Matka Anny zmarła, gdy ta miała zaledwie siedem lat. Wszystko wydarzyło się tak szybko, że dziewczynka nie mogła dojść do siebie.
Anna zareagowała na śmierć najbliższej osoby jak dorosły. Po tym wydarzeniu jej ojciec przestał w ogóle zauważać córkę.
Rano wychodził do pracy, a wieczorem płakał. Wtedy babcia postanowiła wprowadzić się do Anny, by zaopiekować się wnuczką.
Tak więc cała trójka zaczęła mieszkać razem. Dziewczynka pomagała babci we wszystkim, starała się nie denerwować ojca i płakała cicho tylko w nocy — bardzo tęskniła za matką.
Po szkole spędzała czas z babcią, ucząc się z nią gotować i sprzątać. Kiedy Anna miała jedenaście lat, babcia powiedziała Andrzejowi, żeby wziął Annę pod swoją opiekę, podczas gdy on będzie myślał o nowej rodzinie.
Dziewczynka i jej ojciec nie spodziewali się tego po babci — czy naprawdę chciała, aby jej córka została bez ojca?
A Anna była zaskoczona, gdy jej ojciec powiedział, że może mieć nową rodzinę, gdy miał prawie czterdzieści lat, czyż nie był stary?
W ogóle nie wyobrażała sobie innej kobiety u boku ojca. Po tym jej babcia powiedziała, że będzie wracać do swojej wioski, Anna była już samodzielna, ale gdyby czegoś potrzebowała, zaraz przyjedzie.
Dziewczyna znów została z ojcem. Uczyła się do obiadu, potem wróciła do domu, odrobiła lekcje i ugotowała obiad dla ojca, podczas gdy on pracował.
Kiedy kończył obiad, Anna sprzątała ze stołu, zmywała naczynia i siadała obok ojca. Przytulał dziewczynę i pytał, jak minął jej dzień, a następnie sprawdzał jej pracę domową.
Z biegiem dni Anna nie mogła narzekać na swoje życie, ale też nie czuła się zbyt szczęśliwa. Kiedy dziewczynka skończyła trzynaście lat, ojciec przedstawił jej Annę.
Ona również była stara, ale oczywiście młodsza od ojca. Podczas chyba trzeciej wizyty Anna, dłubiąc widelcem w tłuczonych ziemniakach, zapytała, czy ciocia Joanna jest jej nową mamą.
Tata i Joanna milczeli, a potem tata odpowiedział, że Joanna jest jego nową żoną i mieszka teraz z nimi. Byłoby miło, gdyby mogli zostać przyjaciółmi.
Anna zrobiła tylko minę i powiedziała, że Joanna nie jest dla nich dobra.
Właściwie Anna tak nie myślała, była naprawdę ładna. Chciała tylko zdenerwować kobietę. Potem Anna nadal była niegrzeczna i powiedziała, że nie wie, jak ją nazywać: „mamo” czy „macocho”?
Joanna uśmiechnęła się, te słowa w ogóle jej nie przeszkadzały, odpowiedziała, że będzie ją nazywać jak jej się podoba. „Ale ona będzie ci odpowiadać 'córko’ albo 'pasierbico'”.
Wtedy Anna poczuła się zawstydzona i zamilkła. Po kolacji Joanna pozmywała naczynia i poszła do pokoju dziewczynki, by powiedzieć jej, że nie chce być jej matką, że jest jedyna i nikt nie może jej zastąpić.
Joanna dodała, że wie, jak bolesna jest utrata bliskich; sama straciła rocznego synka, a później męża. Pomimo bólu, każdy musi iść naprzód i żyć dla swoich bliskich.
Kobieta powiedziała, że naprawdę kocha ojca dziewczynki, a on kocha ją, ale to nie znaczy, że nie kocha już Anny lub że teraz będzie musiał dzielić się swoją opieką, ponieważ pozostaje ona jego najcenniejszym skarbem. Warto po prostu spróbować być razem szczęśliwym.
Dziewczyna przytuliła się do macochy ze łzami w oczach.