screen Youtube
Zaplanowaliśmy kolor sukni i wszystkie szczegóły wystroju, a nawet menu w najdrobniejszych szczegółach.
Od tego czasu minęło wiele lat, a Lara, imię mojej córki, pewnie już nawet nie pamięta naszych spotkań i tylko ja od czasu do czasu je wspominam.
Wychowywałam Larę sama, mój mąż wcześnie zmarł, a ja nie chciałam nowego związku, ciągle pracowałam. Kiedy zdałam sobie sprawę, że stać mnie na to, by odłożyć trochę pieniędzy dla córki, zaczęłam to robić.
W wieku 22 lat Lara poznała wspaniałego mężczyznę, Grzegorza, i niemal natychmiast zaczęli razem mieszkać. Wiedziałam, że córka nie zostanie ze mną na zawsze, więc zawczasu przygotowałam się na jej odejście z rodzinnego gniazda.
W sobotni poranek przyszła do mnie ze swoim szwagrem, aby powiedzieć mi o zbliżającym się ślubie.
Pogratulowałam im i przypomniałam sobie, że przez wiele lat oszczędzałam pieniądze dla Lary. Postanowiłam więc dać im je na wesele. W dniu ślubu spotkałam rodziców Grzegorza, wyglądali przyzwoicie i podarowali młodej parze samochód.
Cieszyłam się razem z córką, w jej oczach widać było radość i podekscytowanie. Ja też nie przyszłam z pustymi rękami, dałam córce 30 tysięcy złotych.
Rozumiem, że to niewiele, ale to było wszystko, co miałam. Z pensji w fabryce nie da się wiele zaoszczędzić, a część tych pieniędzy wzięłam na studia.
Córka i zięć podziękowali mi i wzięli kopertę, a następnego dnia zadzwoniła do mnie Lara i zaczęła krzyczeć, że zaoszczędziłam 30 tys. zł na mój jedyny dok:
„Mogłaś spróbować zaoszczędzić więcej, albo wziąć kredyt”.
Zaczęłam płakać, nie sądziłam, że to dla niej takie ważne, myślałam, że moja uwaga jest dla niej najcenniejsza, ale okazało się, że nie. W dodatku rodzice
Grzegorza dali im samochód, a ja jestem złą matką. Cóż, nie mam jej tego za złe, ale gdzieś głęboko w sercu czaiła się mała uraza.
Przez długi czas mieszkaliśmy z teściami i na początku naprawdę wierzyłam, że to tylko przejściowy…
Często pukała do moich drzwi. Zawsze nieśmiało, jakby przepraszała za sam fakt swojego istnienia. Najpierw…
Pracujemy razem. To brzmi dumnie, kiedy ktoś pyta, czym się zajmujemy. Wspólna firma, wspólne godziny,…
Zawsze byłam tą „rozsądną” córką. Tą, na którą można liczyć. Kiedy mama chorowała, to ja…
Przez całe życie byłam kobietą, która „daje radę”. Tak o mnie mówiono w rodzinie, w…
Przez całe życie powtarzałam sobie, że wszystko da się poukładać, jeśli tylko jest dobra wola.…