Screen freepik
Wyobrażałam sobie, że będzie taki sam jak mój mąż. Ślub wzięliśmy zaraz po poznaniu się, jakieś pół roku później.
Nasze uczucia były silne i dojrzałe, mieliśmy wtedy po 20 lat. Pierwsze dziecko wywołało w nas prawdziwy zachwyt i dumę z nowego statusu – „rodziców”.
Teraz czuliśmy, że odpowiadamy nie tylko za siebie, ale także za małe życie. Mój mąż dużo pracował, a ja, będąc na urlopie macierzyńskim, piekłam torty na zamówienie.
Chciałam kupić córce najlepszą sukienkę i zabawkę, taką samą jak u dziecka sąsiadów.
Kiedy Marcelina skończyła 3 lata, dowiedziałam się, że znów jestem w ciąży i chciałam pracować dwa razy więcej, bo teraz czekaliśmy na kolejnego członka naszej rodziny.
Wraz z pojawieniem się Kacpra zrozumiałam, że bycie mamą to najlepsza rzecz, jaka może spotkać człowieka w życiu. Mój mąż również był bardzo zadowolony z tego faktu.
Czas mijał, dzieci bardzo szybko rosły. Nie zdążyliśmy się obejrzeć, a Marcelina już rozpoczęła studia, a kilka lat później wyszła za mąż i byłam w siódmym niebie ze szczęścia.
I oto nadszedł dzień urodzin mojej małej Marceliny. Dla mnie zawsze pozostanie mała, bez względu na to, ile ma naprawdę lat.
Pogratulowałam jej przez telefon, a ona nawet nie zaprosiła mnie na urodziny. Pomyślałam, że za jakąś godzinę zadzwoni do mnie i zaprosi, ale nie.
Było to trochę dziwne. Ale mąż powiedział mi, żebym się nie narzucała, bo może dzieci mają jakieś plany, więc zamarłam.
U córki jednak odbyło się przyjęcie, ale zaprosili przyjaciół, a wnuki wysłali do teściów.
Tydzień później córka poinformowała mnie, że wybierają się w podróż i chcą zaproponować nam z mężem, żebyśmy przez tydzień zaopiekowali się wnukami.
„Jesteście dla nas najbliższymi osobami”. Nie milczałam i zapytałam, dlaczego nie zaprosili najbliższych osób na urodziny.
Marcelina zamilkła, bo nie wiedziała, co powiedzieć. A co tu mówić, wszystko jest jasne, że rodzice zeszli na drugi plan i teraz są potrzebni tylko wtedy, gdy coś jest potrzebne.
Kiedy wsiadałam do pociągu, czułam taką radość, jakby świat znów nabrał kolorów. Torba była pełna…
Jechałam do niego z sercem przepełnionym ciepłem. Nie widzieliśmy się od kilku miesięcy, a ja…
Przebaczyć – to nie zawsze oznacza być silną. Czasem to po prostu strach przed tym,…
Mąż często wracał późno z pracy. Mówił, że to tymczasowe, że firma ma teraz trudny…
Nie kochałam mojego przyszłego męża. Mówię to bez wstydu, choć kiedyś bardzo się tego wstydziłam.…
Przeżyliśmy razem dwadzieścia dwa lata. Dwadzieścia dwa lata pod jednym dachem — z tymi samymi…