Anna i jej teściowa nigdy nie były sobie szczególnie bliskie, ani nie darzyły się czułymi uczuciami. Tak było do pewnego momentu

Relacje w rodzinie rozwijają się na różne sposoby. Anna i jej teściowa nigdy nie były sobie szczególnie bliskie, ani nie darzyły się czułymi uczuciami.

Prawdopodobnie dlatego, że bardzo się od siebie różnią.

Anna to typowa miejska dama, dla której obcy zapach w domu to niemal katastrofa, a trzy okruszki na podłodze zmuszają ją do chwycenia za odkurzacz.

Jej lodówka jest ustawiona na najniższą możliwą temperaturę, a cała żywność jest starannie zapakowana w folię lub pojemniki. Dlatego też w lodówce nie ma żadnego zapachu.

Anna nieustannie myje ręce, zwłaszcza podczas gotowania. Nienawidzi też skrzypienia talerza i głośnych dźwięków (jakiegokolwiek rodzaju).

Nie trzeba dodawać, że dla jej teściowej, starszej wiejskiej kobiety, która przez całe życie pracowała jako dojarka na farmie i była przyzwyczajona do przyjmowania wszystkich aspektów życia z przymrużeniem oka, troski Anny wydawały się co najmniej dziwne.

Ale kiedy zdecydowała, że bez względu na to, kogo wybiorą jej dzieci, musi zaakceptować ich wybór.

Zaakceptowała też wybór Anny. Jedyną wspólną cechą obu kobiet była ich autorytarna natura.

Jej teściowa przez całe życie była szefową w domu, a jej mąż, dzieci i jej własna matka byli jej posłuszni.

Annie również wszyscy byli posłuszni — zwierzęta, które mieszkały z nią w dzieciństwie, potem jej dzieci, zarówno własne, jak i te, które uczyła w szkole.

Od samego początku Anna mówiła do teściowej „mamo” i używała tylko imienia. Bardzo grzecznie i zawsze dyplomatycznie. Ale „mama” wiedziała, że Anna zrobi tylko to, co uważa za słuszne.

Kiedy Anna wyszła za mąż 25 lat temu, ani ona, ani jej nowy mąż nie mieli własnego domu. Mieszkali tam, gdzie musieli. Jej teściowa zaprosiła ich do siebie. Wtedy stało się jasne, że tylko synowa może być panią domu, że nie można nią rządzić i że ma te „problemy”.

A Anna, choć początkowo nie była przeciwna przeprowadzce do rodziców męża, nie doceniała wiejskiego romantyzmu.

Nietypowy styl życia, zapachy dochodzące ze stodoły, brak udogodnień w domu, łaźnia zamiast zwykłej kąpieli, suszenie ubrań na dworze i wiele więcej niemal natychmiast sprawiły, że chciała uciekać, gdzie tylko mogła. Ale jej mąż był temu przeciwny — w tym czasie nie było dokąd uciekać. A Anna sama zrezygnowała.

Dwie silne kobiety w jednym domu. Z różnych rodzin, różnych epok, różnych warstw społecznych. Każdy drobiazg mógł stać się przyczyną konfliktu.

Mogła, ale nigdy tego nie zrobiła. Kierując się jakimś zdrowym instynktem, bez zbędnych rozmów i wyjaśniania relacji, udało im się pokojowo podzielić „strefy wpływów” na wspólnym terytorium.

Anna zajęła się domem, a teściowa gospodarstwem. Nie wtrącały się wzajemnie w swoje sprawy.

Z inicjatywy Anny dom został przeprojektowany, wszystko stało się wygodniejsze, a jej mąż przyniósł wodę do domu, do łaźni, do bydła, co bardzo ucieszyło jej rodziców, ponieważ przez całe życie nosili wiadra do studni.

Ale Anna i jej mąż nigdy tak naprawdę nie osiedlili się w wiosce. Po odziedziczeniu mieszkania i sprzedaniu go wybudowali dom w mieście.

Co roku odwiedzali swoich rodziców. Kiedy jej teść zachorował, Anna była już po czterdziestce, całkowicie niezależną kobietą z dużym domem, małą firmą, mężem i trójką dzieci.

Rada rodzinna zdecydowała, że rodzice powinni zostać zabrani. I ponownie zamieszkali w jednym domu.

Największy pokój został przydzielony starszej osobie, wyposażony w lodówkę, małą kuchenkę i mikrofalówkę.

Pokój był salonem, nieprzystosowanym do gotowania i początkowo planowali mieszkać jako rodzina, ale teściowa chciała mieć własne miejsce.

Wkrótce z tego pokoju zaczęła roznosić się po całym domu cała masa zapachów, których Anna tak nie znosiła — były to zapachy jedzenia, przypraw i różnych maści, którymi teściowa hojnie smarowała siebie i teścia.

Anna za każdym razem boleśnie marszczyła nos i ciężko wzdychała. Do tego wysoka wilgotność i nowa tapeta zepsuta przez rozpryski z garnków. Teściowa myła naczynia w łazience.

Anna otwierała okna, wietrzyła, rozpylała odświeżacze powietrza i czyściła zlew z resztek jedzenia. Ale nigdy nie powiedziała złego słowa na teściową.

Dwa razy w roku teściowie odwiedzali córkę. Wtedy Anna wchodziła do ich pokoju i robiła generalne porządki. Teściowa oczywiście, sprzątała najlepiej jak potrafiła, ale jej wiek i przyzwyczajenia dawały o sobie znać i sprzątanie w jej obecności byłoby obraźliwe. A Anna nie chciała jej urazić.

U teścia zdiagnozowano poważną chorobę, powoli gasł, przestawał rozpoznawać bliskich i tracił zdolność mówienia. A teściowa, znudzona, długo rozmawiała z Anną. Uwielbiała opowiadać o przeszłości, a Anna słuchała z przyjemnością.

Minęło kilka lat. Teść zmarł. Teściowa była bardzo stara i pamięć często ją zawodziła, ale ona i Anna nadal się dogadywały. Dwie silne, ale mądre kobiety, które nigdy nie okazywały sobie żadnych uczuć poza szacunkiem. Ale czasami to więcej niż wystarcza.

Zarówno pierwsza matka, jak i druga zostały umieszczone na tym samym oddziale. Dopiero następnego dnia matka dziewczyny przyszła na porodówkę: była zaniepokojona

„Pewnego dnia wracałam do domu ze sklepu i usłyszałam, jak moja teściowa rozmawia ze swoją sąsiadką za rogiem domu: jak dobrze, że to usłyszałam

„Pewnego dnia Anna przyszła mnie odwiedzić i zaczęła mi robić wyrzuty, że nie wysyłam im wystarczająco dużo pieniędzy: nie będę już dobra”