Chciałam, żeby moja synowa wyszła za mojego syna z miłości, ale ona miała inne cele: „Wtedy będziemy mieli dziecko”

Moja synowa postawiła mojemu synowi warunek, że nie będą mieli dzieci, dopóki mój syn nie przekaże jej jednego z dwóch mieszkań, których jest właścicielem.

Mówi, że musi chronić siebie i dziecko w przypadku rozwodu, ponieważ sytuacje są różne, a ona nie chce wracać z dzieckiem do swoich rodziców.

A syn poważnie rozważył tę propozycję. Taką cwaną babę trzeba wygonić z domu złą miotłą, ale on myśli na jej warunkach i nawet mówi coś w jej obronie.

Na początku nie przepadałam za Anną. Nowicjuszka, jej rodzice mają trójkę dzieci, ona jest najstarsza, pracuje w jakimś biurze dla freelancerów i dostaje marne grosze.

Od razu stało się jasne, dlaczego tak bardzo przywiązała się do mojego syna. Ma też mieszkanie – dwupokojowe po zmarłym ojcu, z którym byliśmy rozwiedzeni, i drugie mieszkanie po babci, a ja zrzekłam się spadku na jego rzecz.

screen Youtube

Znowu ma własny samochód i dobrą pracę. Świetna opcja dla takiej dziewczyny. Do urzędu stanu cywilnego pędziła jak do pożaru.

Myślałam nawet, że jest już na stanowisku, więc spieszyła się, aby wzmocnić swoją pozycję, ale z dzieckiem wszystko okazało się jeszcze ciekawsze. Mieszkają razem od czterech lat. A ona już błaga syna o samochód.

Jej krewni często ją odwiedzają. Przyjadą ze wszystkim gotowym do drogi, ale nie przywiozą nawet słoika dżemu, mimo że rodzice mają tam własny ogród. A kto za to płaci? Mój syn.

Synowa nadal pracuje w biurze, dostaje te same grosze, ale nie oszczędza na sobie. Mąż jej nie ogranicza, więc się nie wstydzi. Ale wydaje się, że robi coś w domu.

Nie ma bałaganu, dobrze gotuje. Nawet pogodziłam się z tym, że syn wybrał taką kobietę, kiedy pojawiła się kwestia dzieci.

Minęło już pięć lat, nie ma problemów mieszkaniowych, synowa nie robi kariery, mieliśmy już wakacje, gdzie tylko chcieliśmy. Zaczęłam zadawać to pytanie synowi.

Na początku żartował, bo widziałam, że ten temat jest dla niego bolesny. Postanowiłam zapytać go bez żartów. Na wypadek, gdyby to nie zadziałało lub gdyby potrzebował jakiejś terapii.

Syn kilka razy unikał rozmowy, ale ja nalegałam. W końcu lata mijały, a Anna nie stawała się coraz młodsza.

Nalegałam, ale powiedziałam synowi, w czym tkwi problem. Okazało się, że od pół roku trawił oświadczenie Anny, że nie urodzi, dopóki jedno z dwóch mieszkań męża nie zostanie jej przekazane.

Dlaczego miałaby to zrobić? Jakie my tu mamy warunki? Mieszkanie dla dziecka to jedno, ale tutaj to mieszkanie dla najemnika, który dziś jest żoną jednego mężczyzny, a jutro drugiego.

Mój syn podzielił się swoimi przemyśleniami na temat tego, że on również początkowo postrzegał to w ten sposób, ale teraz uważa, że w jej słowach jest trochę prawdy.

W końcu, jeśli się rozwiodą, dziecko zostanie z matką. A gdzie ona pójdzie? Do rodziców? Nie jest tam mile widziana. I on też nie chciałby, żeby odchodzili.

To wszystko. Jej syn powiedział mi, że już myśli o rozwodzie. Czy nie sądzi, że gdy tylko podpisze z nią umowę najmu mieszkania, ona odwróci się od niego i się rozwiedzie? Syn zostanie bez mieszkania i bez dziecka.

Generalnie kwestię rozwodu powinno się poruszać wtedy, kiedy rozwód już jest, bo inaczej nie da się od wszystkiego uciec. Życie jest takie, że wszystko może się zdarzyć.

Powiedziałam synowi, żeby nawet nie myślał o ustępstwach wobec tej cwanej kobiety. Jeśli chce mieć normalną rodzinę, niech ma dziecko, nikt nigdy nie zarzucał mojemu synowi nieuczciwości.

Jeśli nie chce urodzić dziecka bez powodu, niech pakuje manatki i wyjeżdża na cztery wiatry, niech szuka dalej. Wiesz, podpisz jej mieszkanie.

Jeśli boi się rozwodu, to niech pomyśli, jak uratować małżeństwo, a nie próbuje zgarnąć więcej. Tym bardziej niech wymieni mieszkanie na dziecko.

Mój brat często prosi mnie o pomoc, a ja nie potrafię odmówić. Z kolei jego żona niczego sobie nie odmawia

„Babcie lepiej bawią się z dziećmi niż się nimi opiekują”: powiedziała mi matka, gdy poprosiłam o pomoc

„Babcie lepiej bawią się z dziećmi niż się nimi opiekują”: powiedziała mi matka, gdy poprosiłam o pomoc