Żyję z mężem w szczęśliwym małżeństwie. Nigdy nie miałam żadnych problemów z jego krewnymi, ale telefon od szwagierki po mężu zmienił wszystko.
Pomyślałam, że może coś się stało, bo nigdy wcześniej nie dzwoniła do mnie w ten sposób.
Powiedziała, że zepsuła jej się pralka. A ci chłopcy przyszli z ulicy! Nie wiadomo, w jakiej kałuży bawili się cały dzień.
Powiedziała, że przyjedzie jutro i przywiezie mi kilka rzeczy do wyprania w pralce!
Byłam trochę zaskoczona, ale wyobraziłam sobie stertę ubrań, które Marta musiała prać ręcznie, więc się zgodziłam.
Kiedy wróciłam z pracy, Marta stała już przed moimi drzwiami z chłopcami.
Marta powiedziała, że nie ma z kim ich zostawić. Ja i mój mąż nie mamy jeszcze dzieci, bo pobraliśmy się rok temu.
Wynajmujemy mieszkanie, ponieważ obecnie oszczędzamy pieniądze na nasz przyszły dom. Ale kupiliśmy pralkę i wszystkie przyjemności nowoczesnej technologii.
Zaczęłam prać ubrania Marty, a ona i chłopcy wyszli, a ona ostrzegła mnie, że jej mąż przyjdzie odebrać pranie.
Kilka minut później zadzwoniła do mnie i powiedziała, że jej mąż jest już w domu, zapomniał, że poprosiła go o odebranie prania, więc jutro przyjedzie.
Powiedziałam Marcie, że znam dobry serwis, w którym naprawią jej pralkę i mogę dać jej numer. Marta natychmiast wykrzyknęła, że nie ma pieniędzy na naprawę.
Następnego dnia w drzwiach czekał na mnie ten sam obrazek: dwóch chłopców i ich matka. Przynieśli też dywaniki łazienkowe do wyprania. Mój mąż wrócił do domu z pracy i był szczęśliwy, widząc swoją siostrę i siostrzeńców: bawiliśmy się i rozmawialiśmy.
Zaczęłam przygotowywać obiad dla męża, a jego siostra i jej dzieci natychmiast pobiegły do kuchni i usiadły, czekając na jedzenie. Dywany zostały wyprane, a goście wrócili do domu dobrze najedzeni.
Kilka dni później kobieta przyniosła mi tiul. Tym razem po pracy odwiedził nas jej mąż i musiałam przygotować pełną ucztę. Byłam już zmęczona takimi wycieczkami i powiedziałam mężczyźnie, że nie będę już obsługiwać jego siostry.
Następnego dnia umówiliśmy się z mężem, że zamiast wracać do domu, spotkamy się w centrum handlowym.
Piliśmy spokojnie kawę, kiedy zadzwonił telefon i Marta zaczęła mnie przesłuchiwać niezadowolonym głosem, pytając, gdzie jestem i że czeka na mnie pod drzwiami z dziećmi od pół godziny! Powiedziała, że jest im zimno i są głodne, i że jej mąż zaraz tu będzie.
Powiedziałam jej, że dziś późno wrócimy do domu. A Marta powiedziała nieszczęśliwa, że powinnam była ci powiedzieć, że nie będę dziś na czas! A teraz muszą wracać do domu brudni i głodni, była absolutnie oburzona.
Nie muszę ich uprzedzać, że mam swoje sprawy do załatwienia i nie czekam na nich w domu, żeby mogli przyjść do mnie na obiad nieproszeni, to ich problem.
Potem teściowa zadzwoniła do mnie i skarciła mnie za takie traktowanie jej córki. Mój mąż mnie bronił. Później moja koleżanka w sklepie widziała, jak Marta kupuje pralkę i to nie na kredyt! Zapłaciła całą kwotę od razu.
Wnioski wyciągnijcie sami!