Moja córka wyszła za mąż z powodzeniem. Ona i jej mąż nie zaczynali od zera, ale jej zięć też nie odniósł na początku jakiegoś wybitnego sukcesu. W trzecim roku małżeństwa założył firmę.
Dwa lata później dobrze sobie radził, kupili mieszkanie, zmienili samochód, a ich córka poszła na urlop macierzyński, ale zdecydowała się nie wracać do pracy po zakończeniu urlopu macierzyńskiego.
Wyjaśniła mi, że nie potrzebują jej do pracy. Jej mąż dobrze zarabia, a ona zajmuje się domem i dzieckiem.
Cóż, to ich rodzina i to od nich zależy. Zwłaszcza, że mój zięć zarabiał naprawdę dobrze.
Na moją rocznicę dali mi w prezencie wyremontowane mieszkanie, zamieniając je w sklep ze słodyczami, moja córka była rozpieszczana, a oni jeździli na wakacje co pół roku.
Ale im więcej pieniędzy miał mój zięć, tym mniej czasu spędzał z rodziną. Córka tłumaczyła to spotkaniami i wyjazdami służbowymi, ale ja też nie byłam naiwna i widziałam, że coś jest nie tak.
Pewnego dnia, odwiedzając ich, przypadkowo podsłuchałam, jak mój zięć rozmawia przez telefon. Wyraźnie rozmawiał z jakąś kobietą.
I nie była to rozmowa służbowa. Udawałam, że nic nie słyszę. Zięć posiedział z nami jeszcze piętnaście minut, po czym przygotował się na spotkanie i wyszedł. Wiedziałam jednak, na jakie spotkanie się wybiera.
Postanowiłam, że moja córka powinna o tym wiedzieć, ponieważ chodzenie z rozgałęzionymi rogami nie jest dobrą rzeczą.
Ale jej reakcja wprawiła mnie w osłupienie. Po prostu powiedziała, że wie, że on kogoś ma.
Zaczęłam zadawać pytania, ale moja córka niechętnie odpowiadała. Powiedziała, że wie, że mężczyzna idzie w lewo, ale nie zamierza nic z tym robić.
Poradziłam jej, żeby najpierw z nim porozmawiała! A jeśli się nie opamięta, to niech spakuje swoje rzeczy, dziecko i wyjedzie! Po co ci w ogóle taki człowiek?
Córka była coraz bardziej sfrustrowana i zapytała, gdzie w takim razie pójdzie z synem, do swojego dwupokojowego mieszkania.
Zrozumiałam, że nawet gdyby przyprowadził kochankę do domu, córka udawałaby, że nic nie widzi i nie słyszy, żeby jej nie oderwali od koryta.
Ona nie chce pracować za grosze, nie chce oszczędzać! A chodzenie z rogami to fajna sprawa. To miły sposób na uniknięcie podniesienia pięty i wzięcia życia w swoje ręce.
I nawet się nie przyznała, że wie, że jej mąż ją zdradza, co jest dla mnie dziwne!
Potem zapytałam ją, czy boi się, że któraś z jej kochanek zabierze mnie i wyprowadzi, i co wtedy zrobię?
Moja córka odpowiedziała, że nie pozwoliłaby na to, ale nie rozumiem, jak miałaby to zrobić. On już sypia z innymi kobietami, więc zmiana żony nie będzie dla niego problemem, tak myślę.
Cała ta sytuacja mnie zadziwia. Jak córka może mówić o tym tak spokojnie? Ona nie ma dumy, tylko coś w rodzaju przystosowania. Myślę, że jest gotowa znieść wszystko, byle nie pracować.