Jeśli samozwańczy prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka wyda rozkaz zaangażowania wojska w wojnę na Ukrainie, to zostaną oni podporządkowane rosyjskiemu Sztabowi Generalnemu i staną się zjednoczonymi siłami zbrojnymi „Państwa Związkowego”.
Łukaszenka unika wydania tego rozkazu, bo wojsko jest „być może jedyną nogą krzesła, na której siedzi, która nie została jeszcze przepiłowana”.
„W styczniu te ćwiczenia „Związkowa stanowczość” wypracowały kwestię zjednoczenia sił bezpieczeństwa „Państwa Związkowego”. Taki był cel ćwiczeń. Dziś w zasadzie pozostała jedna taka mała procedura — tylko dla Łukaszenki wydać rozkaz użycia swoich sił zbrojnych, które automatycznie stają się podwładnymi Sztabu Generalnego Federacji Rosyjskiej i będą już jak zjednoczone siły zbrojne „Państwa Związkowego”. Dlatego Łukaszenka boi się oderwać, choć małą część siebie. Zgadza się na przekazanie amunicji, zgadza się oddać sprzęt z długoterminowego składowania, ale wojsko zatrzymuje, bo to chyba jedyna noga krzesła, na której siedzi, która nie została jeszcze przetarta” – wyjaśnił Żdanow.
W przeciwnym razie Łukaszenka bardzo osłabnie – zauważył ekspert.
„Jeżeli armia stanie się podporządkowana i są to już zjednoczone siły zbrojne „Państwa Związkowego”, to trzeba podpisać porozumienie o utworzeniu samego „Państwa Związkowego”. I tu tylko Łukaszenka pozostaje przeciw. Już stał się przeszkodą dla Putina. Nie ma pod nim armii, pozostaje tylko KGB, a jego (Łukaszenko – red.) odsunięcie od władzy to kwestia niedalekiej przyszłości” – przewidywał Żdanow.
Na Ukrainie urodziła się dziewczynka ważąca ponad 5 kilogramów