„Babciu, obudź się, moja mama chyba się nie obudziła i mnie nie słyszy”. Lara nie miała pojęcia, że czeka ją jeszcze wiele wyzwań

Najmłodszy wnuk poprosił babcię, aby przeczytała im historię o małym jelonku. „Wnuczek”… właściwie rozśmieszyło ją to słowo, bo Lara miała dopiero 40 lat.

Jej córka wcześnie wyszła za mąż i urodziła dwóch synów.

Najmłodszy wnuk poprosił babcię, aby przeczytała im historię o małym jelonku.

Lara powiedziała, że kiedy czyta tę bajkę, natychmiast płaczą, więc młoda babcia zaproponowała coś innego.

Wnuki błagały ją, by to zrobiła, mówiąc, że nie będą już płakać.

Kobieta przeczytała dzieciom bajkę i poszła do kuchni córki. Siedziała tam i płakała w ciszy. „Najstarszy musi iść do szkoły, a pieniędzy nie starcza na nic. Córka nie wie, co robić…

Ich życie było dość trudne. Lara ciągle szukała pracy na pół etatu, bo jej córka Marta zawsze musiała być z dzieckiem. Lara mówiła, że wszystko będzie dobrze, że coś wymyśli.

Larę obudził jej najstarszy wnuk. Jego oczy były przerażone. Powiedział, że coś jest nie tak z jego mamą, że jest blada i zimna, a jej usta są sine…

Wiele osób przyszło pożegnać Martę. Wszyscy płakali i smucili się, bo wiedzieli, jaką była wspaniałą osobą. Wszyscy przynieśli pieniądze i kwiaty. Przyszedł nawet jej były mąż.

Lara zdawała się mentalnie zwracać do Marty, mówiąc, ile kartek papieru zrobili ludzie! Teraz starczy im na przedszkole dla małej i na szkołę dla starszej. Matka płakała i myślała o swojej córce, która wciąż musiała żyć i żyć.

Lara opamiętała się dopiero wieczorem, kiedy ludzie zaczęli rozchodzić się do domów. Wtedy podszedł do niej były zięć i powiedział, żeby spakowała rzeczy chłopców, bo ich zabiera.

Lara zaapelowała do niego, mówiąc, że gdy byli jego, to gdzie był, gdy potrzebowali jego pomocy? Marta nie wytrzymała. Serce nie jest z kamienia! Gdyby jej zięć pomógł, może wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej. A teraz Lara kazała mu się wynosić z jej domu!

Lara była przytrzymywana przez cztery osoby, aby uniemożliwić jej zaatakowanie zięcia pięściami. Następnego dnia postanowiła dowiedzieć się, jak może odzyskać swoje dzieci.

Okazało się, że jedynym prawnym opiekunem jest były mąż Marty. Lara mogłaby oddać mu dzieci tylko wtedy, gdyby mężczyzna zrzekł się ich lub został pozbawiony praw rodzicielskich.

Kilka dni później chłopcy zostali zabrani do nieznanego domu, w którym mieszkała ich babcia Anna. Nieustannie na nich krzyczała i zabraniała dotykać swoich rzeczy. Chłopcy często płakali w nocy, a w dzień musieli spełniać wszystkie życzenia kobiety.

Ojciec odwiedzał ich nie częściej niż raz w miesiącu. Mały chłopiec płakał i mówił, że chce wrócić do domu. Jego starszy brat powiedział mu, żeby się nie martwił, tylko wyobraził sobie, że są dwoma samotnymi jeleniami zagubionymi w lesie i znajdą drogę do domu.

Chłopcy dorośli i wrócili do babci Lary, ale nikt nigdy nie przywróci im utraconego dzieciństwa.

„Mój mąż uważa mnie za swoją służącą. Służyć, przynosić, sprzątać i tak dalej każdej nocy: nie mam siły tego znosić”

„Mąż „pobłogosławił” mnie do zdrady, a ja przyprowadziłam Andrzeja do domu. Nie miał pojęcia, że jest częścią przebiegłego planu”

Marta wróciła wcześniej niż planowała. Na podwórzu panowała podejrzana cisza. „Jak oni mogli mi to zrobić”