Chcieliśmy zostawić syna z babcią, ale wystawiła nam rachunek: „Wy odpoczywajcie, a ja zajmę się dzieckiem”

Przez rok marzyliśmy o romantycznym wyjeździe tylko we dwoje. Wszystkie plany poszły na marne z powodu chciwości mojej ukochanej teściowej.

Michała urodziliśmy późno. Najpierw chcieliśmy żyć dla siebie, potem budowaliśmy karierę, a potem jakoś nie wyszło.

Byliśmy u kilkunastu lekarzy i mieliśmy trzy fury badań. Trzy lata łez, nieśmiałych nadziei na granicy rozpaczy i irytującej ciekawości znajomych.

Dlaczego nie urodzicie, minęło dużo czasu, zegar tyka.

Ludzie zdają się nie rozumieć, że jeśli ktoś jest dobrze po trzydziestce i nie ma jeszcze dzieci, to wszystko może nie być takie jasne. Na początku przyszłe babcie, moja mama i mama Marty, nalegały, wręcz domagały się, żebyśmy urodziły wnuka tu i teraz.

Potem coś do nich dotarło i złagodziły swój zapał. Tylko czasami pozwalały sobie na gorzkie westchnienie i kiwnięcie głową. Najbardziej narzekała moja teściowa.

Powiedziała, że moi znajomi już dawno mają dziesięcioro wnucząt, a ja jako jedyny jeszcze nie chodzę z wózkiem. Z żoną już zrezygnowaliśmy z posiadania potomstwa. A więc nie przeznaczenie.

Ale los zdecydował inaczej i wczesną wiosną, trzy lata temu, obdarzył nas naszym Michałem, naszym pięknym chłopcem.

Moja żona natychmiast poszła na urlop macierzyński, a moja mama i jej mama od czasu do czasu przychodziły pomagać. Żeby pospacerować z dzieckiem, podczas gdy moja żona zajmowała się domem lub po prostu spała.

To ostatnie, nawiasem mówiąc, jest nie mniej ważne dla dobrego samopoczucia nowej matki. Trzy lata minęły jak mgnienie oka. Nie będę kłamał i mówił, że było nam łatwo. Były momenty, kiedy chciałam wyć ze zmęczenia i rzucić się o ścianę. Ale trzymaliśmy się.

Tylko dlatego, że ciągle przypominaliśmy sobie, jak bardzo czekaliśmy, jak bardzo marzyliśmy o naszym dziecku. Dziecko nie sprawiało nam specjalnych problemów.

Dorastał jak wszystkie dzieci. Kolki, ząbki, pierwsze kroki, pierwsze upadki, pierwsze przeziębienia. Generalnie nic nadzwyczajnego.

Pod koniec drugiego roku życia naszego syna zauważyłem, że moja żona i ja oddaliliśmy się od siebie. Nie było w tym nic zaskakującego. W końcu, gdy ma się małe dziecko i nieprzespane noce, trudno jest grać Romea i Julię.

Pomyślałem o tym i zaproponowałem żonie, żebyśmy zorganizowali romantyczne wakacje. Przekonałem żonę, że Michał skończy trzy lata, pójdzie do przedszkola, a ja do pracy. Nasze życie stałoby się jeszcze bardziej gorączkowe. Mielibyśmy szansę spędzić przynajmniej tydzień sami.

Spojrzała na mnie z powątpiewaniem. Jak moglibyśmy zostawić naszego Michała, zastanawiała się, jak mógłby żyć bez nas? Odpowiedziałem, że nasz syn poradzi sobie bez nas.

Kiedy teściowa dowiedziała się o naszych planach, poparła mnie i powiedziała, że zaopiekuje się Michałem. Moja żona nie mogła się oprzeć temu argumentowi.

Znaleźliśmy niedrogą wycieczkę do ośrodka. Wpłaciliśmy zaliczkę i zaczęliśmy czuć, jak wspaniale byłoby po prostu leżeć przy basenie i nie martwić się o to, co robi dziecko.

Do wyjazdu pozostał tydzień. Aż pewnego wieczoru Marta zadzwoniła do swojej mamy, aby przekazać jej nowe instrukcje dotyczące ich wspólnego pobytu z naszym synem. Teściowa wysłuchała.

Ogólnie rzecz biorąc, usługi opieki nad dziećmi powinny być dobrze płatne. I podała kwotę – 1500 złotych tygodniowo. Dała mi również harmonogram tego, co jest wliczone w cenę.
Sprzątanie, gotowanie, pranie i spacery dwa razy dziennie.

Kiedy to usłyszałem, prawie spadłem z kanapy. Zapytałem ją, czy rozumie, co mówi. A ona powiedziała, że kiedy my będziemy na wakacjach, ona będzie opiekować się swoim wnukiem, a to jest praca.

Nawet nie znalazłem nic, czemu mógłbym się sprzeciwić. Pomyślałem, to jest emerytka-przedsiębiorca, to jest babcia. Marta również milczała, zszokowana słowami matki.

Jakoś się pozbierałem, podniosłem szczękę z podłogi i powiedziałem, że nie potrzebujemy usług tak drogiej niani, chyba że będzie mówić do naszego syna po francusku lub angielsku.

Zadzwoniłem do rodziców, którzy mieszkali prawie pięćset kilometrów stąd i opisałem sytuację. Moja mama natychmiast zaoferowała, że weźmie urlop i przyjedzie do nas. Powiedziała, że jest gotowa zaopiekować się wnukiem przez tydzień lub dwa.

Poleciałyśmy więc z Martą na długo wyczekiwane wakacje. Moja mama i Michał świetnie się bawili. Ale teściowa nadal nie chciała z nami rozmawiać.

Była obrażona, że nie pozwoliliśmy jej zobaczyć wnuka! Powiedziała, że bardzo chciała spędzić z nim ten tydzień, a my byliśmy tak źli, że zaprosiliśmy inną babcię.

Ale moja teściowa skromnie milczy na temat rachunku, który otrzymaliśmy. Ale niech się obraża ile chce, mi nie jest przykro. To nic nie kosztuje.

Mąż wrócił po siedmiu latach „ze względu na dzieci”. Nie sądził, że nikt go tu nie potrzebuje

Kiedyś mój syn zapytał mnie, jak poznałem jego matkę. Jesteśmy razem od siedmiu lat, a to wszystko dzięki mojej teściowej

Sąsiadka przyszła do domu pewnej kobiety, aby zapytać ją, jak robi takie miękkie bułeczki. Kobieta powiedziała jej, a sąsiadka wyszła śmiejąc się