Budowałem dom dla mojej rodziny, kiedy podszedł do mnie Michał. Opowiedział mi swoją historię, a ja się nad nią zastanowiłem

Kiedy jeszcze stawiałem mury mojego domu, podszedł do mnie szlachetny człowiek, już niemłody, z siwymi włosami, ale wciąż w dobrym zdrowiu.

Powiedział, że jest moim sąsiadem z naprzeciwka i że chce porozmawiać. Szczerze mówiąc, nie pamiętam, o czym przyszedł porozmawiać — zadał mi jakieś trywialne pytanie.

Ale po tym, jak rozwiązałem swój problem, rozpoczęła się główna rozmowa, która z pewnością jest warta uwagi.

Michał zapytał mnie, czy wybuduję drugie piętro, a ja odpowiedziałem, że chętnie wykończę te 80 metrów kwadratowych i się wprowadzę, a nie muszę — nie jestem dużym człowiekiem rodzinnym.

Zacząłem pokazywać Michałowi układ domu wzdłuż surowych ścian, a on poradził mi, żebym go trochę zmniejszył i zrobił sobie biuro. Ale ja go nie potrzebowałem. W tym czasie zacząłem stawiać wewnętrzne ścianki działowe w domu.

screen Youtube

W drugiej połowie domu po prawej stronie znajduje się łazienka o wymiarach 2×3 metry, sypialnia o powierzchni 13 kwadratów i pokój dziecięcy o powierzchni 17 kwadratów.

Michał poradził mi, żeby zrobić większą sypialnię. Ale ja i moja żona tego nie potrzebujemy, ale dziecko potrzebuje przestrzeni do zabawy, spania i miejsca do odrabiania lekcji.

Michał zgodził się ze mną. Wskazał na swój dom i powiedział, że dobrze zrobiłem nie, budując drugiego piętra i że jego dom będzie większy od mojego. Michał włożył w to serce i duszę: najlepsze cegły licowe, nawet zagraniczne, tak.

Sam wszystko zaprojektował, głowił się, co i jak zrobić. Sam wszystko kontrolowałem, wszyscy moi pracownicy byli w idealnym porządku. Jeśli coś poszło nie tak, brygadzista i robotnicy dostawali od niego tak po głowie, że nie byli w stanie spieprzyć tego ponownie.

Jednak mój brygadzista to kawał chłopa, robił wszystko dobrze i będę go wspominał miłym słowem, kiedy się wprowadzi.

Niechcący zapytałem go, ile czasu minie, zanim się wprowadzimy. Michał machnął ręką. Na początku nie zrozumiałem jego desperackiego gestu. Michał roześmiał się i dodał, że w tym roku wybuduje wiatę, parking, ogrodzenie, wybrukuje ścieżki i ogólnie będzie ładnie wyglądało z zewnątrz.

A w środku wszystko jest gotowe do wykończenia, jesienią i zimą można sprowadzić robotników — główne ogrzewanie jest na miejscu, prąd jest zrobiony i pozostaje do ustalenia: płytki to nie płytki, tapeta to nie tapeta.

Ale on zaczyna być tym wszystkim zmęczony. Kiedy zaczął budować, dobrze sobie radził finansowo, więc wybrał dwa piętra i piwnicę, aby wszystko było monumentalne i trwało wiecznie.

Miał pieniądze, myślał, że zawsze będzie je miał. Ale teraz ma kłopoty finansowe, więc robi wszystko, co w jego mocy, aby dokończyć ten hulk…

Próbowałem go pocieszyć, mówiąc, że jego dzieci przyjadą go odwiedzić, ale zaprzeczył, mówiąc, że jego córka skończyła już uniwersytet, wyszła za mąż, wyjechała do stolicy i nie planuje tu wracać.

Zaciągnęli tam kredyt hipoteczny na mieszkanie, więc ja też muszę im pomóc. Mówią, że są niezależni. Mają kredyt hipoteczny na 20 lat, ale są jeszcze młodzi, nie mają dzieci i chcą wyjść z domu, a nie pracować przez 20 lat, żeby opłacić to mieszkanie w stolicy.

A jego syn też chce iść na uniwersytet w stolicy, to mądry dzieciak, jest teraz w 10 klasie, idzie po medal, tak.

Mówi też, że nie zostanie tutaj, będzie mieszkał w Warszawie. Więc pomyśl o tym. Nawet jeśli zarobi pieniądze na własną rękę, musimy pomóc mu w nauce, a potem musimy zapłacić za mieszkanie… jeśli tam zostanie.

Zakładałem, że przynajmniej przyjadą tu z żoną, ale on miał trochę inny plan, gdy zaczynał budowę, jego córka jeszcze tu studiowała, syn był w gimnazjum — wydawało się, że to duża rodzina…

Myślał, że wybuduje, a córka na pewno z nimi zostanie, albo zamieszka z nimi w domu, albo dostanie mieszkanie z żoną… A w weekendy będą przyjeżdżać do nas z wnukami. I widzisz, jak to się skończyło, trochę opóźniłem budowę, a moja żona i ja będziemy musieli przenieść się gdzieś w podobne miejsce.

Michał ze smutkiem stwierdził, że nie jest im to potrzebne. Mają zadbane trzypokojowe mieszkanie w elitarnym budynku, z parkingiem i wszystkim. Żal mu było to sprzedawać. Zrobiłem wszystko dla siebie, wszystko jest w porządku, zainwestowałem tyle pieniędzy, a teraz nie można zbudować czegoś takiego za te pieniądze.

I szkoda sprzedawać go za pół ceny. Zaoferowałem swój dom facetowi na swój sposób, ale odrzucił go, ponieważ chciał jedno piętro z panoramicznymi oknami, nazwał mój dom „szopą”, więc chciał mnie obciążyć za swoją „szopę”.

Nigdy nie zaoferował go nikomu innemu… Potrzeba dużo zdrowia, aby słuchać tych głupich nabywców, którzy chodzą wokół mojego dzieła jak mistrzowie i besztają owoce mojej kreatywności, próbując obniżyć cenę.

Wychodzi więc na to, że to „dom dla nikogo”, zupełnie jak w tej sztuce. Pożegnaliśmy się.

I życzył mi powodzenia w budowie!

Nie potrafię wytłumaczyć mężowi, że patelnia czy żelazko to nie prezent i nie obchodzi mnie, że jego mama zawsze dostawała takie rzeczy

Anna miała żelazną cierpliwość, ponieważ znosiła swoją teściową przez trzy lata, ale w końcu postawiła ją na swoim miejscu: „To była prawda, nie zasługuję na waszego idealnego syna”

Mój mąż, za namową teściowej, namawia mnie, żebym nie szła do pracy i została z dzieckiem: „Jeśli się rozwiedziemy, to za co będę żyć”