Uważam, że teściowa powinna mi oddać przynajmniej część tego, co otrzymała z mojego mieszkania. Mój mąż nie zgadza się ze mną, chociaż byłoby to sprawiedliwe

Kiedy wraz z mężem rozpoczynaliśmy wspólne życie, zainwestowałam w nasz dom wszystko, co posiadałam.

Było to moje mieszkanie, moja mała forteca, którą zachowałam jeszcze po rodzicach.

Mieszkałam w nim sama przez kilka lat, a kiedy zdecydowaliśmy się pobrać, otworzyłam dla niego drzwi i serce, nie zastanawiając się, czy to doceni.

Wtedy wydawało mi się, że miłość jest najważniejsza, a reszta szczegółów nie ma żadnego znaczenia. Często powtarzał: „Po co liczyć? Jesteśmy przecież jedną rodziną”.

Ale z czasem okazało się, że drobiazgi mają jednak znaczenie. Nawet to, co dziś wydaje się nieistotne, jutro może stać się przedmiotem kłótni, urazy i niezrozumienia.

Screen freepik

Mieszkaliśmy razem kilka lat w moim mieszkaniu. Płaciłam za media, remontowałam, kupowałam nowe meble, żeby nam było wygodnie.

On wtedy nie zarabiał zbyt wiele, ale zawsze mówił: „Odwdzięczę się, obiecuję. Teraz jest ciężko, ale zrobię wszystko, żebyś czuła się bezpieczna”. I wierzyłam mu.

A potem nadszedł dzień, kiedy zaproponował sprzedaż mieszkania. Mówił, że trzeba mieszkać bliżej jego rodziców, bo tam będzie lepiej dla dziecka, a pomoc zawsze pod ręką.

Długo się wahałam, ale on przekonywał, że będziemy mieli więcej przestrzeni, a moje mieszkanie wymaga już poważnego remontu. W końcu zgodziłam się.

Sprzedaliśmy moje mieszkanie. Pieniądze ze sprzedaży nie zostały w całości przeznaczone na nasze nowe mieszkanie, ponieważ mąż przekonał mnie, że część należy przekazać jego matce, ponieważ ona również kiedyś mu pomagała, a teraz chce się jej odwdzięczyć.

Wtedy milczałam. Pomyślałam: „No dobrze, rodzina to nie tylko my dwoje, trzeba się dzielić”. Ale już wtedy w moim sercu zagościło dziwne uczucie.

Minęło kilka lat. Urządziliśmy nowe mieszkanie, mieszkamy, wychowujemy dziecko. A ostatnio znów przypomniałam sobie o tamtej sytuacji.

Zaczęłam się zastanawiać: dlaczego tak się stało? Dlaczego część moich pieniędzy, z mojego mieszkania, które było moim dziedzictwem, trafiła do jego matki? I dlaczego teraz ja zostałam z niczym, a ona ma korzyść?

Zebrałam się na odwagę i pewnego wieczoru powiedziałam mu wprost:

— Uważam, że teściowa powinna mi oddać przynajmniej część tego, co otrzymała z mojego mieszkania. To byłoby sprawiedliwe.

On tylko spojrzał na mnie ze zdziwieniem i odpowiedział:

— Mówisz poważnie? To już przeszłość. Sama się zgodziłaś. Wtedy wspólnie podjęliśmy tę decyzję.
Nalegałam:

— Tak, zgodziłam się, bo ci zaufałam. Ale to nie oznacza, że teraz muszę milczeć. Oddałam swoją własność, a w zamian otrzymałam ciszę i obojętność. Chciałabym przynajmniej jakiegoś uznania.

Wzruszył ramionami i rzucił chłodno:

— Nikt ci nic nie jest winien. Mama pomogła nam nie mniej, niż myślisz.

Zamilkłam, bo zrozumiałam, że dalej nie będzie rozmowy. On nie chce widzieć moich wysiłków, nie chce przyznać, że mam prawo do sprawiedliwości. A ja wciąż wracam myślami do tego dnia, kiedy pozwoliłam sobie zrezygnować z własnego mieszkania.

Może naprawdę chcę zbyt wiele? Może miłość i rodzina są ważniejsze niż jakiekolwiek pieniądze i nieruchomości? Ale gdyby tak było, to dlaczego nadal boli? Dlaczego nadal wydaje mi się, że zostałam zdradzona?

Milcząco patrzę na swojego męża i myślę: czy on rozumie, że mój ból nie dotyczy pieniędzy, ale szacunku? Czy kiedykolwiek zrozumie, że czasami sprawiedliwość jest ważniejsza niż wcześniejsze ustalenia?

A dopóki uważa, że przesadzam, za każdym razem zadaję sobie pytanie: czy mam prawo domagać się tego, co mi się należy? Czy muszę żyć z tym poczuciem niedocenienia do końca?

„Nie pomagam mojemu tacie i nie zamierzam tego robić. To jego problem, więc niech sam go rozwiązuje”: powiedziała żona przez telefon swojej przyjaciółce

Zaprosiłam rodziców męża do restauracji, ale nie miałam ochoty ich obsługiwać. Pamiętam, jak nie chcieli, żebyśmy się pobrali

Mój syn od kilku lat próbuje odzyskać kobietę, którą kiedyś porzucił dla młodej kochanki. A ja go ostrzegałam, że tak będzie