Brat mojego męża wiele dla nas zrobił i jestem mu wdzięczna, ale pozwólmy mu żyć własnym życiem, a nie w naszej kuchni

Rodzice mojego męża Waldka zmarli, gdy był jeszcze nastolatkiem. Piotr zastąpił Waldkowi ojca i matkę.

Chodził na zebrania rodziców w szkole, gotował obiady, a nawet prał jego ubrania. Ich krewni byli wzruszeni i klaskali w dłonie. Mówili, że to troskliwy brat, a wszystkim przydałby się taki.

Waldek skończył studia, znalazł pracę i poznał mnie. Zaczęliśmy razem mieszkać i pobraliśmy się rok po tym, jak się poznaliśmy.

Piotr oddał nam mieszkanie swoich rodziców i wyjechał do innego kraju, aby spróbować szczęścia.

Powiedział, że jesteśmy młodzi, będziemy żyć i żyć, a on jest już stary w sercu, więc nie powinniśmy się o niego martwić i wyjechał tylko z jedną walizką.

screen Youtube

Piotr był poza domem przez siedem lat. Pisał listy i dzwonił. Powiedział nam, że zadomowił się całkiem nieźle. Znalazł pracę, a nawet poznał kobietę, z którą nawiązał romantyczny związek.

Nie miał jednak dzieci. Ale Waldek i ja mieliśmy trójkę chłopców. Dobrze, że rodzicom mojego męża udało się kupić trzypokojowe mieszkanie. Wszyscy mieliśmy wystarczająco dużo miejsca.

Aż nagle pojawił się Piotr. I to bez żadnego ostrzeżenia. Żadnego wstępnego listu, żadnego telefonu z wyprzedzeniem, żebyśmy mogli się przygotować. Zadzwonił i powiedział, że przyjeżdża do nas i będzie za dwanaście godzin. Ale jak to zrobić po siedmiu latach nieobecności?

Pośpieszyliśmy z Waldkiem posprzątać i przygotować się na naszego gościa. Mąż poszedł na zakupy, ja wzięłam odkurzacz. Zaskoczone dzieci pomagały odkładać zabawki na miejsce.

Oczywiście wiedziały, że mają wujka, ale widziały go tylko na wideo, w komunikatorach. Michał, nasz najstarszy, zapytał, czy wujek Piotr zostaje na dłużej.

Odpowiedziałam, że nie wypada zadawać takich pytań na głos, ale pomyślałam sobie, że chciałabym wiedzieć. Zapytałam męża, gdzie Piotr planuje przyjechać.

Waldek przestał dmuchać, wyciągnął pełne torby ze sklepu i spojrzał na mnie ze zdziwieniem. Zapytałam, gdzie będzie spał, jeśli wszystkie łóżka będą zajęte. Waldek odpowiedział, że jest jeszcze salon i na kanapie będzie mu dobrze. Szkoda było kupować taką wielką. Przyda się.

Dobrze, pomyślałam, jeśli to tylko na jedną noc, to proszę bardzo. Spotkanie z Piotrem poszło dobrze. Dzieci po prostu nie mogły się nacieszyć wujkiem. Prawie nie mogły spać. Dobrze, że następny dzień był wolny.

Jednak i tak obudziłam się wcześnie, bo usłyszałam hałas w kuchni. To Petro obudził się wcześniej niż wszyscy i postanowił zrobić śniadanie. Brat mojego męża został w domu przez cały dzień. Oglądał telewizję i bawił się z siostrzeńcami. Czekałam, aż zacznie się pakować, ale nie mrugnął okiem.

Tak minął tydzień, potem kolejny. Pod koniec trzeciego zdałam sobie sprawę, że cała ta sytuacja strasznie mnie denerwuje. Piotr przywiązał się do naszej kanapy i nawet nie myślał o tym, by się wyprowadzić i żyć własnym życiem.

W końcu nie wytrzymałam i zapytałam go, jakie ma plany na przyszłość. Machnął lekceważąco ręką. Powiedział, że nie chce jechać na wakacje. Był zmęczony zarówno drugim krajem, jak i swoją żoną. Potem zapytałam go, już mniej ostrożnie, czy planuje z nami zamieszkać.

Piotr i Waldek spojrzeli na mnie ze zdziwieniem. Brat mężczyzny powiedział, że to mieszkanie jego rodziców i ma pełne prawo tu być.

Mężczyzna zaczął się gotować na moje słowa. Waldek powiedział, że jego brat spędził całą młodość opiekując się nim, dał nam mieszkanie, a teraz chcę go wyrzucić.

Próbowałam wyjaśnić, że nikogo nie wyrzucam. Ale dorosły człowiek, nawet własny brat, nie może mieszkać z cudzą rodziną i lepiej pomyśleć o własnej.

Piotr roześmiał się. Mówi, że jesteśmy jego rodziną i niczego więcej nie potrzebuje. A mój mąż spojrzał na mnie gniewnie i powiedział, że omówimy tę kwestię później.

Wtedy Waldek zrobił ze mnie aferę. Powiedział, że jestem bezdusznym i obojętnym potworem, który nie ma litości ani współczucia. Krzyczał, że jego brat go wychował i tak dalej. Tak, pamiętam i rozumiem to wszystko – odpowiedziałam. Ale nie możesz żyć przeszłością.

Waldek po prostu się rozpłakał. Krzyczał tak głośno, że sąsiedzi musieli usłyszeć. Powiedział, że Piotr nigdzie nie pójdzie, koniec kropka.

Zamierzał mieszkać z nami tak długo, jak będzie tego potrzebował. A co to byłoby za życie dla naszej szóstki? Piotr jest bratem mojego męża, ale dla mnie jest obcym człowiekiem leżącym na mojej kanapie. Nie rozumiem, jak przekazać mężowi, że nadszedł czas, aby jego brat żył własnym życiem.

Moja własna córka nie chciała zaprosić mnie na ślub z powodu swojej nowej rodziny, ale co ze mną, czy nie jestem rodziną

Była żona mojego męża zdecydowała, że powinien on nadal spędzać z nimi czas tak jak dotychczas: „Spędzamy razem święta noworoczne. Nie zamierzam niczego zmieniać”

Mąż chce nawiązać relację ze swoimi dorosłymi synami, ale nie rozumie, że oni tego nie potrzebują