screen Youtube
A wszystko dlatego, że zepsuliśmy jej to i nie zrobiliśmy uczty dla całego świata, co ją po prostu oburzyło. Ona już wszystkich zaprosiła. Tylko zapomniała nas zapytać.
Nigdy nie planowaliśmy z mężem wystawnego wesela. Przede wszystkim ślub to dla nas bardzo osobista chwila, którą chcielibyśmy dzielić tylko z najbliższymi.
A ciocia Ania z jakiejś odległej wsi, którą widziałam raz i nie pamiętam, zdecydowanie nie należy do tej kategorii.
Po drugie, oszczędzamy na własne mieszkanie, więc nie jesteśmy gotowi wydawać ogromnych sum na jedną imprezę. Moim i męża zdaniem to bez sensu. Gdybyśmy byli milionerami, to tak, bez zbędnych pytań, dlaczego by nie wyjść, ale niestety nas to nie dotyczy.
Zaplanowaliśmy więc wesele dla dziesięciu osób. Byli na nim moi rodzice, bracia mojego męża i ich żony, i to wszystko, tylko rodzina. Potem chcieliśmy wyjść z przyjaciółmi.
Malowanie, potem wycieczka do restauracji — to były wszystkie zaplanowane działania. Potem zaplanowaliśmy z mężem wyjazd na trzy dni na kemping.
Rodzice mojego męża przyjęli ten plan ze spokojem, mówiąc, że to nasz ślub i od nas zależy, jak go uczcimy. Określili tylko czas ślubu i to wszystko. Ale moja mama była oburzona, że nie mamy ślubu, tylko jakieś nieporozumienie, nikt z naszych krewnych nie został zaproszony, wstyd.
Myślałam, że się oburzy i uspokoi, ale nie. Mama wzięła sprawy w swoje ręce. To znaczy, sama zaprosiła ludzi na nasz ślub, zorganizowała kawiarnię, znowu bez nas, a potem postawiła mnie i mojego męża przed faktem dokonanym.
Nie byliśmy zaskoczeni, tylko oszołomieni, gdy dowiedzieliśmy się, co zrobiła. Wesele z dziesięciu osób nagle rozrosło się do trzydziestu. Skąd twoja matka wzięła tylu krewnych?
Mama powiedziała, że nie może nie zaprosić krewnych, bo się obrażą, nie, tak nie można, ale już to naprawiłam. Teraz wszystko będzie jak ludzie. A ja dalej drapałam się po głowie, jak usadzić gości.
Postanowiłam przedstawić argument, który wydawał mi się najbardziej przekonujący. Powiedziałam, że po prostu nie mamy pieniędzy na tak wielką uroczystość. Była zaskoczona, że nie mamy pieniędzy na wesele, więc powiedziała, że możemy wziąć pożyczkę, żeby nie było nam wstyd.
I nie będę się wstydziła, nie zaprosiłam tego tłumu krewnych. Dlatego powiedziałam mamie, że może jeszcze raz do wszystkich zadzwonić i wszystko odwołać. To moje ostatnie słowo.
Matka długo próbowała do mnie dotrzeć, krzyczała, płakała, groziła, ale nie zmieniłam zdania, odbędzie się ślub, który zaplanowaliśmy. Matka krzyczała do telefonu, że zhańbiłam ją przed całą rodziną, że nie przyjedzie, że za miesiąc się rozwiedziemy.
Szkoda, że jacyś dalecy krewni, których nie widziała od stu lat, są dla niej ważniejsi niż jej własna córka. Ale to jej wybór, niech robi, co jej się podoba. Nie chcę rozmawiać z matką, czekam aż mnie przeprosi. A znając ją, to nigdy nie nastąpi.
To był początek jesieni, pierwszy semestr studiów, nowe miasto, nowi ludzie i ogromne plany na…
Kilka miesięcy temu, kiedy syn z żoną postanowili zamieszkać u nas na chwilę, byłam zaskoczona,…
Zgodziłam się, żeby syn z synową pomieszkali u nas przez jakiś czas, bo byłam przekonana,…
Mąż często jeździł do swojej matki. Zawsze miała jakiś powód, żeby go wezwać: raz trzeba…
Kiedy przyjechałam do córki, nie wierzyłam własnym uszom. To, co usłyszałam od mojego zięcia, wstrząsnęło…
Wiesz, nigdy bym nie pomyślała, że nadejdzie dzień, w którym nie rozpoznam własnej córki. Tej…