Moja córka mnie rozczarowała. Myślałam, że potrafi być wdzięczna i ogólnie porównywać fakty. Zanim skończyła dwadzieścia pięć lat, powinna była się tego nauczyć.
Ale jej działania pokazują coś przeciwnego. Nie zaprosiła na swój ślub ojczyma, mojego męża, który wychowywał ją od dziewiątego roku życia.
Zamiast tego zaprosiła swojego biologicznego ojca, który nic dla niej nie zrobił przez te wszystkie lata. Nie miałam co robić na tym ślubie.
Rozwód z moim mężem był kwestią czasu. Przez ostatnie cztery lata naszego małżeństwa wszystko opierało się na mojej cierpliwości i namowach teściowej, żebyśmy jeszcze trochę wytrzymali.
Ale wszystko ma swój koniec, moja cierpliwość również. Zdecydowałam się odejść od męża, gdy moja córka miała siedem lat.

Jej ojciec zawsze stawiał rodzinę na ostatnim miejscu. Zajmował się dzieckiem tylko wtedy, gdy był w nastroju.
Gdzieś między piątym a dziesiątym drinkiem. Potrafił zniknąć na kilka dni, a potem próbował udowodnić swoją rację za pomocą pięści. Nie wytrzymałam, gdy dowiedziałam się, że ma po swojej stronie inną kobietę.
Moja teściowa zmieniła się z babci, która zawsze płakała nad losem swojego syna, w prawdziwą furię, przeklinając mnie ostatnimi słowami i usilnie próbując wbić mojej córce do głowy, że to ja wypędziłam jej ojca i że tak bardzo ją kochał.
Moją córkę naprawdę bardziej pociągał ojciec. Mogłam ją zbesztać, kazać jej odrabiać lekcje i nie pozwolić jej wyjść na spacer, ale nasz ojciec był rzadkim ptakiem, który protekcjonalnie traktował swoje dziecko tylko w stanie maksymalnego samozadowolenia.
Kiedy był zły, robiłam wszystko, by chronić przed nim córkę. Dlatego zapamiętała go jako tak miłego czarodzieja.
Trudno było porozumieć się z dzieckiem. Moja teściowa nastawiła ją przeciwko mnie, a córka tęskniła za swoim miłym i wesołym ojcem, który o nią nie dbał.
A ja nadal walczyłam. Rok później teściowa zmarła, nacisk na mózg dziecka zelżał, ale nadal widziała ojca w jakimś bohaterskim świetle i obwiniała mnie, że nie zwracam na nią uwagi.
Kiedy moja córka miała dziewięć lat, poznałam mężczyznę. Bardzo go lubiłam i było to wzajemne, ale bez względu na to, jak bardzo bałam się go stracić, natychmiast powiedziałam mu o trudnościach, jakie miałam w rodzinie.
Że moja córka raczej nie przyjmie jego pojawienia się pozytywnie i będę musiał włożyć wiele wysiłku, aby się z nią dogadać.
Na szczęście spotkałam wytrwałego mężczyznę, który nie dał się zastraszyć moim trudnościom i poprosił mnie o rękę. Reakcja mojej córki była spodziewanie zła.
Napady złości, prowokacyjne zachowanie, konflikty z ojczymem – wszystko to sprawiło, że się poddałam i czekałam, aż mój mąż będzie miał tego dość i po prostu odejdzie.
Nikt nie chce być ciągle obrażany, doprowadzany do konfliktów i oskarżany o wszystkie grzechy śmiertelne.
Nie odszedł, a w rzeczywistości podniósł głos na córkę tylko dwa razy w ciągu szesnastu lat. Jednocześnie bez problemu zabierał ją na zawody, odbierał z dyskoteki, ubierał i nigdy nie robił jej żadnych wyrzutów.
Poszedł nawet do szkoły, by zbadać sprawę, gdy nauczyciel z jakiegoś powodu zaczął obniżać oceny jego córki. I to on zapłacił za jej edukację na uczelni, a nie jej biologiczny ojciec.
W szkole średniej córka zaczęła zachowywać się neutralnie wobec ojczyma. Nie dokuczała mu już, ale nie była też specjalnie wdzięczna.
Miałam nadzieję, że z biegiem lat wszystko przemyśli i zda sobie sprawę, że nie wszyscy rodzice traktują swoje dzieci z taką samą cierpliwością i zrozumieniem jak mój mąż.
Wiedziałam, że moja córka od czasu do czasu spotykała się ze swoim biologicznym ojcem. Nigdy nie pytałam, o czym rozmawiali, ale moje serce zapadało się w każde urodziny, kiedy czekała na telefon od taty.
Nigdy nie zadzwonił, a ona czekała każdego roku. Nie wiem, czy nadal czeka. Po szkole moja córka wyjechała na studia do innego miasta, a po powrocie natychmiast zamieszkała ze swoim młodym mężczyzną.
Spotykali się od trzeciego roku studiów i już wtedy rozmawiali o ślubie. Mój mąż i ja od czasu do czasu dawaliśmy im pieniądze i zapraszaliśmy ich do siebie. Wszystko szło dobrze.
W końcu para ogłosiła ślub. Nie przyszło mi do głowy, że wśród gości mojej córki nie będzie miejsca dla człowieka, który ją wychował, nie szczędząc wysiłku, czasu i pieniędzy.
Chociaż mój mąż starał się to ukryć, widziałam, jak bardzo go to zabolało. Moja córka powiedziała, że nie wyobraża sobie ojca i ojczyma w jednym pokoju, to byłby skandal.
Zaprosiła więc ojca, który nigdy nie pogratulował jej urodzin i nigdy nie zainwestował w nią ani grosza. Człowieka, który ją wychował i nauczył, postanowiła nie zapraszać.
I kto okazał się tak niewdzięczny? Więc nie ma dla mnie miejsca na jej ślubie. A teraz ze wszystkimi problemami, pytaniami i radami życiowymi może zwrócić się do ojca.
Moja córka próbowała mi odpowiedzieć, a sądząc po jej wyrazie twarzy, było to coś nieprzyjemnego, ale ja już wychodziłam.
W domu mąż próbował mnie przekonać, że powinnam iść na wesele, ponieważ mam jedyną córkę i to jest jej uroczystość. Ale ja absolutnie nie chciałam tam iść.
Pokazała mi, jakie ma priorytety. Mój mąż i ja walczyliśmy o jej dobro przez tyle lat, a ona nadal trzyma się swojego pijanego biologicznego ojca. Cóż, niech tak będzie.
Mój syn zawsze narzeka na swoją żonę, a ja nawet nie chcę go słuchać. Sam ją wybrał