Córka nawiązała kontakt z biednym facetem i teraz daje sobie bukiety od niego na koszt ojca: „Czuję się z nim jak księżniczka”

Nie wiem, gdzie popełniliśmy z mężem błąd, wychowując naszą córkę Annę. Mój mąż, Tymon, pracował niestrudzenie, aby ją utrzymać.

Kupiliśmy najlepsze ubrania, zabraliśmy ją nad morze. Wszystko po to, by pokochała siebie, doceniła siebie i znalazła odpowiedniego mężczyznę. A ona związała się z żebrakiem Miłoszem!

Jeździ starym zagranicznym samochodem i pracuje jako zwykły strażak. Chcę dla mojej córki jak najlepiej.

Mamy z mężem wszystkiego dość, nie traktujemy Anny jako sposobu na wzbogacenie się czy wejście w jakieś kręgi. Nie, nie chcemy. Chcemy, tylko aby narzeczony naszej córki był w stanie utrzymać standard życia, do którego jest przyzwyczajona.

Staram się wytłumaczyć Annie, że teraz jej ojciec pracuje, więc może żyć tak jak dawniej. Ale jeśli coś stanie się jej ojcu i przepływ gotówki się zatrzyma, zostanie przy zepsutym korycie z minimalną kwotą w kieszeni. Albo cokolwiek, co dostają strażacy. A ona po prostu to olewa i mówi, że go kocha.

screen Youtube

Sama córka nie jest zbyt chętna do pracy. Dwa lata temu skończyła studia dziennikarskie i od tego czasu wiecznie chodzi na kursy. Z tego co wiem, wykonuje dorywcze prace za marne
grosze, żeby mieć zajęcie.

Ogólnie rzecz biorąc, myślę, że nie mają przyszłości: są zbyt różni pod względem statusu społecznego i stylu życia. Miłosz jest przyzwyczajony do pracy za marne grosze, podczas gdy
Anna jest przyzwyczajona do tego, że dostaje dużo z racji urodzenia.

Są razem od prawie czterech lat. Niedługo będą obchodzić rocznicę ślubu. Po każdej rocznicy córka przynosi do domu stertę śmieci. Słoik z notatkami, pudełko z listami, piekielny zbieracz kurzu w postaci miękkiej zabawki.

Nie rozumiem tych bzdur. Anna albo jest zaślepiona miłością, albo nie chce okazywać rozczarowania takimi prezentami. Już lepiej byłoby dać jej różę w flakoniku, na Boga. Nie mówię o ładnym bukiecie kwiatów. Nie mogłam się powstrzymać przed pytaniem, czego tym razem powinnyśmy się spodziewać, może kwiatów origami albo jakiegoś bukietu.

Anna spojrzała na mnie, zrobiła minę i poszła do swojego pokoju. Córka wiedziała, co czuję do Miłosza i starała się więcej przy mnie o nim nie mówić, żeby nie usłyszeć mojej opinii. Ja też starałam się powstrzymywać, ale czasami nie mogłam.

Córka pojechała na rocznicę, a ja zabrałam się za gotowanie obiadu. Kilka godzin później otrzymałam list pocztą. Był to czek gotówkowy z kwiaciarni. Ktoś kupił moją kartą kompozycję kwiatową wartą 350 złotych, a mój mąż nie chciał jej przyjąć.

Tymon czasami brał moją kartę, żeby kupić kwiaty dla swoich pracowników. Wtedy przypomniałam sobie, że Ania ostatnio wzięła ją ode mnie, żeby kupić kwiaty na urodziny koleżanki.

Nie miałam czasu zastanawiać się, po co mojej córce te kwiaty, ale już słyszałam jej kroki na korytarzu.

Anna radośnie oznajmiła, że Miłosz podarował jej bukiet, spojrzałam na bukiet i cena 350 złotych była do niego odpowiednia. Nie mogłem się powstrzymać i nazwałem ją głupią.

Powiedziałam jej, że wiem, o co jej chodzi. Uśmiech mojej córki przygasł. Rzuciła bukiet na stół.

Anna powiedziała, że nie obchodzą ją bukiety, podoba jej się, że Miłosz traktuje ją jak księżniczkę. Nie wytrzymałam i zapytałam ją, czy naprawdę chce kupić sobie kwiaty za pieniądze taty, udając, że podarował je jej książę? Czy ona w ogóle zdaje sobie sprawę, że cena tych kwiatów to jedna dziesiąta pensji Miłosza?

Twarz Anny wykrzywiła się albo od łez, albo ze złości. Nagle Anna powiedziała, że ma dość, że wprowadza się do Miłosza.

Chciałam się roześmiać, naprawdę. To byłoby najszybsze wyjście z tego związku. Teraz zamieszka w jego mieszkaniu z karaluchami na kilka dni i wróci do nas. Oczywiście nie od razu, ale kiedy pragnienie przebywania w komfortowych warunkach przezwycięży jej dumę.

Przytaknęłam, westchnęłam smutno kilka razy, wkładając bukiet do wazonu, i powiedziałam, że skoro ma takie pragnienie, to może spróbować.

Od kilku dni Anna się do mnie nie odzywa. Nie niepokoję jej, czekam, aż wszystko zrozumie i wróci do domu. I naprawdę mam nadzieję, że wróci sama, bez prezentu.

Dorosły syn przychodzi w odwiedziny i zjada wszystkie czekoladki, ale nigdy nie przyniósł ani jednego prezentu: „Jak można tak postępować z matką”

„Jestem zmęczona byciem nianią dla twojej rodziny”: powiedziałam mojemu mężowi po tym, jak jego siostra zdecydowała się zostać z nami na stałe

Mąż mojej przyjaciółki ma dziwne poczucie humoru. Zdecydowałam, że nie powinnam zostawać u nich zbyt długo