Do starszej kobiety podeszła sąsiadka i powiedziała: „To ty jesteś teraz potrzebna. Nie rób sobie nadziei, twoje dzieci dorosną i nie będziesz już potrzebna”

Pewna kobieta została babcią. Stało się to zbyt szybko; była jeszcze młoda, tak myślała. Wciąż marzyła o miłości, snuła plany, chciała zdobyć nowy zawód…

A jej syn urodził bliźniaki. I poprosił matkę o pomoc. Kobieta właśnie osiągnęła wiek emerytalny, jak to mówią.

Przyjechała więc ze swojego małego miasteczka, by zamieszkać z synem w stolicy. Zamknęła swoje mieszkanie. Syn i synowa ciężko pracowali i dobrze zarabiali. Bali się utraty pracy. Natalia dostała pokój i zaczęła zajmować się dziećmi.

Zakochała się w chłopcach. Oddała im wszystkie swoje niewyżyte uczucia. Kąpała ich, karmiła, rozwijała, zabierała na spacery, opowiadała bajki, śpiewała piosenki… Potem zaczęła zabierać ich na zajęcia: taniec, mowę, gimnastykę…

Dzieci dorastały. Bardzo kochały swoją babcię. Syn i synowa ciężko pracowali. Budowali duży dom na przedmieściach, marzyli o przeprowadzce: przejściu na pracę zdalną.

screen Youtube

I pewnego dnia Natalia siedziała na ławce w parku niedaleko domu. Chłopcy bawili się przy fontannie. Przyszła jej sąsiadka, starsza kobieta. Usiadła obok i powiedziała:

„To ty jesteś teraz potrzebna. Nie rób sobie nadziei! Dzieci dorosną i nie będziesz już potrzebna. I odeślą cię z powrotem do twojej dziury. Teraz cię kochają, kiedy jesteś potrzebna. A potem nie będziesz już potrzebna. To wszystko jest tymczasowe!”

Natalia była smutna, miała ściśnięte serce. Ale spokojnie odpowiedziała: „Nie myślę o tym. Po prostu kocham moje wnuki i nie myślę o tym, co będzie później. Lepiej nie myśleć o przyszłości, po prostu kochać i dawać z siebie wszystko. Kto wie, co będzie!

Ale ona zgadywała. Bo przypadkiem podsłuchała, jak synowa mówi do syna: „Niedługo wybudujemy dom, skończymy dekoracje i twoja mama będzie mogła wrócić do domu. Będziemy pracować zdalnie, poradzimy sobie. Zatrudnimy nianię. I twoja matka będzie mogła wrócić do domu. Nie jest jej wygodnie mieszkać z nami!”.

I mój syn się zgodził. Niewygodne!” Najwyraźniej mówił o własnej niewygodzie. Ludzie często mówią o sobie, gdy wydaje im się, że zależy im na dobru innych… Natalia zrozumiała. I milczała. Pogodziła się z tym. Takie jest życie. A w życiu wszystko się zmienia. I nie wszystko jest wieczne.

… Podbiegły dzieci, tuląc się do babci, gaworząc wesoło; białe, chwalebne, jak kiedyś jej syn. Wyrosły, stoją już mocno na nogach. Szybko biegają.
A czas biegnie szybko.

Lepiej nie myśleć, że wszystko ma swój koniec. Lepiej kochać i dawać, co się da. A kiedy nadejdzie czas, muszę wrócić do domu. Moja sąsiadka jest nieszczęśliwą kobietą.

Od wielu lat kłóci się ze swoimi dziećmi, nikogo nie kocha, wszystkim mówi niemiłe rzeczy. Stara się uderzyć w bolesny punkt, aby wszyscy zostali zranieni. A bolącym punktem jest to, co kochamy. I to, czego najbardziej boimy się stracić…

Natalia zabrała wnuki do domu. Do domu syna i synowej. W domu synowa przygotowywała niedzielny obiad, było przytulnie i czysto… Natalia przebrała chłopców. Synowa podeszła i nagle ją przytuliła.

Powiedziała, że nie chce, żeby ich zostawiała, tylko żeby zamieszkały razem, dzieci bardzo ją kochają. My też. Synowa powiedziała, że niezręcznie jej o to prosić, zrozumiała, że marnują jej czas.

Ale niedługo urodzi im się kolejne dziecko. Synowa przeprosiła, jeśli coś było nie tak. Jest zdenerwowana. Czasami mówi coś niewłaściwego.

Wszystko na świecie jest takie niejasne, takie niepokojące. Dla niej teściowa jest wsparciem i ochroną. Natalia głaskała ją po głowie jak dziecko. Okazuje się, że wszystkie są jej dziećmi.

I tymczasowo — pod księżycem wszystko jest tymczasowe. Trzeba kochać i dawać tak długo, jak się da. Kto wie, co się stanie? Tak się żyje w świecie, gdzie wszystko jest tymczasowe i zmienne.

A ludzie gdzieś znikają. Starzeją się i znikają. A liście spadają z drzew. Ale miłość pozostaje. Jest wsparciem. Trzeba tylko kochać, to wszystko. To jest najważniejsze…

Igor próbował nauczyć syna dzielenia się zabawkami. Nie spodziewał się, że syn odwdzięczy mu się tym samym

Z jakiegoś powodu moja teściowa uważa, że ma prawo kontrolować nasz rodzinny budżet i życie: „Te zasłony nie pasują do waszej sypialni”

Nie rozumiałam, dlaczego mój odnoszący sukcesy kolega zdecydował się na przeprowadzkę w jego wieku. Dopóki nie spotkałam go kilka miesięcy później