Andrzej przyszedł od rodziny tylko z ubraniami, razem wynajmowaliśmy mieszkanie, jedliśmy z tego samego talerza, pracowaliśmy dniami i nocami

Nie chcę opowiadać znajomym o tym, co dzieje się w domu i o wszystkich kłótniach, ale muszę się wygadać, więc postanowiłam o tym powiedzieć.

Od 10 lat nie znalazłam wspólnego języka z rodziną mojego męża, jesteśmy małżeństwem od 6 lat, kochamy się, a wszystkie konflikty wynikają tylko z powodu krewnych.

Od samego początku jego rodzice nie chcieli mieć synowej takiej jak ja — prostej dziewczyny ze wsi bez zasług. Ale nie wiedziałam o tym, dopóki nie zaczęliśmy razem mieszkać.

Jego rodzice też nic nam nie dali, przyszedł do mojego wynajętego mieszkania z torbą ubrań i to wszystko.

Zaczęliśmy więc mieszkać razem, pracując dzień i noc, by zarobić trochę grosza.

Jego rodzice nigdy nas nie odwiedzali, podczas gdy moja matka wysyłała nam jedzenie i pomagała mi we wszystkim.

Usprawiedliwiali swoje zachowanie, mówiąc, że przyjdą do nas, kiedy będziemy mieli własne mieszkanie.

Mój mąż ma również brata, który kocha pieniądze i luksus, ale nie chce w ogóle pracować. Po prostu zaciąga pożyczki, a potem rodzina musi spłacać jego długi.

Wszystko zaczęło się od tego, że mężczyzna zapomniał telefonu w samochodzie brata, a brat wykorzystał sytuację i szybko go sprzedał.

Mój mąż przymknął na to oko, ale ja nie milczałam i powiedziałam wszystko, co o nim myślę. Oczywiście nie oddał mi pieniędzy.

Kiedy pojechaliśmy do moich rodziców, zabrał klucze mojej teściowej i ukradł walkmana z naszego domu. Od tamtej pory zmieniliśmy zamki. Mój brat mówi wszystkim, że nastawiam męża przeciwko niemu, chociaż tak nie jest.

Potem zaczęły się przygotowania do ślubu, a mój brat zaczął pisać, że gdyby chciał, nie przyszedłby na nasz ślub. Przestałam się z nim komunikować, nawet przestałam się witać, żeby się nie denerwować.

Pewnego dnia postanowił się pogodzić, a ja mu wybaczyłam, w końcu byliśmy rodziną. Ale moja cierpliwość trwała do momentu, gdy pożyczył od nas pieniądze, a potem powiedział, że niczego nie wziął i nie zamierza ich spłacać. Wtedy zaczął mnie przeklinać przy całej rodzinie.

Przez te lata kupiliśmy już z Andrzejem trzypokojowe mieszkanie, spłacamy kredyt na samochód, pracujemy na dwa etaty, nie śpimy po nocach, a jego rodzina siedzi w domu i myśli, że pieniądze spadają jej z nieba. Nie chcę oddawać im tego, co zarobiłam ciężką pracą.

Najgorsze jest to, że pół roku temu mój mąż został zwolniony z pracy i żyjemy tylko z mojej pensji. Teraz naprawdę zaciskamy pasa, nie ma kto nam pomóc.

Musiałam spłacić kredyt, ale nie miałam wtedy pieniędzy, więc poprosiłam teściową o pieniądze dosłownie do następnej wypłaty — nie chciała mi ich dać. A potem dowiedziałam się, że wykupiła wczasy nad morzem dla brata męża i jego dziewczyny.

Chociaż przez lata daliśmy mojej teściowej znacznie większą sumę, a także jej synowi, to wstyd, że pomagasz ludziom, a oni biorą cię za nic. Wydaje mi się, że oni po prostu nami gardzą i mają walizkę pełną pieniędzy. Normalne relacje mam tylko z teściem, ale on o niczym w tej rodzinie nie decyduje.

Teraz potrzebuję, żeby brat Andrzeja oddał pieniądze, które jest nam winien, ale Andrzej nie chce mu nic powiedzieć.

Mały Krzysztof nie chciał uwierzyć, że trafi do domu dziecka: „Nikt mnie nie chce, ani mama, ani tata”

Maryla Rodowicz szuka miłości swojego życia. Wymagania wobec kandydatów do ręki artystki są bardzo proste

Po kolejnym romansie, o którym Anna dowiedziała się przez przypadek, wniosła pozew o rozwód: „Nigdzie nie pójdziesz”