Dlaczego niektórzy mężczyźni decydują się na ślub w ciągu miesiąca, podczas gdy inni nie decydują się na poważny krok przez 10 lat

Krzysztofa poznałam na trzecim roku studiów. Byłam bardzo widoczną dziewczyną – kręciło się wokół mnie wielu facetów.

Wybór był więcej niż wystarczający, ale z jakiegoś powodu wybrałam jego i nadal nie potrafię podać logicznego wytłumaczenia moich działań.

Myślę, że Krzysztof podbił moje serce i zaćmił mój umysł. Nie ma innego wytłumaczenia, dlaczego znosiłam go przez dziesięć i pół roku. Jest charyzmatyczny i wie, jak grać na uczuciach innych.

Tuż przed ukończeniem studiów dowiedziałam się, że spodziewam się dziecka. Na początku mój mąż przyjął tę wiadomość ze spokojem.

Argumenty wydawały się rozsądne – nie mieliśmy stałych dochodów, własnego mieszkania i byliśmy jeszcze dziećmi.

screen Youtube

Nie podzielałam jednak jego obaw. Skonfrontowałam go z faktem, że zamierzam urodzić. Jeśli chcesz, możesz zostać z nami, jeśli nie, poradzę sobie sama.

Krzysztof początkowo wybrał pierwszą opcję – zostawił mnie w ciąży, a nawet rozpoczął nowy związek. Mama pocieszała mnie, mówiąc, że lepiej wychowywać mnie samotnie niż z takim „ojcem”.

Ale ja naprawdę go kochałam i wierzyłam, że kiedyś Krzysztof się opamięta i wróci do mnie i mojego synka.

Kiedy matka chłopca dowiedziała się, że zostanie babcią, zaczęła się ze mną aktywnie kontaktować. Wcześniej prawie nie rozmawiałyśmy.

Pomagała mi we wszystkim i wspierała mnie jak tylko mogła. Kupiła mi nawet łóżeczko z wózkiem za własne pieniądze, mimo że pracowała jako zwykła fryzjerka!

Beształa syna za jego słabości, próbowała go uczyć, sprowadzić z powrotem do mnie. Poprosiłam ją, żeby nie wtrącała się w nasz związek i wyjaśniłam, że sama wychowam syna. Nie potrzebowałam jego litości.

Ale Maria jest starą kobietą. Zapewniła mnie, że dziecko powinno wychowywać się w pełnej rodzinie, a nasze ambicje powinniśmy ukrywać gdzieś daleko.

Wszystko potoczyło się tak, jak chciała matka Krzysztofa. Odebrał mnie i mojego syna ze szpitala i od tamtej pory mieszkamy razem.

Nadal go kochałam i myślałam, że moje uczucia są odwzajemnione. Krzysztof obsypywał mnie uwagą, troską i dawał kwiaty w każde święto.

Moje szczęście nie miało granic – omijały nas nawet domowe kłótnie. Jedyną rzeczą, która mnie martwiła, było to, że żyliśmy w grzechu.

Krzysztof nie spieszył się z oświadczynami, twierdząc, że pieczątka w paszporcie nic nie znaczy.

Rozmowy z Marią też nie przyniosły pozytywnych rezultatów. Nie chciał wiązać węzła małżeńskiego, wierząc, że ślub przyniesie tylko nieszczęście naszej rodzinie.

Prawie pogodziłam się z losem bycia kochanką na zawsze. Wokół mnie wielu moich przyjaciół, kolegów z pracy i znajomych już dawno wyszło za mąż. Niektórzy nawet dwukrotnie.

Moja matka nauczyła mnie, że dziewczyna powinna założyć białą sukienkę raz w życiu. Marzyłam o ślubie i nie rozumiałam, dlaczego mój konkubent był przeciwny oficjalnym związkom.

Kolega i były najlepszy przyjaciel Krzysztofa otworzył mi oczy. Wyjaśnił, na czym polega niechęć Cyryla do ślubu.

Jest człowiekiem kochającym wolność i nie chciał należeć do jednej kobiety. Cały dział, a nawet niektórzy klienci odwiedzali mojego „ukochanego” w łóżku. Dopóki nie ma pieczątki w paszporcie, nie ma żony.

Nie ma kobiety, przed którą jest odpowiedzialny. Tak to działało w głowie Krzysztofa. Oczywiście po tej wiadomości zostawiłam go.

Sześć miesięcy zajęło mi dojście do siebie po tym związku. Adama poznałam w supermarkecie. Od razu zaskoczył mnie swoją wrażliwością i szczerością.

W ciągu miesiąca naszego związku udało mu się opowiedzieć mi swoją biografię, poznać moją matkę (to była jego inicjatywa) i dogadać się z moim synem.

W zeszłym tygodniu złożył mi oficjalną propozycję. Uważa, że biała sukienka będzie mi bardzo pasować!

Kiedy zapytałam Adama, dlaczego tak szybko mi się oświadczył, skoro znał mnie niewiele ponad miesiąc. Ironicznie zapytał, czy chcę czekać kolejne 10 lat.

Teraz wybieram najpiękniejszą suknię ślubną i przygotowuję się do zostania najszczęśliwszą legalną żoną!

Mieszkam z moim dorosłym synem, ponieważ nie chce on opuszczać domu swoich rodziców. Dobrze się ustatkował

„Dlaczego nie mówisz mi, że dziś są urodziny”: przyjaciel przyszedł po wiertarkę i zjadł połowę tortu, który ja i moje dzieci przygotowaliśmy dla mojej żony

Mój syn poprosił o pomoc, ale ja już oddałam swoją emeryturę synowej, żeby moja wnuczka niczego nie potrzebowała