„Dlaczego w kopercie jest taka mała suma, powiedziałem wszystkim, ile mają przynieść”: powiedział solenizant, gdy zobaczył, co przynieśliśmy z żoną

Krzysztof to postać legendarna. Znamy się od ponad 20 lat, zaczynaliśmy naszą komunikację w instytucie, a on przez cały ten czas zachowywał się jak pazerny oszust. Nie ma innego sposobu, aby go opisać.

Pożyczanie pieniędzy, a potem niespłacanie ich miesiącami? To w jego stylu. I nie mówimy tu o absurdalnych kwotach, takich jak dwa tysiące.

Kradzież kilku paczek papieru do drukarki z pracy, a następnie próba okłamania szefa, że zjadły je szczury? To też jest w jego stylu. I tak dalej.

Wszędzie i zawsze próbuje zarobić pieniądze, często nie zważając na interesy innych ludzi, nawet swojej rodziny.

Ale do pewnego momentu nadal z nim rozmawiałem. Nie wiem dlaczego. Wydaje mi się, że jest szczerą osobą — ciekawym rozmówcą i ogólnie wesołym człowiekiem.

screen Youtube

Oczywiście nikt nigdy nie zaczynał z Krzysztofem żadnych poważnych interesów, ale pośmiać się przy barowym stoliku to jest dopiero coś. Inna sprawa, że mój przyjaciel nigdy nie płacił w barach, ale nie o to chodzi.

Na zewnątrz jest lato. To oznacza, że już niedługo Krzysztof będzie bardzo duży, skończy 42 lata.

Wydawać by się mogło, że w tym wieku człowiek powinien być przynajmniej w jakiś sposób mądrzejszy i przestać zarabiać drobne pieniądze na wszystkich i wszystkim, ale… Nie w jego przypadku. Zdając sobie z tego sprawę, nie zdziwiłem się, gdy otrzymałem bardzo osobliwe zaproszenie na bankiet.

Powiedział, że rzeczywiście jestem zaproszony na jego przyjęcie urodzinowe, że uroczystości odbędą się w jego daczy w weekend i że zapewni jedzenie, picie i dobry nastrój. Lara i ja zapłacimy po tysiąc złotych.

Zapytałam go, skąd taka suma, a on odpowiedział, że wszystko ma wyliczone. To jest nasz prezent. Rodzaj opłaty za wstęp na uroczystość. Zapytał mnie jeszcze raz, czy jadę, a ja powiedziałem, że muszę to przemyśleć.

W końcu zgodziliśmy się, a mój przyjaciel zapytał mnie kilka razy, czy rozumiem pieniądze. Kiwnąłem głową, nie do końca wierząc w to, co się dzieje.

Oczywiście, po tym facecie można spodziewać się wszystkiego, ale on nie może mówić poważnie… Krótko mówiąc, myślałem, że to, co usłyszałem, było żartem. Tak samo myślała Lara, moja żona.

W wyznaczonym dniu przybyliśmy do jego domku letniskowego, wystrojeni i szczęśliwi. Z bukietem kwiatów i kopertą z pieniędzmi. Nie jesteśmy zbyt bogatymi ludźmi, więc włożyliśmy tysiąc złotych.

Krzysztof przywitał nas w bramie z otwartymi ramionami, z wdzięcznością przyjął prezenty i, zaglądając do koperty, momentalnie posmutniał. Zapytał, dlaczego jest tylko połowa kwoty, a ja, rozglądając się po pozostałych gościach, których naliczyłem co najmniej 15 osób, zapytałem, czy każdy z nich przyniósł mu tysiąc.

Krzysztof odpowiedział, że tak, bo ludzie są odpowiedzialni. Po chwili uśmiechnął się powitalnie i powiedział, że mogę mu to dać później.

W tej sytuacji zdziwił mnie nie tyle Krzysztof, po którym można było się czegoś takiego spodziewać, co pozostali goście. Poważnie wpłacili po tysiaku, żeby wziąć udział w „bankiecie”? Nawiasem mówiąc, był on bardzo skromny.

Myśląc o tym, byliśmy z Larą w bardzo złym nastroju. Jeszcze raz pogratulowaliśmy Krzysztofowi urodzin i nie czekając na główną część „uczty” udaliśmy się do domu.

Owszem, wiedziałyśmy z kim i dokąd idziemy, ale to spotkanie było, delikatnie mówiąc, ciosem w nasze ego. Solenizant nie hamował nas zbytnio, żartując, że „reszta z nas dostanie więcej”.

Tydzień później zadzwonił telefon. To był Krzysztof, pytał o dług, w pierwszej chwili nie zrozumiałem, a potem dotarło do mnie, że nasz solenizant jest windykatorem. Powiedział mi wprost, że jesteśmy mu winni kolejny tysiąc złotych.

Moja cierpliwość się skończyła i postanowiłem odpowiedzieć Krzysztofowi w jego stylu. Powiedziałem mu, że jakość bankietu nie spełnia oczekiwań. A on się obraził. Powiedział, że nie odpuści i weźmie to, co mu się należy w ten czy inny sposób.

Córka nawiązała kontakt z biednym facetem i teraz daje sobie bukiety od niego na koszt ojca: „Czuję się z nim jak księżniczka”

Dorosły syn przychodzi w odwiedziny i zjada wszystkie czekoladki, ale nigdy nie przyniósł ani jednego prezentu: „Jak można tak postępować z matką”

„Jestem zmęczona byciem nianią dla twojej rodziny”: powiedziałam mojemu mężowi po tym, jak jego siostra zdecydowała się zostać z nami na stałe