W zbiorniku po żwirowni niedaleko Gogolina jeden z wędkarzy złapał kilka sztuk drapieżnych piranii

Niezwykłe odkrycie na Opolszczyźnie. W zbiorniku po żwirowni niedaleko Gogolina jeden z wędkarzy złapał kilka sztuk drapieżnych piranii. Z ochłody w tym jeziorku korzystają często mieszkające w pobliżu rodziny z dziećmi.

Zbiornik w wyrobisku po starej żwirowni jest zarybiony. Nic dziwnego, że jest celem wypraw wielu wędkarzy. Jednym z nich – jak informuje „Nowa Trybuna Opolska” – jest Jerzy Czerwiński z Głogówka. To on zaalarmował gazetę o żyjących w jeziorku piraniach.

– Od roku jeżdżę wędkować na zbiornik po dawnym wyrobisku żwiru między Malnią a Chorulą. To około 10 hektarów ładnej i czystej wody – opowiada „NTO” wędkarz.

– Za pierwszym razem złapałem dwie piranie o długości 25 i 27 centymetrów, a trzecia przegryzła żyłkę i uciekła.

Po raz drugi, w ostatnią sobotę 17 sierpnia, złapałem kolejne dwie sztuki, tym razem większe – 28 i 30 centymetrów – relacjonuje.

Co ciekawe, nie tylko jemu udało się złowić piranie. Z jego relacji wynika, że także inni wędkarze złowili w tym akwenie co najmniej trzy sztuki tych drapieżnych ryb.

– To faktycznie piranie – przyznaje w rozmowie z gazetą Adam Podgórny, ichtiolog z Polskiego Związku Wędkarskiego. – Prawdopodobnie wypuścił je jakiś nieodpowiedzialny hodowca. Urosły za bardzo i przestały się mieścić w akwarium – dodał.

Zbiornik między Malnią a Chorulą jest odwiedzany nie tylko przez wędkarzy. W ciepłe dni przychodzą tam rodziny z dziećmi. Chętnie wchodzą do wody, żeby się ochłodzić. Nie zdają sobie sprawy z obecności w wodzie piranii, które potrafią być niebezpieczne nawet dla ludzi.

Ichtiolog uspokaja, że kilka sztuk piranii w tym akwenie nie stanowi większego problemu. – Pirania jest przyzwyczajona do innego klimatu. Póki jest ciepło, czuje się u nas dobrze. Kiedy przyjdą pierwsze mrozy – wyginie, albo wcześniej wyłapią je wędkarze – mówi „NTO”.

– Monitorujemy sytuację, czekamy na informację od gospodarza tego akwenu. Na razie nie ma potrzeby, żeby organizować tam odławianie z sieciami, bo to powoduje szkody dla innych gatunków – dodaje.

Gazeta przypomina, że to nie pierwszy na Opolszczyźnie przypadek piranii złowionych przez wędkarzy. Latem 2010 roku w Nysie Kłodzkiej w Nysie złapano kilka sztuk tych budzących postrach ryb.

Źródło: „Nowa Trybuna Opolska”