Kiedy mąż wyjechał w podróż służbową, żona odesłała teściową z powrotem na wieś: „Synku, wszystko w porządku, lepiej zostanę w domu”

Kiedy mój mąż wyjechał w podróż służbową, niespodziewanie zostałam sama w domu z teściową.

Od dawna nie mieszkałyśmy pod jednym dachem, więc na początku wydawało mi się to nawet interesujące:

„Może w końcu znajdziemy wspólny język” – pomyślałam. Jednak już po kilku dniach zrozumiałam, że moje złudzenia były daremne. Była wszędzie.

W kuchni – jej zasady, w salonie – jej zdanie na temat tego, jak powinny stać meble, nawet w mojej sypialni czułam jej obecność, ponieważ rano, jeszcze zanim się obudziłam, ona już „porządkowała”.

Próbowałam spokojnie wyjaśniać: „Przyzwyczaiłam się sama zajmować gospodarstwem domowym”.

Screen freepik

Ale w odpowiedzi słyszałam: „Jesteś jeszcze młoda, ja wiem lepiej”. I za każdym razem to zdanie brzmiało tak, jakbym nadal była dzieckiem, któremu trzeba pokazać, jak należy postępować.

To mnie bolało. Nie dlatego, że nie doceniałam jej doświadczenia, ale dlatego, że czułam, jak we własnym domu spychają mnie na drugi plan.

Kiedy mąż dzwonił wieczorami, nie mogłam mu powiedzieć wprost, jak mi jest ciężko. Nie chciałam, żeby się martwił na odległość. Odpowiadałam tylko: „Wszystko w porządku, nie martw się”.

Ale w głębi duszy czułam, jak stopniowo tracę cierpliwość. Pewnego wieczoru, kiedy znowu pokłóciliśmy się o „prawidłowe przygotowanie barszczu”, teściowa usiadła naprzeciwko i nagle cicho powiedziała:

„Synku, wszystko w porządku, lepiej zostanę w domu”. Zrozumiałam, że rozmawiała już z nim przez telefon i sama zdecydowała się wrócić do wsi.

W milczeniu pakowała swoje rzeczy, a w tym momencie zrobiło mi się smutno. Nie chciałam, żeby wszystko skończyło się w ten sposób – z urazą, z poczuciem, że nie potrafiłyśmy się zrozumieć.

Pociąg odjeżdżał wcześnie rano. Odprowadziłam ją na dworzec i złapałam się na myśli, że w jej oczach było więcej zmęczenia niż urazy.

Naprawdę czuła się lepiej w swoim rodzinnym domu, wśród znanych ścian i rzeczy. A ja – wolna w swoim. Byłyśmy zbyt różne, żeby dogadać się pod jednym dachem.

Kiedy mąż wrócił, szczerze mu wszystko opowiedziałam. Długo milczał, a potem tylko mnie przytulił i powiedział:

„Rozumiem. Dla niej zawsze będziesz rywalką o moją uwagę. A dla ciebie to twoja przestrzeń, twój dom. I nie ma tu winnych”.

Długo zastanawiałam się nad tymi słowami. Nie zaprzyjaźniłyśmy się z jego mamą, ale nie byłyśmy też wrogami.

Jesteśmy po prostu dwiema kobietami, które kochają jednego mężczyznę na różne sposoby. I chyba najlepsze, co możemy zrobić, to pozostać na swoich miejscach, nie próbując się nawzajem podporządkować.

Jak przesadzić storczyk do nowej doniczki: wskazówki, które przydadzą się każdej gospodyni

Mój mąż nie rozumie, że ciągła obecność jego matki nie jest dla nas najlepsza, więc zaprosiła swojego ojca

„Mamo, ale inni rodzice wyjeżdżają za granicę, aby pomóc swoim dzieciom, a ty wydałaś wszystko na siebie”: synu, jesteś dorosły i potrafisz o siebie zadbać