w mieszkaniu mojej mamy. Dobrze zaakceptowałam moich nowych krewnych. Wydawali się całkiem w porządku ludźmi. A ta Ola, córka męża mojej matki, to miła dziewczyna.

A kiedy już wszystko było załatwione, jeszcze raz przypomniałam mamie o przerejestrowaniu dokumentów na mieszkanie babci. Mama trochę się speszyła, a potem nagle powiedziała, że zarejestruje je dla mnie.

Jeśli chcemy kupić nowe mieszkanie, to czas na nas, bo mamy dużo pieniędzy. I wprowadzi Olę do tego mieszkania, to już dorosła dziewczyna, potrzebuje własnego miejsca.

Szczęka mi opadła. Co to ma być? Matka wyrzuci własną córkę dla dobra córki swojego kochanka? A co z obiecanym prezentem? Czy nie liczy się to, ile zainwestowaliśmy w to mieszkanie? Nie wahałam się wyrazić tego wszystkiego mojej matce.

Moja matka nazwała mnie bezwstydną, ponieważ tyle razy korzystałam z mieszkania za darmo, a ja wciąż śmiałam jej cokolwiek pokazać.

Jakoś zapomniała, że to był obiecany prezent. Próbowałam porozmawiać z jej mężem i jego córką, żeby przemówić mamie do rozsądku. Ale oni tylko się uśmiechali i wzruszali ramionami.

Jakby co mogli zrobić? Oczywiście byli zadowoleni z takiego obrotu spraw.

Kiedy powiedziałam o wszystkim mężowi, był wściekły. Ale potem się uspokoił, przemyślał sprawę i zaproponował mojej mamie układ: będzie mieszkać w mieszkaniu przez kolejne sześć miesięcy, ale nie będzie płacić rachunków za media.

W tym czasie sama zaciągnęłabym kredyt hipoteczny, a kiedy poszłabym na urlop macierzyński, przeprowadziłabym się do nowego, legalnego domu.

Tak, wytrzymaliśmy mniej niż sześć miesięcy. Byliśmy bombardowani rachunkami za niepłacenie, ale spokojnie zbieraliśmy je do szklanki. W końcu to nie był nasz dom. Potem moja mama dostała telefon od windykatorów i przybiegła do nas, żeby to załatwić.

Och, jak ona krzyczała, przeklinała, zawstydzała mnie! Nie zawstydził jej nawet mój rosnący brzuch. W odpowiedzi mój mąż spokojnie powiedział jej, że kwota płatności jest znacznie mniejsza niż wszystko, co zainwestowaliśmy w to mieszkanie.

A teraz minął rok, na pewno mamy własne mieszkanie i urodziła się nasza córka. Mój mąż i ja polegamy tylko na sobie. A twoja mama? Nadal mieszka z nowym mężem, a Oleńka prowadzi nasze dawne mieszkanie.

Moja babcia nawet nie widziała swojej wnuczki, chociaż nie odmawiamy jej kontaktu. Moja mama ma inne życie i niestety nie ma w nim miejsca dla mojej rodziny.

Andrzej nie chciał iść do szkoły w poniedziałek, więc jego matka pozwoliła mu zostać w domu przez kilka dni z rzędu: „Cześć dzieciaki, miło was widzieć, jak minęły ferie”

Mój ojciec oddał mnie do sierocińca dla nowej kobiety, a teraz zastanawia się, dlaczego nie chcę go przyjąć

Moja żona nie jest dobrą kucharką. Kiedy jej o tym powiedziałem, bardzo się obraziła: „Ty rób swoje, a ja wymyślę, co zjeść”