Pewna kobieta przyszła odwiedzić swojego syna. Syn powitał na świecie swoje pierwsze dziecko, a matka postanowiła zobaczyć dziecko, syna i synową. Miała nadzieję na ciepłe powitanie.
Poświęciła całe swoje życie synowi, a jej mąż odszedł niemal natychmiast.
A teraz ta mama, Anna, z walizką pełną prezentów przyjechała odwiedzić najbliższych.
Jednocześnie postanowiła lepiej poznać swoją synową, bo wcześniej spotkały się tylko raz. Mieszkały daleko od siebie.
I co byście pomyśleli? Ta mama musiała mieszkać w państwowym domu. W hotelu. Mogła odwiedzać syna i wnuka tylko wieczorem.
I nie podawano ogórków kiszonych. Nie pili w spokoju herbaty, do czego mama była przyzwyczajona, nie siadali i nie rozmawiali jak ludzie, parząc czajnik za czajnikiem…
A synowa nie piekła ciast. Ale główny horror i brak szacunku to hotel. Co za wstyd.
Anna płakała, gdy inni krewni i sąsiedzi współczuli jej przez telefon. Opowiedziała wszystkim tę podłą historię.
A wszyscy ją wspierali, dolewali oliwy do ognia, radzili, by wzięła prezenty, wyraziła wszystko, co myśli o synowej i jej synu, a potem dumnie odeszła. Takiej zniewagi nie można wybaczyć!
Chwileczkę. Syn, synowa i ich nowo narodzone dziecko mieszkali w malutkiej kawalerce. Zaciągnęli kredyt hipoteczny na to mieszkanie wielkości szafy.
Bardzo trudno było pomieścić moją mamę, była dużą kobietą, głośną, hałaśliwą, co chwilę wybuchała płaczem albo krzyczała… Piękna kobieta, ale taka.
A dziecko nie było całkiem zdrowe. Nie spało dobrze. Moja synowa dopiero co urodziła i wciąż była bardzo słaba. Mój syn pracował na dwa etaty, aby spłacić kredyt hipoteczny i utrzymać rodzinę.
Nie wysypiał się i był zdenerwowany. A siadanie przy herbacie i pieczenie ciast w maleńkiej kuchni było po prostu niemożliwe.
A kiedy jego syn i synowa dowiedzieli się, że jego matka przyjeżdża bez zaproszenia – byli rodziną, więc co z tego, że była zaproszona?
Z białymi ręcznikami, szlafrokiem i codzienną zmianą pościeli. Z pięknie podanym śniadaniem, obiadem i kolacją. I kupili mojej mamie bilety do teatru i na koncert – wiesz ile to wszystko kosztuje?
Starali się. Wydawali pieniądze. Kochali tak bardzo, jak tylko mogli. Ale całą ich uwagę zajmowało dwutygodniowe dziecko, co jest naturalne.
I te proste rzeczy wyjaśniła mojej mamie recepcjonistka w hotelu, w którym przebywała obrażona matka. Była to kobieta po pięćdziesiątce, która również wiele przeszła.
Powiedziała: „Anno, przestań krytykować swojego syna i synową ku uciesze swoich wrogów i zawistnych ludzi. Gdyby mój syn nie był w więzieniu, ale pracował i osiedlił mnie w tak luksusowym miejscu, byłabym najszczęśliwszą matką na świecie”.
I wznieśli toast. Nie będę ci tego tłumaczył. Ale Anna widziała wiele we właściwym świetle. W kontekście. Poszła do teatru z administratorem i dała swojej nowej przyjaciółce żywe doświadczenie artystyczne.
Uściskała syna i synową, przytuliła wnuka Grzegorza tak długo, jak chciała. I wyszła szczęśliwa. Bo zrozumiała kontekst.