„Dlaczego tylko ja pracuję na dwóch etatach, to niesprawiedliwe”: mój mąż powiedział, że muszę iść do pracy, zapominając, że to była jego decyzja

Ostatnio mój mąż coraz bardziej się oburza, że to niesprawiedliwe, kiedy on pracuje na dwa etaty, a ja tylko na jeden. Jesteśmy rodziną, wszystko musimy pokonywać razem.

Mam wrażenie, że zapomniał, kto spowodował tę sytuację. Kto jest przyczyną naszych problemów. A przyczyną jest mój mąż, który postanowił uszczęśliwić rodziców i siostrę wielkim gestem.

To się nazywa zawrót głowy od sukcesów, które nie miały miejsca. Wierzył, że wkrótce otrzyma projekt finansowy, więc mógł szastać pieniędzmi na lewo i prawo.

Nie miał jeszcze tych pieniędzy w rękach, ale myślał, że to nic takiego i zaciągał pożyczki. Nie uważał nawet za konieczne konsultowanie się ze mną.

Chwalił się swoim przyszłym bogactwem, a ja z ostrożnym optymizmem patrzyłem na ten wodospad pieniędzy. Ale nie pomyślałbym o dzieleniu się czymś, co nie należy w pełni do mnie.

screen Youtube

Z drugiej strony, mój mąż postanowił nie marnować pieniędzy. Wziął pożyczkę na remont domu rodziców, potem jego siostra wyszła za mąż, więc wziął kolejną pożyczkę. Jak mógł odmówić, kiedy siostra go o to poprosiła?

Zastanawiałam się, jak moich teściów stać na kosztowne remonty, skoro wydali tyle pieniędzy na organizację hucznego wesela córki.

Zapytałam o to męża, ale zbagatelizował sprawę. Nie próbowałam dociekać dalej, bo nie jestem przyzwyczajona do liczenia cudzych pieniędzy. Byłam zaskoczona, zapytałam, nie dostałam odpowiedzi i zapomniałam o tym.

Szkoda, że wtedy nie zaczęłam go o to pytać, chociaż do tego czasu wszystko już się wydarzyło i nic nie można było zmienić. Zaciągnął już pożyczki i wydał pieniądze.

Najśmieszniejsze jest to, że zaproponował mi remont naszego mieszkania, w stylu weźmy kredyt, zróbmy to, a potem projekt spadnie na niego, a my za to zapłacimy.

Odmówiłam i żyliśmy ze starym remontem przez pięć lat, a na pewno pożyjemy jeszcze pół roku. Nie lubię pożyczek, denerwują mnie, wkurza mnie jak jestem komuś coś winna.

Nie wiem, czy teściowie i szwagierka wiedzieli, że wychodzą na kredyt, ale jak wszystko wyszło na jaw, to bardzo naturalnie udawali, że pierwszy raz o tym słyszą.

Dowiedziałam się, że mamy kredyty od smutnego pana, który przyszedł cały przygnębiony i powiedział mi, że nie otrzymał projektu, a klient postanowił poczekać. Zapłacił za konsultację i na tym się skończyło.

Zaczęłam go uspokajać, że nic strasznego się nie stało, wszystko się zdarza. Będzie kolejny duży projekt, w którym będzie mógł się wykazać. Pamiętam, że ucieszyłam się w momencie, gdy nie uległam i nie zgodziłam się na pożyczkę.

Mój mąż nie podzielał mojego spokoju. Zaczął wariować, że nic nie rozumiem, że musi spłacić długi, a jak ma to zrobić, skoro nie ma wystarczająco dużo pieniędzy.

Okazało się, że przez dwa miesiące pożyczał pieniądze z naszej wspólnej kasy na remonty, żeby spłacić kredyty. Wciąż miał nadzieję, że uda mu się zrealizować projekt i wszystko spłacić. Ale nie wyszło, więc postanowił mi o wszystkim powiedzieć.

Moje emocje były nie do opisania, zwłaszcza gdy dowiedziałam się, ile pożyczył. Oczywiście teraz ciężko mu je spłacić i to w taki sposób, którego nie rozumiem.

Mieliśmy skandal, ale coś trzeba było zrobić. Postanowiliśmy, że mąż poszuka drugiej pracy. Zaciśniemy pasa i jakoś wybrniemy z tej sytuacji. Co innego mogliśmy zrobić? Zegara nie da się cofnąć.

Na początku mój mąż był szczęśliwy, że nie zrzędziłam, nie wpadałam w napady złości, nie groziłam rozwodem, ale zaproponowałam rozwiązanie problemu.

Szybko znalazł drugą pracę. Wieczorami i w weekendy siedział przy komputerze i coś wymyślał. Nawet nie wiedziałam, co robił. Dobrze płacił i był dobry.

Ja miałam swoje problemy. Musiałam na przykład jakoś zarządzać rodzinnym budżetem, żeby starczyło nam na kredyty, zakupy spożywcze, rachunki za media i jakieś osobiste potrzeby.

Czasami okazywało się, że były jeszcze trzy, cztery dni do wypłaty, ale pieniędzy już nie było, bo była jakaś siła wyższa. I wtedy musiałam się z tego wyplątać. Nadal musiałam pracować i pracować do końca kredytów, a mój mąż nagle zaczął okazywać niezadowolenie z sytuacji.

Zaczął mieć pretensje, że tylko on pracuje na dwóch etatach, że to niesprawiedliwe. Najwyraźniej muszę nie tylko mierzyć budżet rodzinny co do grosza, ale także podjąć drugą pracę, aby ułatwić nam życie. Ale nie uważam się za zobowiązaną do pochylania się do tyłu z powodu głupoty mojego męża.

Wystarczy, że nie złożyłam pozwu o rozwód i zgodziłam się wspólnie poradzić sobie z tym całym bałaganem. Muszę przypominać mężowi, że to jego wina, że znaleźliśmy się w tej sytuacji, więc to nie jego wina narzekać. Jak na razie to działa, ale on jest coraz bardziej oburzony. To mnie smuci.

Mój mąż nawet nie przyjechał do nas po porodzie, kiedy dowiedział się, że mamy dziewczynkę: „Spodziewał się chłopca”

Moja mama pomogła mi i mojemu mężowi kupić mieszkanie. Ale jego rodzice bardzo nas rozczarowali

Kobieta zadzwoniła do sąsiadki, aby poskarżyć się na swoje dzieci, ale ta nie chciała jej słuchać: „Najpierw się uspokój. A potem zadzwoń”